Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2012, 21:36   #50
McHeir
 
McHeir's Avatar
 
Reputacja: 1 McHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwuMcHeir jest godny podziwu
Wzrok Erlanda nie zachęcał do niczego. Kiedy Tyria powtórnie podniosła głowę, by spojrzeć mu w twarz, ten już zdążył pokazać jej plecy.
„Zawiodłaś mnie, Tyrio”. Tyle tylko słyszała. Przejęła się i sama zdziwiła, że tak zareagowała. Zawodzić ludzi to ona potrafiła i powinna być już przyzwyczajona do takich słów. Crowl, Stane, a nawet Magnar czasami. Wszystkich zawodziła…
Teraz miała czas, by porozmawiac z Hwarhenem.

***

Hwarhen i Tyria

Upewniwszy się, że Erland zostawił dwójkę Skagosów dostatecznie w tyle, Tyria zagadnęła:
- Skoro już o paru rzeczach Moruad się nie dowie od ciebie, jak mnie zapewniasz, to jedna sprawa więcej nie powinna zrobić różnicy...
Nerwowo zamrugała. Jedna sprawa, ale dla niej wyjątkowo ważna. Spojrzała mu w oczy bardzo uważnie, kontynuując wywód:
- Jest na zamku uwięziony wilk... w klatce... - na wspomnienie drapieżnika Kieł zaskomlał zaniepokojony, a Tyria mówiła dalej - biedne zwierzę pragnie wolności, tak czuję. Czy zechcesz mi pomóc?
Skagijka wiedziała, że za tę przysługę Hwarhen może chcieć coś w zamian. Na razie jednak nie przejmowała się tym i wyczekująco patrzyła na towarzysza podróży.
- Eeee? - odpalił wojownik, jakże inteligentnie. - Ehkm? Czy ja dobrze słyszałem? A nie przyszło ci do głowy, że jeśli wilk stoi w klatce we wronim zamku, to jego skóra należy do wron? Na lodowe demony, Tyrio! Jesteśmy Skagosami! Jak coś tu zginie albo ktoś zginie, nas pierwszych będą podejrzewać! Mamy rozkazy, jasne rozkazy. A ty chcesz, żebym dźgnął Lorda Pająka kijem i co... i potem zobaczymy, co zrobi? - miał rację, w sumie. Choć dziwnie to brzmiało w ustach kogoś, kto z takim zapałem rzucił się do bitki z przypadkiem spotkaną wroną.
Hwarhen z rozmachem kopnął grudę brudnego śniegu.
- Jesteśmy druhami. Kiedyś może zostaniesz moją żoną. Może... jak mnie szlag do tego czasu nie trafi! Jak to jest, że ja zawsze nadstawiam za ciebie karku, kłamię dla ciebie i zdmuchuję ci pył sprzed nóg - a ty dla mnie nie robisz nic? Nic, Tyrio, słyszysz? Nic!
Teraz chyba powinna zacząć się martwić. Po takiej deklaracji mogła spodziewać się wszystkiego.
- Skóra wilka należy do wilka i do nikogo innego - zacisnęła szczęki ze złości - Żadna wrona albo pająk nie będzie dyktował wilkom, do kogo należą lub nie.
Wiedziała, że Hwarhen niejednokrotnie bronił ją przed zemstą obu klanów, które Tyria obraziła. Nie wydał Skagijki, gdy ta odkryła skarby. I teraz jeszcze usprawiedliwił ją przed gospodarzami tego miejsca. Wzrok Tyrii złagodniał.
- Sven też myślał, że zostanę jego żoną - uśmiechnęła się - I nic z tego nie wyszło.
- Sven to nikt - warknął.
W tym momencie zrobiła coś, czego sama się po sobie nie spodziewała. Podeszła do wojownika i położyła dłoń na jego zarośniętym policzku.
- Ale na razie mamy tutaj do załatwienia kilka spraw.
Opuścił wzrok na Serce Zimy i tylko warknął gniewnie. Szarpnął głową i odtrącił jej rękę.
- Nie bierz mnie pod włos. Nie pójdę na coś takiego - wydusił przez zaciśnięte zęby i skrzyżował ramiona na piersi.
Zrobiła krok w tył.
- I tak, nadal chcę pomóc temu zwierzęciu. A jeśli nie uda mi się, to po prostu poproszę o jego wolność.
- Może od tego zacznij, co? A okradanie sojuszników zostaw na wypadek, gdy się nie zgodzą oddać po dobroci - wycedził. - Dość tych bzdur...
Tyria była nieprzekonana.
- A co by się stało, gdyby mnie okradli z mojej wolności?
Spojrzała na dłoń, która jeszcze chwilę temu spoczywała na twarzy Hwarhena. Ta sama dłoń, która została zraniona we śnie w drodze.
- Miałam sen w ruinach Sobolowego Dworu. Szukała mnie tam pewna wrona, by mi przydzielić zadanie na pięcioletnią służbę u nich. Pięć lat!
Wzdrygnęła się na wspomnienie o tym.
- Bo niby jestem im coś winna. I żeby przypieczętować ten... kontrakt, człowiek, który mnie w końcu znalazł, przeciągnął nożem po mojej dłoni, a krew rozlała się po całym Murze.
Nawet teraz sen był dla niej przerażający. Ceniła sobie wolność.
- Ciekawe, czy Szepczący też miał sen. Bo znalazłam go, jak klęczał przy kamiennej płycie. I szeptał do bogów swoim zwyczajem...
Łapska Hwarhena zacisnęły się na jej ramionach.
- I nie mówiłaś o tym Erlandowi? - zaczął nią trząść jak sztorm łodzią. - Nie? Dlaczego?! Czy ty nie możesz być bardziej ostrożna? Co jest, do wszystkich diabłów, nie ufasz nam? Masz natychmiast pomówić o tym z Erlandem, słyszysz? I masz zostawić tego wilka i wszystko, co mogłoby skłonić Pająka do robienia nad tobą sądu i żądania nawiązki! To było jasne ostrzeżenie przecież... nie drażnij wron, bo stracisz wolność. A ty się pchasz w to z głową - cmoknął z niesmakiem i wreszcie ją puścił. - No, popatrz na mnie. Obiecaj, że dasz spokój tym bzdurom.
Tyria przekrzywiła głowę i odpowiedziała po swojemu.
- Skoro nikt się nie dowie o moim zamiarze, to nie pozostaje mi nic innego jak zapytać: idziesz ze mną po wilka, czy zostajesz?
W głębi duszy miała nadzieję, że Hwarhen jednak się zdecyduje pomóc jej czynnie.

Wojownik wyprostował się na pełną wysokość. A potem obrócił się bez słowa i odszedł. Do jej uszu doszło tylko międlone pod nosem z urazą “dziecko lata”.

Tyria pokręciła głową, westchnęła, a jej wzrok mimowolnie spoczął na jej czworonożnym przyjacielu. Nadal zachowywał się dziwnie, a Skagijka z trudem mogła wyczuć innego drapieżnika… jakby zmienił miejsce pobytu.

- Pójdziemy tam, dokąd boisz się iść... - szepnęła.
 
__________________
Yup!
McHeir jest offline