Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2012, 21:16   #96
Kizuna
 
Kizuna's Avatar
 
Reputacja: 1 Kizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodze
Przejechała dłonią po twarzy, w myślach klnąc w sposób nie przystający kobiecie. Słowa tak soczyste, że każdy zatwardziały marynarz otarł łezkę wzruszenia, jakby odczuwając, że ktoś pokazuje tak piękny talent w ich ulubionej kategorii, tuż po piciu rumu i portowych dziewojach.

-Laurie... czy Zakon zrzesza może nieumarłych? Albo coś innego, równie bezmyślnego?-

-Nie... Ale niektórzy rekruci są dość bezmyślni w wykonywaniu rozkazów.- dziewczyna uśmiechnęła się bezradnie i rzuciła okiem na kopertę w dłoniach samurajki. Pokryta była ona równym, eleganckim pismem charakterystycznym dla Zaharda.

"Tsuki

Dzięki awansowi, masz możliwość towarzyszenia w misjach innym inkwizytorom wyższego szczebla oraz stworzenia własnej grupy. Niestety, nim to nastąpi, chciałbym poprosić cię o towarzyszenie mi oraz innym braciom zakonnym w rozwiązaniu problemu Hassel Davidhofa. Jeśli zechcesz wziąć udział w tej akcji, bądź proszę o siódmej wieczorem w koszarach klasztornych. Tam odbierzesz dodatkowy ekwipunek na tą misję.

Mistrz Inkwizytor Galev Zahard

P.S. Przekaż Laurie żeby możliwie szybko pojawiła się w Skrzydle Administracyjnym."


Dziewczyna pobladła widząc zawartość post scriptum.

-Mam kłopoty...

Na zegarze ściennym zaś widniała godzina piętnasta trzydzieści pięć.

Nie mogła pomóc zbyt wiele poza uniesieniem brwi i, bez żadnych podtekstów, ujęciem dłoni przyjaciółki w swoją.

-Nie znam się na tym, ale ja sama nie widzę w czym ma tu być kłopot?-

Może była twardogłowa i nie widziała jakiegoś ukrytego znaczenia tutaj? Bo o ile jej wiadomo to Laurie nie zrobiła niczego by zyskać naganę lub być wydaloną, wprost przeciwnie bo spisywała się znakomicie w powierzonych jej obowiązkach.

Dziewczyna zaś uśmiechnęła się tylko, bynajmniej nie protestując na poufałość jaką było chwycenie jej za rękę.

-Może i racja... Ale lepiej będzie jeśli skoczę do Carla i sprawdzę co ten gryzipiórek znowu chce. A ty ogarnij się ładnie, zrób zakupy a potem idź skopać złych typków.- mówiąc to, pocałowała elfkę w policzek, zarzuciła płaszcz na plecy i położyła dłoń na klamce.- W razie czego wiesz gdzie mnie szukać. A jeśli nie wiesz, to ja cię znajdę.

Zaśmiała się i w świetnym nastroju pobiegła korytarzem i ruszyła na dół, po schodach.

Najpierw jednak wykąpała się, używając do kąpieli kilku kropel olejków przywiezionych z domu. Po osuszeniu ciała, ubrała swoje najlepsze, białe jak śnieg, odświętne kimono oraz białe skarpetki.

Boso, drobiąc niczym gejsza, rozłożyła matę modlitewną, ułożyła nań Benihime i drążącymi dłońmi sięgnęła do sakwy. W środku tkwiła jadeitowa płytka i kilka figurek, będących częściami jej małego ołtarza modlitewnego.

Pierwsza figurka przedstawiała młodą elfkę, ubraną w pełną samurajską zbroję, trzymającą zanbatou jedną ręką, katanę drugą, a wakizashi w zębach. Gdyby nie fakt, że nie było tutaj koloru, jej zbroja byłaby krwisto czerwona, tak jak jej włosy, a oczy fioletowe. Jej matka była piękną kobietą, jedynie w jednej czwartej miała krew Oni.

Druga figurką był jej ojciec, człowiek bez żadnych domieszek, trzymający oburącz katanę i jednocześnie ubrany w ceremonialne szaty kapłana. Jej ojciec był, nie przebierając w słowach, dziwakiem. Ale i tak go kochała, zwłaszcza gdy opowiadał jej historie, szczególnie uwielbiając tą gdy rodzina dowiedziała się, że pobiera nauki w dwóch ścieżkach.

Pozostałe dwie figurki przedstawiały tak odległych przodków, że nawet w jej rodzinie zapomniano już te imiona, chociaż nie zapomniano wyczynów. Demoniczni Samuraje, byli Oni, którzy odwrócili się od swoich pobratymców i postanowili podążać ścieżką honoru. Nie był to powszechny fakt, że jej rodzina od strony matki wywodziła się od czegoś co normalnie zwalczano.

Niezależnie od tego, ustawiła ołtarzyk w rogu pokoju i zapaliła kadzidełko, pojedynczy, długi na jeden łokieć patyczek tlący się zapachem lasu. A następnie wyciągała rzeczy do złożenia w ofierze. Wpierw, na samym środku, posążek samuraja, który niedawno zdobyła. Dookoła sześć kielichów, po prawej figurkę z drewna, a po lewej pozytywkę.

Następnie rozsypała dookoła sto platynowych monet, jako symbol chaosu, gdyż monety nie stanowiły żadnej figury, znaku czy wzoru. I czterdzieści złotych monet, ustawionych po dziesięć, w czterech stosikach położonych koło posążka, ale rozłożone tak by prezentować cztery kierunki świata.

Wypuściła oddech i złożyła dłonie do modlitwy. Pierwszy raz ponoć był najbardziej stresujący.

Po chwili figurki zaczęły jaśnieć, by finalnie wypełnić błękitnym lśnieniem cały pokój. Tsuki zaś poczuła delikatny powiew na twarzy, poruszający jej włosami połowami kimono.

-Rodzina - ochrona. Honor - podpora. Serce - przewodnik. Umysł - doradca.- głos który za równo rozległ się w całym pomieszczeniu, jak tylko w głowie wojowniczki, mówił w jej rodzinnym narzeczu. Światło zaś zaczęło formować niewyraźną postać, siedzącą przed pogrążoną w modlitwie dziewczyną.- A co najważniejsze jest dla ciebie, hmmm? Nie masz już rodziny, honor odnajdujesz w zemście a umysłu nie rozróżniasz od serca...

-Najważniejszą rzeczą dla mnie... jest przyszłość. Chcę ją zobaczyć. Nie mam wielkich życzeń czy marzeń. Po prostu widzieć dokąd ten świat zmierza.-

-Hahaha. Świat zmierza tam gdzie kierują go ludzie. A jak ty chcesz wykorzystać ten mały kawałek świata który przypada tobie jako ostatniemu z moich potomków?- postać zaczęła przybierać wyraźnych kształtów. Długie włosy, wielka zbroja, sumiaste wąsy i... kły? Więc podania były prawdziwe co do demonicznego rodowodu połowy jej rodziny.

-Jak chcę go wykorzystać? Prosto!-

Uśmiechnęła się tak, jak przystałoby na rasowego demona. Lub szaleńca. Chociaż w jej wykonaniu wciąż wyglądało ta nawet miło.

-Wpierw zdobędę siłę, bogactwa i towarzyszy. Następnie, mając siłę by stanąć naprzeciw każdemu kto uniósłby rękę na mnie i mój klan, wyrżnąć, wyrąbać i wyrwać kawałek tego świata dla siebie. I nie mam najmniejszego zamiaru siedzieć i lamentować jak to kiedyś było lepiej, tak jak to robią na Jadeitowych Wyspach. Banda miernot, które żyją przeszłością jako ich przyszłością, nie widząc teraźniejszości.-

Przodek uśmiechnął się, również jak na demona przystało. Potem zaśmiał się. Śmiech ten był potężny, tubalny i jakby przenikał do każdej komórki ciała dziewczyny. Jednocześnie od tego śmiechu rezonowało ostrze leżącego przed ołtarzem miecza.

W końcu widmo ucichło, nadal szczerząc kły.

-Dobrze... Niech będzie...- postać odchyliła głowę do tyłu i przymknęła oczy. Sekundę później eksplodowała w setki małych ogników, powoli krążących dookoła katany. Część z nich utworzyła lśniące fale, jeszcze inne, wiry. Wszystkie jednak raz za razem przenikały przez ostrze, zostawiając na nim świetliste symbole.

Finalnie klinga wybuchnęła białym światłem, które na kilkanaście sekund oślepiło Tsuki. Kiedy odzyskała wzrok, w pomieszczeniu było już nikogo. Przodek zniknął, ołtarzyk sam umieścił się w torbie a mata modlitewna leżała w zgrabnym rulonie obok samurajki.

Jedynie Benihime magicznie znalazła się w dłoni właścicielki. Jej klinga lśniła złocistym blaskiem.

Wykonała jedynie kilka próbnych ruchów, by mieć pewność, że jej idealnie sprofilowana katana nie zmieniła się w tym względzie i mogła schować ją do pochwy, odwracając się w stronę okna. I tak właśnie minęły... dwie godziny czasu. Kto by pomyślał, że tyle czasu to zajęło, skoro tak mało się wydarzyło?

Mniejsza, ubrania zmieniła na te do walki i na co dzień, ceremonialne złożyła i schowała, a sama ułożyła swoje włosy w normalną dla niej fryzurę.

-Te modlitwy naprawdę źle działają na mięśnie, jedyna nadzieja, że je trochę rozruszam.-

Z godziną wyprzedzenia, opuściła mieszkanie i udała się do Zakonu.
 
__________________
Oczyść niewiernych
Spal heretyka
Zabij mutanta
Kizuna jest offline