Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-12-2012, 13:06   #204
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Ledwo zdążył, tak przynajmniej myślał. Serce waliło mu w przełyku, nie zastanawiał się nawet że zostawia Paulinę, że biegnie najpierw do łazienek gdzie w przypływie paniki bije pięściami o ścianę. Nie ma okien!! Nie ma! Z powrotem do Tip-topa, na zaplecze... Oni są już tuż za mną, niemal czuł że zaraz złapią go za ręce, znowu zaczną dźgać nożami.
Cudem przewalił się przez siatkę na drugą stronę. Leżał chwilę w błocie zbierając siły, ale zaraz poniósł się i znowu ruszył biegiem. Widział ich jak pakował się do taksówki, na szczęście kierowca wziął go za niegroźnego podpitego studenta i zabrał a nie wywalił na pysk bojąc się o tapicerkę.

Stanęli jak wryci. Nie biegli dalej za nim, to było bardziej przerażające niż gdyby z charkotem rzucili się gonić poloneza. Potrafią go wytropić? To dlatego odpuścili teraz, dlatego trafili za nim do biblioteki i tutaj? Zostawiał jakiś ślad, czy w innych rzeczywistościach miał przyczepioną tarczę do pleców?

Mimo ogarniającej go słabości i utraty sił gorączkowo myślał co dalej. Nie mógł jechać na umówione miejsce w Wandzią i Gawronem. Nie pozwoli na to by te świniowate sukinsyny trafiły tam za nim. Ćmiło mu przed oczami, kręciło się w głowie. Kierowca gadał jak nakręcony. Najpierw podśmiewywał się z niego że tak się zrobił a jeszcze daleko do wieczora. Potem zaczął opowiadać o porachunkach ruskiej mafii i dopiero po chwili Hirek zorientował się że mówi o nich. O morderstwach.
- Co pan powiedział? Znaleźli... kogo?
- No mówię przecież kolejnego ruskiego bandytę, spalonego na skwarek w lesie.
- Kiedy? – Hirkowi dreszcz przeszedł po plecach. – Kto to był?
- No w gazetach pisali że nie wiadomo. Tyle że kobieta chyba. Młoda.

Otworzył drzwi podczas jazdy, na szczęście ruszali dopiero spod świateł.
- Panie!! Całkiem panu odpierdoliło?! – taksówkarz zdenerwował się, ale Hirek już szedł chwiejnie przed siebie. Czuł że znowu wszystko faluje, że zaraz odpłynie i obudzi się nie wiadomo gdzie. Nie!! Nie teraz. Rozchełstał kurtkę, uderzył się nawet w twarz, usiadł na murku i spuścił nisko głowę. Na próżno...

Kiedy otworzył oczy stał przed budynkiem szpitala gdzie pracowała a teraz leżała Tereska. Tylko że zmienionym. Nie tym co zwykle. Odrapane ściany, wybite okna. Łyse drzewa w zapuszczonym na dziko parku. I ta muzyka. Hymn jakiś, tak myślał na początku, aż zrozumiał. Przed oczami stanęły mu zdjęcia Taterki w dole z trupami, srbosjek na ręce zarzynającego kobietę mordercy z Jasenovaczu.
Wszedł po schodach na górę. Musiał odnaleźć Tereskę. Świat otaczający go naokoło nie przerażał już tak bardzo. Zaczynał... nie, nie przyzwyczajać się ale znosić to co się działo. Akceptować. Mijał korytarze, muzyka narastała, słyszał jęki i zgrzyt łańcuchów.

- Ciii, nie ruszaj się Patryk. Będzie dobrze - Teresa widziała, że tylko pogarsza sprawę. Cofnęła dłonie i w wyrazie bezradności pogładziła Gawrona po twarzy. - Nie ruszaj się. Najlepiej ani drgnij...
Kawałki kolczastego drutu pełzły w ich kierunku niby jadowite żmije. Teresa podniosła ponownie gazrurkę i wtedy w progu do sali coś jej mignęło. Odwróciła się odruchowo podnosząc w górę improwizowaną broń.
- Hirek? - w jej głosie nie było chyba nawet większego zaskoczenia. - Musisz mi pomóc. Gawron... on chyba nie kontaktuje... A ten drut go zaraz rozpłata na kawałki jeśli nie przestanie się ruszać. I jeszcze to - wskazała na wijące się na podłodze kolczaste witki.
Wiszącego na środku pomieszczenia Grzesia na razie nie skomentowała słowem.

Tego co zobaczył w kolejnym pomieszczeniu wiedział ze nie zapomni już nigdy. Najpierw Grzesiek, rozpięty , górujący nad wszystkim, pokrwawiony. Gawron uczepiony jakiegoś urządzenia i Tereska próbująca...
- Uciekaj! - Krzyknął odruchowo, widząc jak metaliczne wstęgi drutu kolczastego zbliżają się do niej. Skoczył i złapał ją za rękę by odciągnąć ja z tego miejsca.- Co się... Jak Grzesiek się tu znalazł? - usiłował sobie przypomnieć dokładnie ale ostatnio widział przyjaciela przed sobą w tunelu w którym się czołgali uciekając z piwnicy Voivorodiny.

- Hirek, spokojnie - Teresa ujęła jego twarz w obie dłonie i zajrzała bratu w oczy. - Nigdzie nie uciekamy. Nie możemy ich zostawić...
Metalową rurkę wcisnęła mu w dłoń.
- Pilnuj Gawrona. Ma się nie szarpać bo tylko pogarsza. A drut... Może reaguje na ruch? Postaraj się... dożyć do mojego powrotu. I chroń Patryka. Nie wybaczę ci jak coś mu się stanie jak mnie nie będzie...
Bułka niemal w biegu dopadła do Hirka, uścisnęła go mocno i z totalną desperacją, jakby przeczuwała, że później może już nie być okazji.
- Kocham cię braciszku.

- Tereska,co ty... Gdzie ty idziesz, do cholery? Co się tu stało?! Gawron! - wrzasnął w kierunku kumpla, ale ten nic nie odpowiedział. Złapał ją za łokieć i uspokoił się w jednej chwili.
- Nigdzie nie pójdziesz. Musimy odnaleźć Taterkę. Tak mówił mężczyzna w czerni który przyszedł do mnie. On jest kluczem, to on to tu sprowadził. Widziałem jego zdjęcie w dole z trupami. To ta przeklęta muzyka, jego i jego koleżków - morderców. Gawron z nim rozmawiał, musimy go odnaleźć. Wydusić z niego gdzie jest ołtarz. - Popatrzył jeszcze raz na Grześka. - Gdzie ty chcesz iść w ogóle? Tereska?

- Hiruś, spójrz! - wrzasnęła po raz pierwszy aby podkreślić wagę sytuacji i wskazała palcem na dyndającego pod sufitem Grześka. - To nie jest dobry moment, nie sądzisz? Wiem o Taterce. Wiem, że to on. Pójdę do niego i załatwię chociaż tą kwestię. Powinnam była zrobić to już rano. Pilnuj chłopaków. Nie wolno zostawić ich samych - jej głos brzmiał niemal jak rozkaz. Kiedy Bułka się uparła potrafiła być bezlitosna. - Puść mnie - wyszarpnęła się z jego uścisku bo złapał ją za łokieć. - To Taterka jest źródłem tych łańcuchów. Zabicie go powinno uwolnić chłopaków.

- On wie gdzie jest ołtarz, tak mi się wydaje. To to musimy zniszczyć. - Hirek puścił jej łokieć. - Zabicie go może nic nie zmienić. Poza tym skąd wiesz, gdzie go szukać?

- Bo leży piętro nade mną! Jest w śpiączce. Jego ciało jest bezużyteczne ale duch nadal sieje spustoszenie. Morduje, krzywdzi... To on mi to zrobił - wskazała na swoje bandaże. - Widziałam wypełzające z jego ciała druty. Są jak łodygi. A on jest korzeniem. I zamierzam wyrwać tego cholernego chwasta zanim oderwie Gawronowi łapy więc przestań się ze mną kłócić.

Próbował jeszcze tłumaczyć, że Taterka może mieć inną rolę w tym wszystkim, że… Na litość boską przecież ona mówiła o zabiciu go w nadziei że może to rozwiąże ich problem. Mężczyzna od Czarnej Madonny mówił że on jest kluczem, ale czy to oznacza, że wystarczy zacisnąć mu poduszkę na twarzy? I wszystko się naprawi? Jeśli to on odpowiada za przywleczenie tego – spojrzał na wijące się druty na podłodze – do Miasta to przecież w tym świecie nie będzie leżał w śpiączce i patrzył jak Tereska podrzyna mu gardło.
- Nie dasz rady sama…- zaczął ale w tej chwili Gawron jęknął rozdzierająco i upadł na kolana puszczając z rąk piekielną stal.

Hirek doskoczył do niego i podtrzymał, choć sam byłsłaby jak dziecko. Odsunęli się trochę od wijących kolczastych węży.
- Patryk! Jezu… jego ręce. – Spojrzał na Tereskę, która już odrywała rękawy od koszuli i próbowała motać opatrunki na pokaleczonych dłoniach Gawrona.
- Słyszysz mnie? - Hirek popatrzył mu w oczy, ale szok był zbyt duży, nie wiedział w ogóle czy przyjaciel go rozumie. – Gawron, kurwa…
- Musimy iść – Tereska spojrzała na Grześka wiszącego nadal za ręce nad podłogą. Hirek zarzucił sobie ramię Patryka na bark, starając się nie dotykać poprzecinanej ręki i ruszył w ślad za siostrą.
 
Harard jest offline