Nyio przyłapał się na tym, że odruchowo garbi się z przerażenia, co jeszcze bardziej zmniejszało jego już i tak mizerny wzrost. Wyprostował się i przybrał na twarz nieco wymuszony uśmiech, odruchowo jednak zsuwając kosmyk ciemnogranatowych włosów na swoje niepokojące, jaskrawożółte oczy. Ludzie rozmaicie na nie reagowali, a w tej chwili bardziej niż zapomnienia pragnął tylko natychmiastowej teleportacji na Moiess. Żałował, że wtedy podczas ćwiczeń przywalił temu żołnierzykowi jego własnym karabinem - nikt by go wtedy nie odsyłał z jego własnej planety.
Póki spotykał się z innymi Żołnierzami Zenitu, było nawet zabawnie. Patrzenie, jak teleportują się z jednego końca sali na drugi, lewitują czołg i tym podobne wywoływało chęć natychmiastowego podszkolenia własnych umiejętności, ale teraz... już nie lubił tego nadętego generała ani tej pani sierżant. Byli jednak jego przełożonymi, a szacunek i posłuszeństwo miał wpojone jeszcze głębiej niż nieśmiałość.
- ,,Kos" Talapai, sierżancie. Żołnierz Zenitu. 21 lat - wyrecytował, salutując i nieco mrużąc żółte oczy, od których wziął się jego przydomek. Bał się, że ktoś w nie spojrzy i przywoła na twarz tą charakterystyczną odrazę, choć z drugiej strony... ta Delayerre wyglądała chyba dziwniej od niego. Ten Sandro... jeszcze bardziej.
Jedyna dobra strona współpracy z innymi odłamami? Nie będzie jedynym dziwolągiem!
__________________ Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)
Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie. |