Plan zadziałał. Prawie.
Mieli pojazd, którym mogli dotrzeć we wskazane miejsce, jednak w samochodzie lub jego okolicy był niepełny skład. Trudno. Na wojnie straty są nieuniknione. Rikko bardziej zajmowała sprawa robienia za ozdobę na masce śnieżnego pojazdu. Na szczęście zdołał zsunąć się z maski i łapiąc się za lusterko w połączeniu z następującym później saltem z obrotem wylądował na dachu radiowozu. Nieco zaniepokoił go ślad osłony chłodnicy zaznaczony na klacie. - Ale będzie kaloryfer... - mruknął, trzymając się kurczowo policyjnych kogutów. Mróz pingwinowi był niestraszny, jednak miał nadzieję, że żaden imbecyl nie wpadnie na pomysł włączenia policyjnych świateł i syreny. - Nie, niemożliwe... prawda?
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |