Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2012, 18:30   #73
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Gereke:

Po chwili obserwacji pewny był tylko jednego: nie była to Saskia, do której na chwilę wróciły jego myśli. Ruchy osoby na zewnątrz były ostrożne, ale nawet pod płaszczem widać było, że pełne gracji i zwinne, gdy przeskakiwała kałuże, nie brudząc w ogóle swojego płaszcza w trakcie przemarszu. Światła miał za mało, żeby dostrzec konkrety, wydawało się jednakże, że zmierza dokładnie ku bramie.
Ze swojej pozycji nie mógł dostrzec czy na pewno i jaki tam miała interes. Potem wszystko pochłonęła mgła, pozostawiając Gereke wyłącznie z pytaniami.
I bez wsparcia pozostałych członków grupy, którzy ciągle byli tam gdzieś, na Przeklętych Bagnach.

***

Zawrócić. To proste słowo i zwykle proste jego wykonanie. Ale zawrócić gdzie? Wykonać obrót o sto osiemdziesiąt stopni? Przecież w takich warunkach nawet to ciężko było zrobić, pomijając fakt, że żadne z nich nie wiedziało, skąd zaczynali. W trakcie podążania za błędnymi ognikami, wiedźmią magią Przeklętych Bagien, zmieniali lekko kierunek przynajmniej kilka razy. Światło za nimi chybotało się i poruszało, ciężkie do namierzenia i niknące czasami za jakimiś gęstszymi trzcinami.
Robili jednakże wszystko, co było w ich mocy. Niektórym wychodziło to nawet niezgorzej, jak Gustavowi czy Karelowi, który to zresztą z powodzeniem pomagał Helvowi wynieść swojego ojca ponownie na bardziej stały ląd. Nikłe światło kołysało się.
Pozostali nie radzili sobie tak dobrze. Idący na przodzie Ketil zapadł się nagle, znikając pod wodą. Na szczęście dla siebie, znał podstawy pływania więc nie spanikował i dał radę odbić się i wygramolić do nieco płytszej wody.
Gustav nie miał takiego szczęścia. Był już prawie u celu, gdy zaplątał się w jakieś zielska. Im mocniej się szarpał, tym mocniej wciągało go w głęboką wodę. Ani się spostrzegł, a ta już zalewała jego głowę i gardło. Zaczął młócić rękami i nagle pochwycił coś, co w dotyku przypominało linę. I faktycznie nią było. Nieznajomy wyciągnął go, a potem pomógł także pozostałym, górując nad nimi.


Był wielki, jego ubranie i on sam śmierdział straszliwie, pokryty brudem i zatęchłą, nigdy nie schnącą wilgocią. Na pewno nie pochodził z Fauligmere, siwobrody i siwowłosy, musiał żyć w tych okolicach od bardzo dawna. Zbył pytania gestem, wskazując drogę i bez słowa nakazując im iść za sobą. Prawdę powiedziawszy, nie mieli wielkiego wyjścia. Chyba, żeby zatrzymać się w miejscu i jakoś przeczekać noc.
Prowadził pewnie, trzymając lampę przed sobą. Szli za nim gęsiego, orientując się, że szli u brzegu jakiejś szerokiej rzeki. Największa w okolicy nosiła nazwę Bach i zapewne ta tutaj nią była. Po kilkunastu, jak się zdawało, minutach, dotarli do dużego zbiornika wodnego a nieznajomy zatrzymał się, czekając, aż do niego dołączą. Potem odwrócił się w drugą stronę i zaczął wspinać po skałach, wkraczając na znacznie bardziej suchy teren. Mgła również się rozwiewała, choć wnoszenie Tomasa nie było czynnością prostą.
Gdy znaleźli się na górze, z zaskoczeniem spostrzegli, że stoją u wejścia mrocznej jaskini. Czarna niczym atrament woda wypływała z ciemności, a Karel głośno przełknął ślinę.
- To wygląda jak Usta Morra. Mają paskudną reputację...

Nieznajomy nie dbał o to, albo nawet nie słuchał chłopaka. Schylił się, aby ominąć skały zwisające z góry i faktycznie trochę przypominające zęby i zniknął w środku razem ze swoim światłem. Karel wyraźnie bał się postąpić tak samo.
- Ojciec kiedyś wspominał o takim dziwaku mieszkającym na bagnach. Ciekaw jestem czy to ten sam...
Ketil zajrzał do środka, swoim doskonałym w ciemnościach wzrokiem dostrzegają niewielkie palenisko, na którym nieznajomy właśnie ustawiał kilka drewienek, a także prymitywny szałas, trochę pudeł i innych rzeczy, będących najwyraźniej domem starca. Obok przepływał czarny w nocny strumień. Nieznajomy znów zrobił zapraszający gest, wskazując miejsca przy rozpalanym przez siebie ogniu.
 
Sekal jest offline