Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2012, 23:54   #20
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Mają dwie pirackie łupiny i Infidela. - mruknął cicho Magnus kończąc mocować na swojej kamizelce taktycznej ekwipunek - Będzie jatka!
- Ale będzie rzeźnik. - zawtórował Lucius zakładając hełm
- Za Imperatora i Świętego Drususa! - zawołał kapelan zakładając na oczy foto-soczewki, a potem gogle.
- Za Imperium i Złoty Tron! - dodał wikary zakładając plecak z krzykaczką
- I nie poznamy co to strach! - zakończył kapelan robiąc znak Aquili.
Obaj ustawili się przy wyjściu najszybciej. Mieli do tego dryg, widać to było na pierwszy rzut oka. Niezliczone akcje abordażowe wyćwiczyły w nich stałą czujność i odpowiednie odruchy.
- Pamiętajcie, moje dzieci! - zawołał kapelan odwracając się do żołnierzy - "Jeżeli człowiek umrze, aby inny mógł żyć, wtedy człowiek ten będzie ucztował przy stole Imperatora!" Walczcie, moi drodzy! Walczcie bowiem w boju okazujemy Imperatorowi prawdziwą wiarę! Bądźcie szybcy, silni i bezlitośni! Zmiażdżcie wroga, który śmie plwać na oblicze naszego Boga! - kapłan mówiąc to wzniósł swój młot do góry - Sierżancie! Znacie naszą częstotliwość vox! Do zobaczenia na polu chwały! Wszyscy wierni potrzebują naszego wsparcia!
Dwójka duchownych wyskoczyła z koszar, ruszając przez korytarz. Odpalona krzykaczka rozniosła po okolicy bitewny zaśpiew Bonitatisa.

***

- "Nie ma zastępstwa dla gorliwości!" - huknął Magnus.
Potężny cios z góry dosłownie zmiażdżył wybiegającego zza rogu chaosytę, którego chisteryczny bitewny okrzyk uciął się w połowie słowa. Następny już doskoczył do kapelana, aby wbić w niego paskudny zakrzywiony nóż, ale wikary czuwał i ciął piłonożem ponad pochylonym Magnusem prosto po ręce przeciwnika. Zaraz potem Drustar wykończył przeciwnika chytrym pchnięciem młota w szczękę.
-”Bądź bez skazy!” - rzekł Lucius.
Magnus odpiął od pasa heretyka granat, wyrwał palcem zawleczkę i poturlał go w korytarz zajęty przez heretyków. Lucius chwycił jedną z tarcz abordażowych, która pozostała po zabitym okrętowym armsmenie. Była wielka, ciężka i płaska. Idealna do blokowania przejścia, wyrw w kadłubie i zatrzymywania pocisków. Zaraz po nastąpieniu eksplozji wtargnął do korytarza, za nim zaraz ruszył Magnus dzierżąc już w rękach swój miotacz ognia.
-”Dzierż Wolę Imperatora niczym swą pochodnię, którą rozproszysz mrok” - zawołał kapelan.
Heretycy otrząsnąwszy się po eksplozji zobaczyli nadchodzące natarcie, jednak otwarty ogień nie mógł zatrzymać napierającego duetu.
-Spalić heretyka! - zabrzmiał gromki głos Magnusa, który wychylił się ponad marynarską tarczę i poczęstował chaosytów strumieniem płonącego promethium - Naprzód słudzy Imperatora! Naprzód! Wypleńmy tą zarazę!
Na następnym korytarzu zamienili się obaj. Drustar chwycił kawał plastali i ruszył naprzód nie zważając na huraganowy ogień przeciwnika. Schowany zań Bonitatis wyjął swoją straszliwą volgicką strzelbę. Meathammer - trójlufowy potwór, czekał teraz w pogotowiu.
-Zabić mutanta! - zawołał Lucius.
-Oczyścić splugawionych! - zawtórował mu kapelan.
Korytarz nie był długi, kiedy byli mniej niż dziesięć metrów, heretycy ruszyli w szarży. Duchowny zaparł się o podłogę zatrzymując przeciwników i jednym mocnym uderzeniem odrzucając ich. Przekrzywił tarczę, a zza jego pleców witary natychmiast grzmotnął ze strzelby rozsmarowując wrogów po ścianach. Obaj duchowni ukucnęli, a załoganci idący za nimi otworzyli ogień do pozostałych napastników.
- Chwilka odpoczynku? - spytał Magnus
- Bez litość, bez wyrzutów, bez wytchnienia. - odparł Lucius z poważną miną.

***

Pierwsi gwardziści zjawili się zaledwie parę minut później. Drustar spopielił swoim miotaczem płomieni kilku chaosytów, którzy dobrali się do jednego ze schowków na broń. Ikona Świętego Ignitiusa na burcie broni lśniła odbijając skąpe oświetlenie i płomienie, które ogarnęły ścierwa wrogów. Kapelan popędził na koniec korytarza, aby odeprzeć przeciwników gdyby znów się pojawili. Lucius, który zostawił swój szturmowy karabin laserowy w koszarach, teraz dozbroił się w standardową, okrętową strzelbę “Ironclaw”. Patrząc na nadbiegających gwardzistów dopiął do swojej kamizelki taktycznej pojemnik z nabojami.
- Bierzcie, bracia i siostry. Ten oręż zdecydowanie lepiej się nadaje do tych ciasnych korytarzy, niż jakiekolwiek lasery. - rzucił wikary wprowadzając z trzaskiem pierwszy pocisk do komory.
Potem przylgnął do ściany zaraz za kapelanem. Obaj trzymali się całkiem nieźle, chociaż na ich pancerzach pojawiły się pewne ubytki, a na łysej głowie kapelana pojawiło się rozcięcie.
- Dobrze że jesteście, moje dzieci! - rzucił Magnus - Smutno nam bez was spełniać Wolę Imperatora! Trochę pohamowaliśmy ich grzeszne zapędy, ale bez waszej pomocy nie zdołamy przeprowadzić konkretnego kontrnatarcia! Łapcie strzelby, jak po drodze znajdą się jakieś tarcze, też bierzcie, przydadzą się niezawodnie!
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 30-12-2012 o 00:25.
Stalowy jest offline