Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2007, 17:58   #188
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Monique
- Chcesz przez to powiedzieć, że miłość może być nie naprawdę… - uśmiechnął się Michael – ta udawana po prostu nie jest miłością, a ta wymuszona jest równie prawdziwa jak ta miedzy ludźmi, czasem nawet prawdziwsza.

- Nie wykluczone, że to ona go porwała, ale nie mamy na to dowodów. Jeszcze nie mamy
– podkreślił Michael – Jeżeli to miałaby być ona, to może nie chciała Cię wcale zabić tylko właśnie porwać. Może też oczywiście być tak, że to zupełnie dwie niezależne sprawy.

Nie martw się moja droga, jestem z Tobą. –
pocieszał ją – miejmy nadzieję, że czas pokaże prawdę.

- Niestety, nie znam nikogo więcej o tym imieniu oprócz Ciebie –
odpowiedział Tomas wsłuchując się w ich rozmowę – nie mam tu zbyt wielu znajomości.

Jak skończysz z notesem to się zamienimy, chętnie to przeczytam – dodał po chwili przeglądając książkę telefoniczną aparatu i słysząc jednocześnie jak Monique wertuje zapisane stronice – jest tu kilka ciekawych numerów, na przykład niejaki Erick Mead, Erick Peterson… pod imieniem Monique znajduje się Twój numer, nie ma żadnej Moni… O! i Pan Nick MacLee jest tu także, zatem wszyscy obecni.

Monique przeglądała kolejno strony, były na nich same wiersze, na lewej tradycyjnie brudnopis, a na prawej przepisany na czysto gotowy wiersz. Na szczęście wiersze były datowane, a pierwszy z nich został wpisany z dniem 23 marca 2003r. Czasem wśród skreśleń na brudno pojawiało się na marginesie jakieś krótkie hasło z godziną, nazwą jakiegoś miejsca lub imieniem, ale z uwagi na ich nieaktualność Monique nie skupiała się na tym zbytnio.
Pod datą 07 listopada 2004r. znalazła wiersz o intrygującym tytule i z ciekawości przeczytała go.


„Narodziny"

Urodziłem się w chwili swej śmierci
Ostatniego czystego dnia mego sumienia
Przeszłość oddzielona murem
Skurczyła się do wspomnień obcej mi osoby
Oto ja - wrzący umysł w lodowatym ciele
Grzech ucieleśniony
Stworzony by zalać świat
Koszmarem swej egzystencji
Dla pognębienia śmiertelnych
I chwały ojca mego
Ja - nóż w rękach zabójcy
Zdradziecki przewodnik życia
Przenikam do jego krwi
Którą zarażam po trzykroć
Gdyż jestem krwi władcą
Oraz jej pokornym sługą
I nie ma kresu ów smutny paradoks
Brzemię spaczonych narodzin
Trwale przeklina mnie co noc
Gdyż mrok jest jasnym światłem
Błyszczącym w mej duszy
Bez niego
Nie znalazłbym drogi do domu

Ty dziecko również
Nie zaznasz miłości matki


Pomiędzy nim a ostatnim, było jeszcze kilka wierszy, ale żaden nie skłonił jej do przebrnięcia przez cały tekst.
 
Lorn jest offline