Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2012, 18:19   #124
Rebirth
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
Hargreaves:

Ciotka spojrzała na ciebie swym ostrym, przenikliwym wzrokiem. Skinęła kilkakrotnie głową, i z zadumą uniosła podbródek, a kącik jej ust drgnął już na samo nazwisko.
- Wiem, o kim mówisz dziecko. "Quincy-Q-Falck" - każdy człon jego nazwiska wypowiadała po krótkiej pauzie - Czarnoskóry technik-inżynier, zadłużony po uszy w kasynach, latał dla East-India póki go nie wywalili, a potem trochę błądził po galaktyce... - ciotka westchnęła - Dawno go nie widziałam w naszym milym miejscu... Ale chyba wiem gdzie go szukać - oczy staruszki napełniły się pasją - Mówiłam ci, że mi się podobasz? - wypaliła nagle, by po chwili lekko się zarumienić i dodać - Oh, nie. Nie to co myślisz, skarbie... Choć gdyby tak było, to byś bardzo mi schlebiła. Przepracuj u mnie czas do końca tego dnia, dziecinko, a w zamian powiem ci gdzie znaleźć Quincy Falcka. A nawet więcej - Teresa uśmiechnęła się tajemniczo, wkładając sobie papierosa w usta.

--- --- --- ---

Thompson:

Sekretarka skrzywiła się mocno, tak jakbyś zapytał ją właśnie po ile stawka za seks oralny. Jej grymas na twarzy wyglądał paskudnie, jak cała ona zresztą. Chyba nawet w tym geście, nos jakimś sposobem również się zgiął. Jej głos zabrzmiał niczym głębokie burknięcie:
- Nie udzielamy takich informacji osobom postronnym.
I tak bez niczego wróciła do swych zajęć, kompletnie cię ignorując. Kiedy już wydawało się, że niczego z niej nie można wyciągnąć (chyba że torturami), kobieta głośno westchnęła, i otwarła szeroko usta:
- Aaaah! - krzyknęła nagle w twym kierunku - Przepraszam, nie zauważyłam... Znaczy... Nie zorientowałam się w porę - teraz z kolei jej twarz nabrała kolejnego, karykaturalnego wyrazu, w tym przypadku zakłopotania - Ah, pan jest z jego... Rodziny, jak mniemam? - sekretarka poprawiła okulary i niewinnie uśmiechnęła się do ciebie - Wie pan, Quincy'ego już z nami nie ma... Ale... - i tu na moment straciła pewność, zastanawiałając się czy powinna to powiedzieć - Ja... Zupełnym przypadkiem! Podsłuchałam mimowolnie jego rozmowę przez persocom. W sprawie nowej pracy jak sądzę... Nie wiem dokładnie jaka firma, ale rozmawiał z kimś o włoskim nazwisku. Di... Giascano.... Cano... Giaccano? Jakoś tak. Może niech pan poszuka w hipernecie? W JH-Google powinno coś widnieć.

--- --- --- ---

Malachius:

Choć na ekranie głównego HUD-a Bumeranga widniał tylko avatar, można było odnieść wrażenie że na ustach Kovalskiego zagościł szeroki uśmiech. Czy tak było? Tego pewnie nigdy nie powie. Za to z jego uspokojonego i opanowanego tonu, dało się wyczuć że ulżyło mu. Może nawet nie spodziewał się, że stary wyjadacz Malachius pójdzie na to wszystko tak łatwo:
- Stopniowo - odparł uni-informatyk - Za dzień, lub dwa powinieneś mieć już pierwsze wieści. Mam możliwości zajęcia się trzema osobami na raz, także może nawet dostaniesz info w pakiecie. Co do archiwum, to trochę potrwa. Od kiedy TeL-Lao wygrało przetargi w Vedze na usługi telekomunikacyjne, wprowadzili te ich krzaczkowate interfejsy. Dłużej zajmuje tłumaczenie ich, niż włam. To powinno być za parę dni, może do tygodnia. Zobaczymy co z nich wynika. Będziemy w kontakcie.
Dziwne mogło być to, że zgodził się pracować bez zaliczki, ale być może ze względu na przyjaźń. Kovalsky rozłączył się, nie chcą pewnie tracić czasu. Tacy już byli uni-informatycy (a przynajmniej większość, których znałeś). Pozostało więc zdecydować się co dalej. Do kasy wpłynie 1000 uniaków ale 3600 odpłynie. Nie wiadomo ile będzie kosztować naprawa, i co jest zepsute - czy tylko silnik do podróży wewnątrz układu, czy może też i generator? W pogotowiu były też oczywiście dwie kolejne opcje - agentka i celebryta. Oni na pewno mogliby rzucić dodatkowe światło na sprawę i dostarczyć kolejnych cennych informacji. Dawno też nie było żadnych wieści od Hargreaves i Thompsona, a przecież bez technika się nie obędzie. Poza tym trzeba było w końcu polecieć do tego Di Giaccono i wypełnić swoje zobowiązanie (albo i nie).

--- --- --- ---

Nakamura, Falck & Sanchez:

Sanchez zdumiony był tą nagłą otwartością i inicjatywą Nakamury. Nie spodziewał się, że jego towarzysz włączy się do dyskusji. Nie do końca chyba mu to pasowało, ale reakcja Vincenza była bezcenna. Wycofał się dwa kroki. Był w defensywie i był w mniejszości. Sanchez postanowił to wykorzystać i opowiedzieć technikowi, nim zrobi to dyrektor kopalni:
- Działamy w usługach transportowych, mamy dobrą renomę, i niedużą załogę. To oznacza, że więcej funduszy jest do podziału. I ja jestem Troy Sanchez, a mój towarzysz to Shin Nakamura. Latamy pod dowództwem Axela Malachiusa - i tu mimo wszystko gdzieś coś zadzwoniło w głowie Falcka. Trudno było nie słyszeć wcale o tym człowieku. Nie znałeś go, ale parokrotnie co najmniej w kasynach padało jego nazwisko.
- "Usługach transportowych" ? - zreflektował się nagle Di Giaccono - Jesteście przemytnikami hiperportingowymi! I pewnie nie latacie na licencji wojska, a co za tym idzie jesteście w SZAREJ STREFIE - Vincenzo podkreślił te słowa - Chce pan, panie Falck pracować w ten sposób?
- Panie Di Giaccono. Proszę się nie zapominać i nie przesadzać! - Sanchez przeszedł do ofensywy - Jakoś nie miał pan oporów w gabinecie, gdy ugadywał się pan z naszym kapitanem.
Vincenzo zatkało na moment.
- Panie Falck - kontynuował w stronę Quincy'ego - Wiemy, że zna się pan na generatorach NPG. Potrzebny nam ktoś taki. I... tak, jesteśmy przemytnikami. I dużo zarabiamy dzięki temu. To jak będzie, idzie pan z nami?
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 31-12-2012 o 10:35.
Rebirth jest offline