― Przyrzekam na moją zmarłą ciotunię, nic nie ruszałem! Zresztą już mi za bardzo nie pozwalają... ― odpowiedział Freeguy, po czym spostrzegł, że przybyły przez portal rycerz wykonuje podejrzany ruch. ― Hej, Monty Python! Odłóż to lepiej z powrotem za pas albo skończysz jak w... no... w Montym Pythonie.
Wciąż łypiąc co chwilę na blaszaka, przeliczył wszystkich strażników, z wystawionym w skupieniu językiem odginając palce.
― Jest was siedmiu. Proponuję, żeby trzech zostało z tymi tu dziwolągami, trzech poszło sprawdzić, co to za strzały, a ostatni pójdzie ze mną do pokoju z generatorami. Co wy na to? Barney, może ty pójdziesz ze mną? Lepiej się pospieszyć, bo kto wie, co za cholera tu teraz przybyła poza tymi gośćmi? |