Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2012, 23:19   #96
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Wnętrze klubu koiło zdystansowaną czerwienią. Jakiś młody, aczkolwiek utalentowany artysta grał starożytny ziemiański cover:

[media]http://www.youtube.com/watch?v=pOM-h-bCHVA&list=AL94UKMTqg-9CgDv-LZ2PfaaCssVWpNV8X[/media] W powietrzu rozchodziły się zapachy smakowych papierosów , słodkiej woni ziela, wszystko w akompaniamencie cichych rozmów i śmiechów. Podszedł bo lady, ociekając kwaśnym deszczem, miał chęć chwilę się zrelaksować. Zamówił Marsjańską Jane z dodatkiem kanoboidów. Popijając szybko sporządzony drink poczuł obecność kobiety. Jej perfumy były nawet lżejsze niż niezobowiązująca atmosfera dzisiejszej softowej nocy. Przygotował swoją prezencje i odwrócił się. Kobieta miała bardzo elegancją, modną prezencję (choć nieco krzykliwą).


-Dzień dobry. Pan Alan Castor jak mniemam?

Skinął głową i podał dłoń. Jej palce wydawały się delikatne , nawet w nieimponującej łapie łowcy.

-Przejdę od razu do sedna, przejdźmy się tylko do mojej loży.

Powędrowali do drugiego pomieszczenia, zacisznej lokacji dla par pragnących intymności. Romantyczna atmosfera trochę zdusiła Zimnego. Siedli na czerwonej sofie z czarnymi obramowaniami, kolorach znakowych ''Herezji''. Na stole leżało nie dopite piwo, coś niepasującego do takiej strojnisi. Alan przepuścił klientkę i usiadł kładąc ręce na stole.

-Nazywam się Lee Wingstone. Przykro mi , że musiałam stosować takie półśrodki w naszej komunikacji , ale nie miałam wyboru- szybko zmieniała temat- Moja siostra Lain zniknęła około dwóch miesięcy temu. Poszukiwania były , znaczące - podkreśliła słowo przygryzając usta- jej zwłoki znaleziono po tygodniu. Spalone przez jakiegoś tekno-świra.

Rozłożyła ramiona.

-Rzecz jasna w to nie wierze. Miała za dużo innych powodów by zniknąć. Zwłoki były spalone do kości, a sekcję i rozpoznanie przeprowadzono błyskawicznie- wzięła głęboki oddech jakby musiała odetchnąć oparami industrialnego dystryktu- Panie Castor, jak mówi powszechne terrańskie powiedzenie , w każdej rodzinie znajdzie się czarna owca. Ona nią była. Za nic miała nasz dobroczynny ród. Nasza rodzina naprawdę sporo robi dla Faybank. Niedawno ufundowaliśmy szkolę przystosowania fabrycznego dla sierot- mówiła to z przekonaniem , którego wiarę deklasowała jedynie szczera daleka gorycz- Lain nie znosiła ojca. Nie znosiła, naszych obyczajów. Uciekała do tego swojego gangu motocyklistów. Ścigają się na terenach Westendu. To ich ''dzielnia''.

Używając kolokwializmu skrzywiła się , prawdziwie.

-Naprawdę nie mam wielu poszlak.

Zimny zauważył jakieś drgnięcie jej mimiki, jednak szybko je pominął.

-Jestem otwarta na współpracę- powiedziała zimno, może zimniej od typowej gadki łowcy- Ma pan jakieś pytania? Och, oczywiście zaraz pokaże jej zdjęcie.

Wyjęła przedruk, rumieniąc się pomimo bladego makijażu.


-To ostatnie zdjęcie... artystyczne jak mniemam. Nie mieliśmy już z nią kontaktu. Tak więc Alanie- spojrzała mu w oczy zrzucając momentalnie maskę przestraszonej myszki, zobaczył szkolonego do zarządzania drapieżnika- jakieś pytania?
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 30-12-2012 o 23:22.
Pinn jest offline