Starał się zachować powagę, gdy Modron dźgała go palcem w pierś. Dziewczyna była poirytowana i oznaki wesołości ze strony elfa mogły zostać źle odczytane.
Śnieżyca przybierała na sile i choć Alarif był odporny na zimno, to i jemu dawało się we znaki. Tym bardziej martwił się o Modron. Z rodu Beorna, czy nie była człowiekiem i mogła zamarznąć znacznie szybciej, niż on. Nie miało jednak sensu tłumaczenie jej tego. - Ta śnieżyca jest dziwna. Jej siła o tej porze roku zaskakuje, ale masz rację. Nasi wrogowie też nie mogą podróżować. Zgoda. Poczekajmy, aż przejdzie.
Śnieg na szczęście nie był taki sypki, by nie można było w nim kopać, a pomysł schronienia się niczym ciężarna niedźwiedzica mógł się powieść. Alarif wziął się za kopanie, a raczej formowanie ze śniegu pryzmy osłaniającej od wiatru. Z drugiej strony mieli wszak skałę. We dwójkę powinni sobie poradzić z tym zadaniem, nim wiatr uniemożliwi im wszelką pracę. - Położymy płaszcze na górę, to ułatwi zrobienie dachu. – zaproponował – W środku powinno być dostatecznie ciepło.
Wiatr i śnieg z każdą chwilą przybierał na sile. Kto wie jak długo potrwa ta nawałnica? |