Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-12-2012, 12:21   #111
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Śnieg - mruknął Bali w zadumie patrząc na sypiące się coraz intensywniej z nieba białe płatki. - Sypie... Zatrze ślady... Niedobrze.

- Tak, tą maczugę dzierżył herszt złoczyńców - potwierdził krasnolud, gdy wraz z elfem stanęli nad delikatnie dymiącym orężem, leżącym w kręgu wytopionym w śniegu. - Zresztą skutki uderzeń owej broni możesz elfie dostrzec na mej brodzie. Będę musiał ją chyba nieco przystrzyc przy okazji, gdyż komuś takiemu jak ja nie godzi się łazić z tak potarganym brodziskiem, hm hm...

- Czyżeś się na rozum z trollem zamienił, elfie? - spojrzał zdziwiony na Alarifa, gdy ten dawał mu rady aby nie tykał broni. - Jestem rozumnym krasnoludem, a nie jakimś niziołczym podlotkiem, który chwyta się wszystkiego co zobaczy. Niezdrową ciekawość zostawiłem w kołysce, można tak rzec. Broń ta jest przeklęta i należałoby ją zniszczyć czym prędzej. Jej magia niczemu dobremu służyć nie może, to robota Czarnoksiężnika lub jednego z jego mrocznych sług, ani chybi. Gołą ręką jej nie dotknę.

Khazad podniósł opończę, należącą do jednego z zabitych napastników i ostrożnie, unikając kontaktu ze skórą, owinął broń Dongoratha. Tak zabezpieczoną podniósł i czym prędzej położył na wozie.

- Wrona - zwrócił się do kaprala. - Opatrzcie rany. Rannych umieścimy w owej grocie. Sami przeładujemy co się da na ocalały wóz. Powieziemy na nim też rannych i zabitych. Reszta sprzętu zostanie tutaj. Ukryjemy wszystko w owej grocie. Wyruszymy rankiem w dalszą drogę, ku Amon Aer. Zgodnie z planem.

- Ej, dzierlatko! A Ty dokąd? - zdążył tylko krzyknąć za znikającą w zamieci dziewczyną. Z niedowierzaniem pokręcił głową i szarpnął nerwowo za nadpaloną brodę. Oby tylko nic się jej nie stało. O elfa się nie bał, ten z pewnością sobie poradzi.
 
xeper jest offline  
Stary 25-12-2012, 15:42   #112
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Mimo jednostronnej walki z dwoma przeciwnikami, Girion poniósł przy tym spore obrażenia. Zdawało się to nie być nic mocnego, a jednak powaliło go na ziemię. Otrząsnął się dopiero, gdy zaczął mówić do niego elf. Zdał sobie sprawę, że wciąż ślęczy na ziemi, mimo, że dookoła toczy się zażarta bitwa, w której nawet jeśli nie on, ze względu na swoje rany, to Alarif już na pewno może okazać się niezbędny. Wiedząc jednak, że jego towarzysz czeka na jego próbę podniesienia się i próby poruszania, uczynił to. Skutek był w miarę pozytywny, bo choć potrzebował do tego sporej pomocy mniejszego gabarytowo od siebie elfa, to udało się kroczyć przed siebie, wśród sypiących płatków śniegu.

Nie to jednak było dla Giriona najdziwniejsze. W niemałe osłupienie wprawiło go to, że sam dotyk Alarifa koił ból. Po raz kolejny nieco oniemiał, a nie przebudziły go z tego nawet śmiechy i krzyki napotkanej Modron, czy szczekanie jej nowego towarzysza. Nie dane nawet mu było się zastanowić, jak łatwo tej dziewczynie przychodzi zjednanie sobie wszelkiej dzikiej maści istot. A był to niezwykle interesujący temat.

Lepiej, a przede wszystkim przytomniej poczuł się, gdy już zgiełk bitwy ucichł, a jego miejsce zajęły narady co do dalszych ruchów, zarówno ich kompanii, jak i oddziału dowodzonego przez Wronę. Szybko uformowała się grupa pościgowa za hersztem złoczyńców. Choć Girion nie widział dla niej większych szans powodzenia, nie zdziwiło by go jednak, gdyby z czymś wrócili. Elf był dla niego coraz bardziej zaskakujący, mnogość jego talentów była chyba niewyczerpana. On tymczasem postanowił, mimo swej rany, pomóc drużynie w przygotowywaniu wozów. Może i mógłby odpocząć, ale przy takiej śnieżycy wolał się nieco poruszać, bo i mróz mógł nadejść, to lepiej było być rozgrzanym, a i jeszcze przysypać poważniej mogło.
 
Zara jest offline  
Stary 28-12-2012, 18:21   #113
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Seoth


Kolumna żołnierzy na rozkaz Baliego zawróciła do bezpiecznej kryjówki, którą wskazała wcześniej Modron. Seoth zasalutował Wronie i ruszył naprzód.

Niestety, zwiad Eothraima nie przyniósł wiele wiadomości. Zamieć powoli, choć nieubłaganie zacierała ślady ku wieży Amon Aer. Śnieg wciskał się w oczy jeźdźca, uniemożliwiając staranną obserwację. W niedługim czasie mężczyzna był oblepiony bielą od stóp do czubka głowy. Co gorsza kopyta poparzonego Smutha ślizgały się po oblodzonej ścieżce, aż w końcu chcąc nie chcąc Seoth zmuszony był zeskoczyć na ziemię i prowadzić wierzchowca za uzdę.

Jedyne co zdołał dostrzec to miejsce zasadzki ludzi Dongoratha, a dokładniej miejsce, gdzie oczekiwał na konwój Bondana. Skalna niecka położona nieco na lewo od gościńca, gdzie widać było jeszcze ślady posłań z igliwia, stare skóry, trochę suszonej dziczyzny. Mogli się skrywać w tej kryjówce przez wiele dni nie będąc widzianymi i słyszanymi, chyba że Dongorath sam by tego zapragnął.

- Czarny Strażnik wybrał to miejsce starannie, Smuth - mruknął do siebie Seoth.

Ledwo widział na oczy. Płatki śniegu wirowały wokół niego, zerwał się wiatr, który przyginał słabe krzewiny do ziemi. Zimno wtargnęło pod płaszcz Eothraima.

- Wiatr z Angmaru - uznał jeździec.


***



Bali, Girion


Bali prowadził pewnie kompanię żołnierzy przez wąwóz. Minęli właśnie miejsce napaści banitów na towarzyszy. Ciała martwych pokrywała gruba warstwa puchu.

- Poleżą, tak zbójcy, do wiosny
- sucho ocenił kapral Wrona przecierając oczy ze śniegu.

Niektórzy z Dagarim Aratar byli poranieni, ale z ich ust nie było słychać słowa skargi. Prędko zapakowali najpotrzebniejsze rzeczy na jeden ocalały wóz, doprzęgli dwa pozostałe koniki. Towaru było sporo, gdyż osie powozu trzeszczały niemożebnie. Koła zostawiały głębokie ślady, lecz po paru minutach sypiący śnieg wypełniał koleiny do pełna.

Zamieć szalała na dobre. Śnieg wirował jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Girion z trudem rozpoznał miejsce, o którym mówiła Modron. Skalny grzyb miał na sobie wielką warstwę śniegu, ale przynajmniej zatrzymywał częściowo opady w niecce.
Sama jaskinia była niewielka, tak że z trudem zmieściło się w niej siedem osób. O rozpaleniu w taką zawieruchę nie mogło być mowy.

Bali jednak przeczuwał, że najgorsze jeszcze przed nimi.

- Temperatura spada. Będzie gorzej! - przekrzykiwał szalejący wicher ku Girionowowi i reszcie. Dagarim Aratar skupili się wokół powozu. Paru wlazło pod drewnianą podłogę. Koniki rżały rozdzierająco, zapewne z chłodu.

- Czarnoksięska pogoda
- zajęczał jeden z młodszych żołnierzy, ale zaraz zamilkł pod karcącym spojrzeniem kaprala.

Syn Naina stał w milczeniu zbierając siły. Krępemu ludowi ciężko było maszerować przez szybko tworzące się zaspy. Broda khazada wyglądała jak jeden sopel lodu. Dunedain z kolei wyglądał jak smukły śnieżny bałwan.

- Krraak!
- rozległo się nad nimi. Warstwa śniegu na skalnym grzybie poczęła trzeszczeć.

- W każdej chwili ta masa śniegu i lodu może na nas runąć. Jeszcze lawiny nam trzeba! - wrzasnął Girion.


Modron



Przeprawa przez kurzawę śniegu, przez coraz to nowe zaspy wydawała się trwać wieczność. Wąska ścieżka, która prowadziła Alarifa i Modron pod górę zniknęła w zamieci po kwadransie. Tylko wąwóz po lewej stronie był niezmienny.
Nie to było jednak najgorsze dla dziewczyny wychowanej w Mrocznej Puszczy. To lekkostopy elf wprawiał ją w złość i zdumienie. Gdy Sindar po raz kolejny wyciągał Beorningę z zapadającego się śniegu zdecydował.

- Nie. Tak dalej nie pójdziemy. Oni też muszą przystanąć w taką pogodę. Nie słyszę ich oddechów w tym wichrze, ani nie widzę ich śladów.

Modron obejrzała się za siebie. Ścieżyna, którą przyszli zginęła w wirującej bieli. Stała z elfem nad skalną granią. Do wąwozu miała z trzydzieści stóp.

- Powrót będzie jeszcze trudniejszy - odparła towarzyszowi. - Ta zaspa przegradza nam zejście.

- Tak - zgodził się Alarif. Jego złote włosy pokrywała warstwa śniegu - Ale za parę kroków jest jakaś szczelina, wyżłobienie. Może się wciśniesz? Odpoczniesz? Musimy zebrać siły. Droga pod górę zapewne wygląda podobnie jak droga na dół. A jeśli Dongorath się zorientuje, że podążamy jego śladem... Może być niebezpiecznie.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 28-12-2012 o 18:48.
kymil jest offline  
Stary 28-12-2012, 22:13   #114
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
- Niebezpieczne. Straszne. Ratunku.

Rudowłosa dziewczyna mrugnęła rudymi rzęsami. I raz jeszcze, i kolejny, aż posypały się przyklejone do nich gwiazdki śniegu. Oddech Modron skłębił się nad jej ustami i uleciał z wiatrem jak strzęp mgły.

Nie powiedziała nic więcej, tylko przebrnęła przez śnieg i wsadziła głowę w ową szczelinę, co miała być jej schronieniem.

- Ano jest - poświadczyła. - Starczy dla jednej osoby. To może TY się wciśniesz i odpoczniesz? - zasugerowała poważnie, a jej ton z uprzejmego przeszedł nagle w groźny pomruk. - Głupiec. Chyba zapominasz, z kim mówisz.

Malutki i szczupły palec wskazujący córy Beorningów zawisł w mroźnym powietrzu między nimi. Potem Modron miarowo i nachalnie zaczęła dźgać tym palcem w piersi elfa.
- Głupiec. Nie. Zostawię. Cię. Samego. Na. Mrozie. Na. Śmierć. - cedziła wściekle. Wreszcie odpuściła i poczęła brnąć w zaspach. Zapuściła żurawia w wąwóz, przeszła paręnaście kroków po okolicy, by znaleźć odpowiednie miejsce. Takie, w którym nie zdmuchnie ich lawina, na przykład.

Chwilę potem Modron klęczała już w śniegu i pracowicie ryła w zaspie, tworząc małe wejście i ugniatając lodowatą biel do pożądanego kształtu. Co jakiś czas zza jej zaciśniętych ust wyrywały się ciche, lecz mało pochlebne komentarze na temat elfów i powodów, dla których ich tak mało na świecie na zostało.

- Niedźwiedzice wysoko w górach żyją w jamach w śniegu całą zimę. Śpią w nich, rodzą w nich i wychowują małe. Im się udaje, nam też się uda.
 
Asenat jest offline  
Stary 31-12-2012, 11:28   #115
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Przez długą chwilę przypatrywał się skalnemu grzybowi i temu co znajdowało się na nim. Rosnąca z sekundy na sekundę warstwa śniegu nie wyglądała na stabilną, a dochodzące z góry odgłosy potwierdzały obawy khazada. Biała masa mogła w każdej chwili zawalić się, wprost na znajdujących się poniżej konwojentów.

Bali popatrzył na Wronę, który nominalnie tutaj dowodził. Jednak kapral wyglądał na załamanego, przerażonego przerastającą go sytuacją. Nie pozostawało nic innego jak wziąć sprawy w swoje ręce.
- No ludziska - krasnolud zwrócił się do żołnierzy. - Chyba nie chcemy zamienić się w stado bałwanków, co?

Odpowiedziały mu śmiechy, niezbyt pewne, ale lepiej tak niż siedzieć z ponurymi gębami i czekać na to co się wydarzy.
- Wyprzęgać konie i jak najdalej z nimi od tego grzyba - wydał pierwsze polecenie. - Konie muszą być bezpieczne, tylko dzięki nim będziemy mogli kontynuować podróż jak ta zamieć ustanie. Wóz przetoczymy ku wejściu do jaskini, jak nas zasypie, to będzie łatwiej odkopać wehikuł niż potężną, litą zaspę. Hej raz! Hej raz!

Naparli na wóz, który powoli z trudem przepchali blokując wejście do małej groty. - Teraz wszyscy do środka albo pod wóz! Zaraz to pieroństwo spadnie na nas!

Sam poczekał i niemal jako ostatni zaczął wycofywać się w bezpieczne miejsce.
 
xeper jest offline  
Stary 01-01-2013, 19:58   #116
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Z jednego niebezpieczeństwa prosto w drugie. O ile jednak walka z istotami ludzkimi polegała na własnych umiejętnościach, to zmaganie się z naturą było z reguły nierówną walką, w której szanse zależały od szczęścia. Trochę czasu na morzu już spędził, więc nie raz zdarzyło mu się znajdować w niekorzystnej sytuacji z powodu wodnego żywiołu. Ale prawie nigdy nie chodziło o wodę w zlodowaciałej formie. A już na pewno tak obficie i gęsto padającą, że chodzenie w niej było ciężkie, a tu jeszcze trzeba było krzepko się poruszać, nie zamarznąć i targać ze sobą wozy.

Przywódcze zdolności w kryzysowej sytuacji okazał krasnolud, który, choć widać, że miał równe, jak nie większe, trudności ze stawianiem kolejnych kroków wśród śnieżycy, to starał się wszystkiemu zgrabnie zaradzić. Nie było czasu nad myśleniem nad jakimkolwiek lepszym pomysłem, Girion nie mając przy sobie konia, od razu pomknął do wozu, by pomóc go pchać. Nawet, jeśli doskwierała mu rana, teraz nie było czasu na takie zabawy, bo mogło go tak przysypać, że jego zwłoki odmroziłyby się dopiero w lecie. Tak więc motywacja w tym momencie była naprawdę spora.
 
Zara jest offline  
Stary 03-01-2013, 13:47   #117
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Starał się zachować powagę, gdy Modron dźgała go palcem w pierś. Dziewczyna była poirytowana i oznaki wesołości ze strony elfa mogły zostać źle odczytane.

Śnieżyca przybierała na sile i choć Alarif był odporny na zimno, to i jemu dawało się we znaki. Tym bardziej martwił się o Modron. Z rodu Beorna, czy nie była człowiekiem i mogła zamarznąć znacznie szybciej, niż on. Nie miało jednak sensu tłumaczenie jej tego.

- Ta śnieżyca jest dziwna. Jej siła o tej porze roku zaskakuje, ale masz rację. Nasi wrogowie też nie mogą podróżować. Zgoda. Poczekajmy, aż przejdzie.

Śnieg na szczęście nie był taki sypki, by nie można było w nim kopać, a pomysł schronienia się niczym ciężarna niedźwiedzica mógł się powieść. Alarif wziął się za kopanie, a raczej formowanie ze śniegu pryzmy osłaniającej od wiatru. Z drugiej strony mieli wszak skałę. We dwójkę powinni sobie poradzić z tym zadaniem, nim wiatr uniemożliwi im wszelką pracę.

- Położymy płaszcze na górę, to ułatwi zrobienie dachu. – zaproponował – W środku powinno być dostatecznie ciepło.

Wiatr i śnieg z każdą chwilą przybierał na sile. Kto wie jak długo potrwa ta nawałnica?
 
Tom Atos jest offline  
Stary 03-01-2013, 18:22   #118
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Seoth ugrzązł. A przynajmniej tak mu się wydawało. Po raz kolejny został w odizolowaniu od innych ludzi, był tylko on i jego koń Smuth.

Znalezienie kryjówki Dongoratha było jak promyk nadziei, gdyby na nią nie trafił na pewno skończyłby jako lodowa rzeźba, a tego nie nikt by nie chciał. Wiele niewiast nie poznało jeszcze eothy a to byłaby wielka strata.

Przebywając w kryjówce używał wszystkiego czego tylko mógł aby zabezpieczyć siebie i konia przed mroźnym wichrem i lepiącym śniegiem, chociaż ten drugi przydawał się do okładów na poparzenia Smutha.

Teraz najważniejszym dla niego było przetrwanie i powrót do pozostałych, gdziekolwiek by oni nie byli.

Trzymaj się Smuth, nie z takich tarapatów już wychodziliśmy
 
SyskaXIII jest offline  
Stary 05-01-2013, 12:51   #119
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Bali, Girion

Khazad chuchał na zimne jak mawiano w dawnym Arnorze. Zanim wielka czapa śniegu i zmarzliny rymnęła na ziemię Tyrn Formen upłynęło sporo czasu i wymęczeni ludzie Bondana zdołali przepchnąć wehikuł pod małą jaskinię całkowicie blokując z niej wyjście.

Konie zaś powiązano w oddali, byle dalej od śnieżnego grzyba.

Skryty pod wozem Naugrim wraz z resztą Dagarim Aratar czekał na uderzenie.

- Leecii! - głos Giriona rozległ się po okolicy.

- Gotuj się! - zawtórował mu Bali.

- Jeedzie! - zaryczał kapral Wrona.


Najpierw drobiny poczęły zjeżdżać po skalnym grzybie obficie obsypując zimnym, iskrzącym się pudrem wóz, a później z hukiem na skulony oddział zjechała cała śnieżna czapa.

- Puffff! - w oczy żołnierzy dmuchnęło zimne powietrze, później ich twarze zakuły igiełki świeżego śniegu i drobnej mlecznej zimnej kurzawy, a następnie masa śniegu posypała się na ich głowy pokrywając cały świat bielą.

Następnie zapadła czerń.

Gdyby dumny orzeł z dalekich Gór Mglistych obserwował tę okolicę szybując ponad chmurami nie dostrzegłby w pokrytym śniegiem wąwozie żadnych oznak bytności człowieka czy krasnoluda. Niecka w oka mgnieniu przestała bowiem istnieć wypełniona po brzegi groźną bielą.


Seoth

Jeździec trzymając za uzdę wiernego wierzchowca parł niestrudzenie naprzód. Wiatr z Północy szarpał poły jego płaszcza obsypując srogą bielą od stóp do głów. Eothraim nie bacząc na nic brnął przez świeże zaspy, tratował iglaki doszczętnie obsypane śniegiem.

Raz po raz przecierał oczy, by móc cokolwiek widzieć.

Wiedział, gdzie poszli jego towarzysze. Toteż, gdy na wpół zamarznięty dotarł na miejsce wpierw pomyślał, że pomylił ścieżki w tej zawierusze.

- Co jjjessst? - wydukał z trudem. Smuth pokryty bielą od głowy po kopyta bardziej przypominał wielkiego śnieżnego bałwana niźli narowistego wierzchowca ze stepów Rhovanionu.

Wtem Seoth usłyszał głosy. Z dołu!

- Może byś się tak Waszmość przesunął kapkę - mocny głos khazada zadudnił wprost z zaspy, na której jeszcze przed chwilą stał Seoth.

Zaspa poruszyła się i oczom Eothy ukazała się głowa Giriona. Później zaś krzepkie ręce i korpus.

Zanim Seoth zdążył zareagować, znowu dobiegł go dudniący głos Naugrima.

- Człeku?! Jak długo będziesz stał na mych ramionach, co? Mam Cię wypchnąć, szlachetny Girionie?

W odpowiedzi, zamiast ciętej riposty Dunedaina, usłyszeli daleki odgłos bojowego rogu.


Sindar i Beorning

"Śnieżna gawra niedźwiedzia".

Takie określenie cisnęło się na usta elfa, gdy wtulony w Modron oczekiwał w wydrążonej pospiesznie śnieżnej wydmie końca zamieci. Śnieg powoli pokrywał ich płaszcze białym puchem. Coraz mniej światła dochodziło do ich kryjówki. W końcu zaś zapadły angmarskie ciemności.

Modron wydawało się, że zdrzemnęła na chwilę. Ze snu wybudził ich dźwięk rogu.

- Dongorath - szepnął w jej ucho Sindar.

- Chodźmy zatem. Czy chcesz zostać? Rozumiesz może być niebezpiecznie - odparła kobieta i błysnęła równymi zębami w uśmiechu.


***

Wydostanie się z kryjówki zajęło im parę długich chwil. Zamieć na szczęście ustało.

Głos rogu powtórzył się.

- Jest niedaleko. Może jest z milę, dwie przed nami
- zaryzykował twierdzenie Alarif.

- Śnieg nie sypie - córka Arlana spojrzała w górę na kłębiące się na niebie sine chmury.

Ruszyli. Elf wyprzedził Modron po paru chwilach. Ona zapadała się po kolana, Sindar mknął lekki niczym piórko.

Wąwóz zniknął im z pola widzenia. Sindar pokierował ich bardzie na wschód, gdzie podgórski teren usiany był skałami i wysokimi iglakami, teraz obficie obsypanymi śniegiem.

Kobieta odwróciła się. Przebyli spory kawałek drogi. Właśnie mijało południe.







- Zawsze znać dobrze drogę powrotną, jak mawiali starzy myśliwi - wyszeptała do siebie.

Po kwadransie Alarif zniknął jej z pola widzenia. Na szczęście zostawiał za sobą ślady.



***

Szary Elf dotarł do gęstej linii świerków i sosen. Od razu, niemal instynktownie, przylgnął do pnia jednego z drzew. Kora była zimna, lecz przyniosła nieśmiertelnemu dziecięciu Eru mimowolne ukojenie.

Alarifowi zdało się, że w oddali słyszy warkot dzikiego zwierza.

Bystre oczy Eldara paręset kroków przed nim dojrzały również Dongoratha. Czarny Strażnik wspierał się ciężko na jednym z powalonych wichrem drzew. Jakby na coś oczekiwał.

Groza przebiegła po karku elfa.

Daleko za upadłym Dunedainem Alarif, na granicy swego wzroku dostrzegł bowiem monstrualnego wilka, który tratując gałęzie, przeskakując mniejsze zaspy biegł ku strażnikowi. Na grzbiecie wilczego wierzchowca siedział zaś okutany w kosmate futra jeździec. Gołym okiem widać było, że nie jest to dla niego pierwszyzna.

- Yrch! - wniosek Sindarowi nasuwał się sam.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 05-01-2013 o 12:55.
kymil jest offline  
Stary 05-01-2013, 20:41   #120
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
- ... więc wtedy królowa mrówek powiedziała niedźwiedziowi: dzięki ci, dzięki, wielki a łaskawy panie, żeś naszego domu i dzieci nie pożarł. W podzięce córka moja służyć ci radą będzie. I mała mrówka weszła w ucho niedźwiedzia i ruszyli dalej razem - opowiadała beztrosko Modron zwiniętemu obok niej w kłębek w śnieżnej jamie Alarifowi kolejną... chyba bajkę dla dzieci. Znowu zwierzęta miały ludzką wolę i ludzką mowę, a najmądrzejszym, najpotężniejszym i najszlachetniejszym z nich wszystkich zawsze okazywał się niedźwiedź.

Nieukrywająca swojego pobłażania dla - jej zdaniem - nikłych zdolności elfów do przetrwania Modron tymczasem bezwstydnie demonstrowała niektóre z powodów, dla których ludzie mają ku temu większe szanse. Mianowicie - zjedzą wszystko i w każdych warunkach będą w stanie zasnąć. Modron z jednej z kieszeni dobyła jakieś podejrzane skrawki ususzonego, surowego mięsa, zjadła je przy okazji barwnych opowieści o czynach szlachetnego niedźwiedzia, jakby naprawdę chciała w tej gawrze spędzić długie miesiące - a potem wtuliła się w elfa, ziewnęła i zasnęła twardo, a chrapała przy tym z głębokim warkotem z otchłani gardła, całkiem jak pogrążony w zimowym śnie zwierz, którego czcili Beorningowie.

***

- Śnił mi się elf - powiedziała Alarifowi, kiedy wygrzebali się z gawry i otrzepywali ze śniegu - na statku na Anduinie. Nigdy go nie widziałam, ale teraz śnił mi. Dał mojemu ojcowi dla mnie swój łuk. Powiedział, że podejmę wielką wyprawę i będę go potrzebować. I... nie mam go, Alarifie. Zostawiłam go w dziupli, w miejscu, gdzie zabiłam łucznika. Chciałam się wmieszać w ich szeregi i bałam się, że broń mnie zdradzi. I teraz go nie mam... - rozłożyła bezradnie ręce. - Jakbym zginęła, to nie palcie ciała - zmieniła nagle temat. - Chciałabym, aby ktoś z was poszedł na Żmijowe Uroczysko i powiedział mojemu ojcu i braciom, co się stało.

***

Położyła mu rękę na przedramieniu chwilę po tym, jak ork dosiadający wilka przeskoczył jedną z ostatnich zasp. Zmrużyła oczy na widok zwierzęcia i jeźdźca. Opowieści stawały się ciałem. Najpierw elfy, a potem najgorsze potwory. Potem będzie czas, aby się przerazić. Zsunęła w ramienia nie swój łuk i wybrała szybko strzałę. Jej usta poruszyły się bezgłośnie.

Którego bierzesz?
 
Asenat jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172