Seoth ugrzązł. A przynajmniej tak mu się wydawało. Po raz kolejny został w odizolowaniu od innych ludzi, był tylko on i jego koń Smuth.
Znalezienie kryjówki Dongoratha było jak promyk nadziei, gdyby na nią nie trafił na pewno skończyłby jako lodowa rzeźba, a tego nie nikt by nie chciał. Wiele niewiast nie poznało jeszcze eothy a to byłaby wielka strata.
Przebywając w kryjówce używał wszystkiego czego tylko mógł aby zabezpieczyć siebie i konia przed mroźnym wichrem i lepiącym śniegiem, chociaż ten drugi przydawał się do okładów na poparzenia Smutha.
Teraz najważniejszym dla niego było przetrwanie i powrót do pozostałych, gdziekolwiek by oni nie byli. Trzymaj się Smuth, nie z takich tarapatów już wychodziliśmy |