Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2013, 17:57   #108
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Rozmowa na zewnątrz była krótka. Zanim osoba po drugiej stronie zdążyła się odezwać Ferrick powiedziała:
- Nathali? Mówi Ann. Mam poziom zagrożenia 3. Potrzebuję dyskretnie i szybko usunąć z ciała nadajnik. Czy mogłabyś poprosić o pomoc Morgana? Info zwrotne prześlij na moją bezpieczną skrzynkę.
- Ok
– Nathali rozłączyła się natychmiast po tej enigmatycznej odpowiedzi. Pani Donaldson potrafiła czasami być najbardziej oszczędną w słowa osobą w całej rodzinie. Może jednak nie było w tym nic dziwnego, skoro przeszła swoje szkolenie w ciężkiej szkole życia na długo przed Ann, i było ono znacznie bardziej drastyczne.

Kiedy saperka wróciła rozmowa toczyła się dalej. Szalone pomysły Felipy torpedował właśnie Remo:
- Nie ma co kombinować - Remo łyknął z kufla, wtrącając się. - Sprzęt jest bezpieczniejszy. Akcję obgadamy dokładnie. Nasza w tym głowa, żeby oni przywieźli Diego i go wymienili na miejscu, po krótkim sprawdzeniu fantów. Oddanie im kogokolwiek z nas to pomysł słaby. Widziałaś jak trajkotał ten Carlos, Felipa. Zdradzisz wszystkich kumpli.
- Zdecydowanie tak.
- podchwyciła Ann - Zostawimy im namierzacz z informacją jak wymienić rzeczy na Diego, ewentualnie złapiemy od razu i powiemy, że jesteśmy skłonni do wymiany za informacje i Diego.
- Tak. To dobry pomysł. Zanęcimy i zobaczymy czy łykną haczyk. Felipa nie zgadzam się, żebyś się im oddawała.
- zaprotestował Ed mocniej zaciskając rękę na kuflu. - Udostępnię wam w motelu wszystkie dane do których dotarłem w sprawie Newt.
- Trzeba dobrze wybrać miejsce na pułapkę i zorganizować zasadzkę. Może przyda się dodatkowa pomoc. Ktoś taki ja Bullet byłby dobrym wzmocnieniem naszych sił.
- Saperka popatrzyła na Felipę - Wszystko zrobimy dwutorowo: Etap pierwszy pułapka z nadajnikiem i propozycja wymiany. Etap drugi wymiana i śledzenie przesyłki. Trzeba się zastanowić jak to zrobić by nie stracić niczego z oczu i dobrać im się do skóry.
- W międzyczasie, po tym jak mi Ed przekaże wszystko, spróbuję dostać jakiś adres za miastem. Do akcji terenowych nadaję się tak sobie, uważam jednak, że te meliny, zwłaszcza tę nam wcześniej nieznaną, powinniśmy sprawdzić
- Kye dopił piwo. Miracle chwilowo odpuszczamy?
Felipa skwitowała wszystko potrząśnięciem głową.
- Nie zgadzam się aby oddać im sprzęt, mowy nie ma - na moment utkwiła spojrzenie zwężonych oczu w Ferrick.
Ann pokręciła głową unosząc rękę:
- Nie ma co się spierać. Proponuję glosowanie.
- Pierdolę głosowanie
. - latynoska wyglądała na nieprzejednaną.
Saperka uśmiechnęła się nieznacznie:
- Czy teraz ja mam cie zaprosić do składziku na rozmowę o zakresie zaufania?
- Nie wiem Annie, może ty mi powiesz?
- wskazujący palec latynoski pojawił się przed nosem Ferrick. - I na przyszłość, bądź bardziej konkretna bo nie jestem Santa Maria z Guadalupe żeby się domyślać o co ci właściwie chodzi w różnych kwestiach - zakończyła enigmatycznie i opadła na powrót na krzesło.
- Wolisz zginąć, niż stracić trochę kasy, Felipa? - Kye wyglądał prawie na rozbawionego. - Jesteś bardziej szalona niż sądziłem. Głosowanie jest dobre. Nikt nie mówił, że oddajemy im sprzęt i amen. Właśnie po to omawiamy plan i szykujemy zasadzkę.
- Jestem za sprzętem
- Powiedziała Ann i ponownie uśmiechnęła się do Felipy.
- Nie chodzi tylko o kasę - Felipa zaplotła ramiona na piersi. - Chociaż, en serio Remo? Trochę? - prychnęła lekko. - Za taką kwotę mogłabym ustawić swoją rodzinę do pięciu pokoleń w przód. Sorry jeśli nie potrafię odpuścić takich drobniaków.
- Więc musimy się postarać by nam te rzeczy nie zniknęły z oczu. Będziemy się bardzo starać. Prawda chłopcy?
- Ferrick powiodła spojrzeniem po Kye’u i Edzie.
- Będziemy potrzebować cholernie dużo ludzi pokroju Bulleta - Felipa nie ciągnęła kłótni bo było jasne, że przegrała głosowanie. - Mogę zapytać za co skoro już jesteśmy w takich altruistycznych nastrojach? Z kasy C-Techu nie zostało wiele.
- O ile się nie mylę Evans masz trochę znajomości w wśród najemników?
- Ann popatrzyła na milczącą dotąd lekarkę.
- Tak. - Jednooki westchnął jakby do siebie. - Madsen tez musiał mieć, bo sam netrunnera nie stuknął. Zdobył bunkier i to nie bez strat w ludziach. Z paru groszy Spiridioa nie zebrałby ekipy do tego... A kto będzie dla sportu wchodził w ogień? - Walters pokręcił głową. - A co mamy nająć do tej roboty ludzi? Mamy na to kaske? - Ed przeniósł wzrok od Ferrick do Jack.
- Wybaczcie amigos, ale to popieprzony pomysł - Felipa wskoczyła na sceptyczne tory. - Skoro to taka wpływowa organizacja, mają w końcu sporo ludzi. I zabawek... Może się okazać, że trafimy do jednostki pokroju bazy wojskowej. Z uzbrojonymi luidźmi, zabezpieczeniami itede... Jeśli nie mamy w planach zabrać ze sobą armii to chyba dosc ryzykowne. I pomyśleć, że mnie nazwacie szaloną - uśmiechnęła się do Remo o dziwo szczerze i z prawdziwym rozbawieniem. - Wszystkich nas pozabijają.
- No risk, no fun
- haker odpowiedział również szczerym uśmiechem. - Swoje szaleństwo już dawno poznałem. Poza tym zastanawiam się nad czymś jeszcze. Nie możemy wykorzystać tu Corp-Techu, za to moglibyśmy spróbować z Miracle. Mamy teraz dwa cele: odbić Diego i zdobyć dowody obciążające szpicla z CT. Jest także Newt. Grupa, której podskakujemy jest silna i ma technologię, przy czym nie jest korporacją i musi działać w ukryciu. Dlaczego nie wykorzystać pomocy grup od nich silniejszych? Miracle może mieć ochotę dorwać tych gości - wzruszył ramionami. - Jest jeszcze chwila na przemyślenia.
- A w zasadzie... dlaczego nie możemy wykorzystać tu C-Techu?
- Felipa nie była przekonana do całości zamierzeń, które mieli wcielić w życie. - Poza tym zwrócenie się o pomoc do Miracle jest proszeniem się o klapsa. Czy to nie im przerwaliśmy negocjacje w Safe Heaven i zgarnęliśmy stuff, który chcieli odkupić? I z tego co zrozumiałam z bełkotu naszprycowanego Carlosa to oni zgarnęli Suareza. Nie widzę najmniejszego powodu dlaczego chcieliby nam pomagać w militarnej akcji. I jeśli już chcieliby kogoś dorwać to może nas? Nie chce cię martwić Remo, ale ostatnio jesteśmy chyba mało popularni. Jeśli w czyimś interesie jest aby nam pomóc, dać ludzi, sprzęt i środki na tą nieco według mnie samobójczą akcję to tylko Corp-Techowi.
Felipa zdławiła niedopałek w popielniczce.
- I jeszcze jedna kwestia... W zasadzie nasze zadanie ma polegać na tym aby podać C-Techowi zdrajce na tacy... Lub w liczbie mnogiej. Z tego co wiemy Aleksander jest umoczony na pewno, Suarez też mógłby zeznawać w tej sprawie. Nie powinniśmy skupić się na tym aby zgarnąć któregoś z nich? Bo co w zasadzie chcemy osiągnąć tą akcją? Rozumiem, że trzeba odbić hombre Evans ale co dalej? Prześledzimy sprzęt, znajdziemy ich siedzibę. Załóżmy nawet, że dostaniemy się do środka, wywoła się pewnie niezły pieprznik... Myślicie, że kret Corp-Techu siedzi w środku i czeka na krześle z tabliczką “zdrajca”? A może chcemy zgarnąć możliwie dużo żywych osobników i w każdego pompować serum prawdy? Poważnie, już sama nie wiem... - wzruszyła ramionami raczej z bezradności niż pretensji. - Ja bym pociągnęła to od innej strony, choćby Barbi albo Madsena. To bezpieczniejsze. I mniej... ostateczne.
- Po pierwsze, nie mam zamiaru tłumaczyć się Techowi dlaczego mamy ich sprzęt i oni nic o tym nie wiedzieli. Po drugie, nie wiadomo jak wysoko postawioną mają wtykę u korporatów i ile ona wie
- Remo nie zgodził się całkiem z ostatnią wypowiedzią Felipy. - Pomysł z Miracle rzuciłem luźno, wydaje się możliwy do wykonania przy kilku optymistycznych założeniach. Mają Alexandra i kasę. W zamian my mamy namiar na sprzęt oraz ludzi, z którymi robili interesy. Wcale nie muszą wiedzieć kim jesteśmy i że to przez nas nie dostali czego chcieli. Suareza to też bym chętnie dorwał, tylko mogą go obecnie całkiem nieźle ukrywać. To wszystko kieruje do znalezienia ich siedziby, dostania się do ich komputerów. Gdzieś musi być lista "wtyk". Albo w czyjejś głowie albo w czyimś komputerze. Modelka jest powiązana z Miracle, nie z nimi. Madsena można odnaleźć, przy czym może wiedzieć tyle co my albo i mniej.
Gadali, debatowali, rzucali pomysłami jak z rękawa.
- Najemnicy to bardziej znajomi Diego niż moi, ale myślę, że coś by się znalazło. Tylko, że faktycznie trzeba im zapłacić. Oni się raczej cenią. Jeśli chodzi o sojusze przychylam się bardziej ku opcji z Miracle, można spróbować negocjacji przez Roya. - Jack wzruszyła ramionami. Nie bardzo chciała wkręcać w to brata, ale i tak już był umoczony po pachy.
- No dobra, czyli mamy realizować oddanie sprzętu za Diego i odszukać ich siedzibę. - Felipa poczuła się znużona tą rozmową tym bardziej, że wszystko zmierzało w kierunku przeciwnym niż obrała by samodzielnie. - Dzielmy się zadaniami czy coś i ruszajmy z tym dalej. Nie podoba mi się to ale chyba znów jestem w mniejszości. Mówcie co mam robić, załatwić, skręcić.
- Załatwienie zabiegu na Jack zajmie pewnie trochę czasu. To profesjonaliści. Pewnie nie będzie łatwo.
- Ann zastanowiła się - Mogę zająć się lokalizacją nadajnika, ale i tak nic nie zrobię więcej. Kiedy więc będę wiedzieć czy mamy lekarza spotkam się z Evans w miejscu gdzie mogę ją spokojnie przeskanować Pożyczę sobie na tę okazję urządzenie od Dirkuera. - Popatrzyła na Waltersa i Remo pytająco, choć nie sądziła by mieli mieć jakieś obiekcje. - Dam znać co i jak. Na razie mam dość myślenia. Potrzebuję chwili oddechu. Co powiesz na drinka Felipa? - Zaproszenie saperki było wyraźnie skierowane tylko w kierunku latynoski.
- Jasne. Ale zanim wyjdziemy muszę na moment pogadać z Waltersem. To zajmie chwilę, si? - zerknęła na Eda. - Coś jeszcze ustalamy? Czy przez te dwa dni mamy odpoczywać i szykować się na spontan? - Felipę naszła dziwna fala wesołości. Szykowała się na akcję, której nie chciała i nie wiedziała nawet jaka ma być w tym jej rola. Może Ferrick rozwieje jej wątpliwości na drinku.
- Mamy trochę rzeczy do załatwienia. Po za tym całą sprawę trzeba przemyśleć. - Powiedziała Ferrick przechodząc na swój wojskowy ton - Każdy zastanowi się na co zwrócić uwagę i przedstawi swój plan postępowania, obiekcje, wątpliwości i pomysły. Spotkamy się ponownie niedługo, wtedy się pogada o szczegółach. Po za tym dacie znać co możecie załatwić i ile to będzie kosztować. Roześlę wam wiadomość co do czasu i miejsca spotkania. Czy może tak być?
- Chwilowo chyba musi
- westchnęła Felipa i podniosła się z krzesła. - Ferrick, poczekaj na mnie na zewnątrz. Walters, poczekam na ciebie przy łazienkach. To zajmie moment.
Ed wstał i przechylił dopiero co napoczęty kufel piwa. Nie odszedł od stołu póki puste szkło nie zostało odstawione na blat stolika. Wytarł usta i ruszył ku łazienkom.

Ann nie miała ochoty stać na zewnątrz i czekać, zaproponowała więc Felipie, że poczeka na miejscu. Gdy wszyscy się ulotnili oparła głowę o ścianę boksu i zamyśliła nad tym co powiedzieć Felipie. Myślami powróciła do niedawnej rozmowy z Remo i Waltersem:
- Zastanawiałam się nad problemem Jack. Ponieważ zależy nam by dopaść tych co porwali jej faceta, bo prawdopodobnie dzięki temu posuniemy do przodu zlecenie Dirkuera, mam sugestie jak się do tego zabrać – Powiedziała dokładnie przedstawiając swój plan.
Remo zastanowił się dłużej nad tym, co powiedziała Ann.
- Gdy chcemy to zatrzymać i uratować tego jej faceta, to jest to sensowny plan, o ile uda się ustalić dobre miejsce na wymianę. Nie stawiałbym też wszystkiego na taką kartę, do sprawdzenia mamy kilka innych rzeczy jeszcze. Elektroniką tu mógłbym się zająć. Jak sądzę minimum doba, nawet więcej, będzie potrzebna do odtworzenia podstaw oprogramowania i przywrócenia zabezpieczeń pojemnika na mózg.
Kiedy Ed podjął się załatwić sprawę urządzenia Miracle, Ferrick stwierdziła:
- W takim razie ja przyniosę dna. Jak to przedstawimy na spotkaniu? – Saperka uśmiechnęła się nieznacznie - Felipie nie spodoba się ten plan
- Tak jak jest, bez tłumaczenia. Trzeba umówić spotkanie z wymianą tego jej kolesia. To czy chcemy podczas jego trwania zwinąć tych gości czy tylko założyć im podsłuch, to już do obgadania w pełnym gronie
- Kye wzruszył ramionami, nie zamierzając teraz podejmować ostatecznych ustaleń.
- Sprawę ułatwia nam fakt, że po za tym co było w walizce Umbrelli, Evans nie wie co zdobyliśmy. Na dobrą sprawę możemy udawać, że też nie mamy o tym pojęcia.
- To nie jest głupia dziewczyna.
- wtrącił Ed. - Po prostu może lepiej mącić przy niej wodę i sugerować nasze domysły czy coś takiego, bo i ona nas chyba za półgłówków nie ma, żeby wierzyć że nadal jesteśmy w temacie fantów, które mamy, zieloni.
- Zawsze najlepiej mówić jak najmniej
- Ann pokiwała głową.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 04-01-2013 o 18:00.
Eleanor jest offline