Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2013, 19:30   #21
Rudzielec
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
Cóż, komisarz z pewnością wiedział jak zrobić wrażenie, niemal oczekiwała, że wypłaszczy psykera na pokładzie jednym strzałem. A jednak nie, w każdym razie jeszcze nie, może nawet nigdy, przecież mieli wylądować w miejscu gdzie i tak będą do nich strzelać, więc po co wyręczać wroga?
Żuła sobie spokojnie „chleb”, mechanicznie raz jedną raz drugą stroną, starając się nie koncentrować na smaku choć wspomnienie wczorajszych specjałów nie ułatwiało zadania. Obok niej Mysza biała jak kreda wlewała w siebie kubek za kubkiem chemicznie oczyszczonej i uzdatnionej wody, jadła z ledwie ukrywanym wstrętem. Oczywiście wróg musiał wybrać właśnie ten moment na atak. Wszyscy błyskiem rzucili jedzenie i ruszyli do wyjść, przez moment trwało drobne zamieszanie ale już po chwili cały tabun umundurowanych postaci ruszył korytarzami po broń i rozkazy. Trzepnęło statkiem, mało się nie wyłożyła, cholera, przecież flota wysłała jakieś okręty osłony, jakim cudem ktokolwiek mógł wejść w zasięg by ostrzelać „Nuntiusa”?

Usłyszała kilka soczystych przekleństw tu i tam, na wieść o łodziach szturmowych. Zaraz jednak poczuła odpowiedź baterii pokładowych „Nuntiusa” transportowiec nie miał imponującego uzbrojenia ale jego artylerzyści widać robili swoje. „Może zdejmą kilka z nadlatujących łodzi.” Pomyślała, widząc oczami wyobraźni jak statki kultystów eksplodują w próżni i uśmiechnęła się drapieżnie. Potem zaś uzmysłowiła sobie, że komuś może przyjść do głowy wysłać ich na gościnne występy na statki napastników jak już poradzą sobie tym abordażem i mina nieco jej zrzedła.

Kolejka do zbrojowni nie była nawet wielka, każdy ustawiał się przy blacie jak w stołówce, karabin w łapę i krok w bok, broń boczna w drugą łapę i krok w bok, pas ładowniczy na ramie krok w bok, wybrać pancerz krok w bok i wynocha. Normalnie biegliby bezpośrednio do swoich kwater ale przed zrzutem obowiązywał krótki przegląd więc to zbrojownia była punktem zbornym. Każdy kto pobrał sprzęt wychodził ustawiając się na korytarzu kolejnymi drużynami. Nikt nie musiał tym kierować, w końcu to byli Cadiańscy Gwardziści a nie banda planetarnych pajaców pierwszy raz widzących wroga, stawali więc pod ścianą robiąc dość miejsca dla innych i czekając na rozkazy. Długo czekać nie musieli. Mara aż wzdrygnęła się słysząc zakaz porucznika, osobiście pozwoliłaby zabrać przynajmniej ckm-y i granaty przeciwpiechotne ale mówi się trudno i walczy się tym co dają. Załadowała i sprawdziła karabin zanim założyła pancerz, przeleciała wzrokiem po reszcie magazynków w pasie wszystkie załadowane i w dobrym stanie. Dopiero wtedy zarzuciła na siebie pancerz, i zapięła hełm włączając się do sieci komunikacyjnej drużyny potwierdzając obecność i odbiór. Odwróciła się do Myszy lustrując ją wzrokiem.
- Dobra, wszystko cacy. – skinęła z uznaniem przynajmniej nie we wszystkim młodą trzeba było trzymać za rączkę. – Pamiętaj, krótkie serie, głowa nisko, masz się ruszać jakbyś do mnie przyrosła. Spojrzała w stronę Redda, jakby szykowała się do biegu i tylko czekała na wystrzał startowy.
 
Rudzielec jest offline