- Ruchy, ruchy! Ruchy! RUCHY!!! - darł się Redd popędzając gwardzistów podczas poboru broni. Niewiele to pomagało, bo odpowiednie procedury sprawiały, że i tak uwijali się z niemal największą możliwą szybkością, nie tworzyli zatorów i odbierali broń już w biegu. Sam Madrock już miał na sobie kirys flakpancerza i hełm. W dłoni miał swoją handcannonę Stormchild, a na plecach, w magnetoklamrach, granatnik Mezoa, załadowany już granatem inferno, a obok niego pochwa z długim ostrzem, zakończonym piękną, zdobioną rekojeścią w kolorach czerwieni i czerni.
- Yeva! Raus, już cię tu widzę! - nadał do swoijej podopiecznej na ich prywatnej częstotliwości osiągniętej, nieco na bakier przepisom, dzięki drobnemu shakowaniu nadajników w hełmach.
- Już biegnę! Dziesięć sekund!
- Ja myślę!
- Dobra panowie i panie! - tu już zwrócił się do obecnych gwardzistów - Czas skopać kilka chaosyckich zadów! - poprowadził oddział na pokład gdzie doszło do abordażu. |