Zagadnięty chyba z ulgą przyjął sytuację, że nie musi się już ukradkiem przyglądać. Wyprostował się, chrząknął i powiedział:
- Witajcie dobrzy ludzie. Ubolewam z powodu tego, co was spotkało. Tuszę, że w starciu z tymi łotrami nie ponieśliście poważniejszego uszczerbku na zdrowiu i... ekhem... - rzucił przelotne spojrzenie na Shannon - czci. Wierzę, że sprawcy poniosą zasłużoną karę: czy to z rąk boskich, czy z ludzkich.
Mężczyzna poczekał aż słowa przebrzmiały wraz z echem obijającym się po komnacie. Po czym podjął:
- Zwą mnie Puchacz. Pełnię obowiązki magistra na Uniwersytecie w Smoczym Leżu. Pod moją opieką znajduje się katedra literatury antepakcyjnej. Przybyłem tutaj zbierać materiały do dysertacji, nad którą obecnie pracuję, mianowicie badam "Wpływ idei panpoliteicznych na twórczość adhezystów w przededniu Pakcjum".
Tym razem przerwa była po to, żeby sprawdzić, czy tytuł brzmi wystarczająco dobrze. Mimowolnie rozszerzone oczy wędrowców Puchacz wziął chyba za dobrą monetę, bo wyraźnie zadowolony z wywołanego efektu podjął:
- A wy w jakim celu przybyliście do Skryptorium? Powiedziałeś, że jesteś kupcem. Czy handlujesz księgami? |