- ... więc wtedy królowa mrówek powiedziała niedźwiedziowi: dzięki ci, dzięki, wielki a łaskawy panie, żeś naszego domu i dzieci nie pożarł. W podzięce córka moja służyć ci radą będzie. I mała mrówka weszła w ucho niedźwiedzia i ruszyli dalej razem - opowiadała beztrosko Modron zwiniętemu obok niej w kłębek w śnieżnej jamie Alarifowi kolejną... chyba bajkę dla dzieci. Znowu zwierzęta miały ludzką wolę i ludzką mowę, a najmądrzejszym, najpotężniejszym i najszlachetniejszym z nich wszystkich zawsze okazywał się niedźwiedź.
Nieukrywająca swojego pobłażania dla - jej zdaniem - nikłych zdolności elfów do przetrwania Modron tymczasem bezwstydnie demonstrowała niektóre z powodów, dla których ludzie mają ku temu większe szanse. Mianowicie - zjedzą wszystko i w każdych warunkach będą w stanie zasnąć. Modron z jednej z kieszeni dobyła jakieś podejrzane skrawki ususzonego, surowego mięsa, zjadła je przy okazji barwnych opowieści o czynach szlachetnego niedźwiedzia, jakby naprawdę chciała w tej gawrze spędzić długie miesiące - a potem wtuliła się w elfa, ziewnęła i zasnęła twardo, a chrapała przy tym z głębokim warkotem z otchłani gardła, całkiem jak pogrążony w zimowym śnie zwierz, którego czcili Beorningowie.
***
- Śnił mi się elf - powiedziała Alarifowi, kiedy wygrzebali się z gawry i otrzepywali ze śniegu - na statku na Anduinie. Nigdy go nie widziałam, ale teraz śnił mi. Dał mojemu ojcowi dla mnie swój łuk. Powiedział, że podejmę wielką wyprawę i będę go potrzebować. I... nie mam go, Alarifie. Zostawiłam go w dziupli, w miejscu, gdzie zabiłam łucznika. Chciałam się wmieszać w ich szeregi i bałam się, że broń mnie zdradzi. I teraz go nie mam... - rozłożyła bezradnie ręce. - Jakbym zginęła, to nie palcie ciała - zmieniła nagle temat. - Chciałabym, aby ktoś z was poszedł na Żmijowe Uroczysko i powiedział mojemu ojcu i braciom, co się stało.
***
Położyła mu rękę na przedramieniu chwilę po tym, jak ork dosiadający wilka przeskoczył jedną z ostatnich zasp. Zmrużyła oczy na widok zwierzęcia i jeźdźca. Opowieści stawały się ciałem. Najpierw elfy, a potem najgorsze potwory.
Potem będzie czas, aby się przerazić. Zsunęła w ramienia nie swój łuk i wybrała szybko strzałę. Jej usta poruszyły się bezgłośnie.
Którego bierzesz?