Psyker zdawał się przyjmować reprymendę z wielkim spokojem trzaśnięcie w potylicę poruszyło go do przodu ale jedyną szerszą reakcją było chrząknięcie i powrócenie do kubka.
" Mógłbym oczywiście posiłkować swoje słowa przykładami z przeszłości lub nawet starymi powiedzeniami ale po co wkurzać komisarza... zresztą opinia psykera utrzymana nikt mnie nie lubi i wszyscy mogą żyć szczęśliwi. Bo co to byłby za świat gdyby ktoś mnie przypadkiem zrozumiał... "
***
- Wiedziałem, że ta podróż nie będzie spokojna... ale czemu akurat dziś ? czemu na statku, a nie na powierzchni ?
Rob jak zwykle narzekał podczas poprawiania i pospiesznego ładowania wcześniej rozładowanej broni.
- Narzekasz Puszek lepiej się pospiesz bo nic dla nas nie zostanie.
Psyker jak zwykle w zielonej szacie tym razem jednak narzuconej na pancerz gwardyjski trzymał już w prawej ręce laskę z przyczepioną czaszką której oczodoły jarzyły się zielonym ogniem.
***
Psyker i jego opiekun stanęli w szyku na przewidzianych dla siebie miejscach i czekali na sygnał do ataku.
- Jak również ich spopielić.
Lucas machnął lewą ręką tworząc w okół dłoni zielony płomień.
- Mieliśmy uważać na wybuchy
Rob trącił psykera w łokciem w bok, ten w odpowiedzi wzruszył ramionami.
- Wykorzystajcie mnie jak miotacz ognia. |