Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2007, 04:13   #32
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
EDIT:-----------------------------------

Mam nadzieję, że się jeszcze załapię, bo sporo już postaci. Sądziłem, że postuję jako trzeci, a tu przeoczyłem pozostałe (poza pierwszą) strony. Cóż, cechą zombich na pewno nie jest bystrość...
--- END EDIT--------------------------

Imię: Zenek. Zombie Zenek.

Rasa: Zombie Zenek? (wiadomo, zombie nie są zbyt bystre)

Historia (życia i śmierci): miejscowy głupek w niedalekiej wiosce. Jego siła Samsona szła w parze z równie nierozwiniętą inteligencją. Jedyną osobą, która tolerowała głupka, był ksiądz, który zaganiał go jako parobka, do robót gospodarskich. Parobek żył spokojnym życiem, lubiąc drobne rozrywki. Natomiast jak rósł, tak mężniał. Wyglądał lepiej, bardziej przystojnie od innych. Był też od innych głupszy. Jedno i drugie podobało się kobietom. Po pewnym czasie o jurności młodego Zenka poczęły krążyć dzikie i naprawdę nieprzyzwoite pogłoski. Ale tu przebrała się miarka. Chuderlawy ksiądz od dawna już kosym okiem patrzył na niezwykłą siłę swego parobka. Usłyszawszy jeszcze o wyczynach jednej nocy z siedmioma babami nijak nie czekał, jeno orzekł, że Zenek opętanym jest i godzi się odprawić egzorcyzmy. Cztery dni chłostał, biczował, głodził, kazaniami straszył, demony wyzywał, anioły przyzywał, krucyfiks wznosił, krucyfiks opuszczał, biblię na piersi kładł, na brzuchu też, aż czwartego dnia, w ferworze i transie już właściwie egzorcyzmowym, księżulo opuścił był krucyfiks nader celnie... i nader nisko. Zenek tylko powiedział:
- O! To to co wycieka, to ten szatan, co ojciec o nim opowiadali? To ja się trocha tera prześpię, bom senny...

I zasnął snem wiecznym.

Uczucia wobec żywych: Niech żywi nie tracą nadziei, ale na śmierć idą po kolei... eee... Ja naprawdę nauczyłem się tego wiersza na pamięć, pani profesor, tylko go teraz no... nie pamiętam. Ale księżula lubię nawet. Starał się chłopina. Dobrze jest się starać.

Uczucia wobec śmierci: Spokojnie jest. Tak, ani zimno, ani ciepło. Ani głodno, ani chłodno. No, czasem jest chłodno. Tak raz do roku, jak ta dzieweczka poltergaist się smądzi wokół swojej kapliczki. Zawsze wtedy przeze mnie przechodzi. Nie mam jej za złe, że się szmądzi. Ładną ma kapliczkę. Do takiej kapliczki nie trza nie wracać, więc ona tak i wraca. Tak trochę jak ja. Bo mi księżulo pośmiertnie to całkiem fajną kapliczkę sprawili. Ma nawet napis. Jest krótki, więc mogę odczytać. Pisze tam: Zom... eee... nie, zombie nie pisze. W ogóle nie pisze, bo pisze się jest napisane. Ale pisze 'Zenek. Odszedł tak szybko.' Co nie jest do końca prawdą, bo egzorcyzm trwał jakieś cztery dni, ale może po prostu tak wyrazili ojciec dobrodziej troskę? Tak, chyba właśnie tak. Czasem ten wąpierz jakieś mono... nonologi głosi, coś tam mówi, że ludzie tera niepotrzebni bo mają klony. Ja tam nie wiem co wąpierzowi po drzewach, ale może ten jest lekologiem? Pewnie był lekologiem... Fajnie nawet gada. Dobrze się przy tym zasypia. Ostatnio jednak przestał. Brak mi tego. Bo tera nie idzie zasnąć, bo słyszy się cały czas ten ziew. Księżulo mi tłumaczyli, że jak Bóg woła, to czuje się ziew. Widzi mi się, że trza będzie pełnić służbę bożą, jako ci... ci... ci z krucjaty no. Odkąd ta lisia przyszła, ta cała Hania, to częściej słyszy się ziew, czasem jest nawet ciekawie. Ona strasznie dużo mówi. I strasznie mądrze. I taka taka... prędka jest z niej dzieweczka. Ale jest też Najstarszy! Ten to długo już leży. Łacinę nawet zna. Non omnis mortar sam słyszałem jak mówił. Pewnie był kimś jak księżulo za życia. Na pewno.

Stan zwłok: Piętno krucyfiksu. Wbitego w pierś. Może nawet sam krucyfiks? Księżulo w końcu byli chuderlawi, może nie wyciągnęli? Śmierć od egzorcyzmu dla niewinnej duszy głupka Zenka była straszliwym przeżyciem. Ten konkretny zombie (za malutkim przymknięciem oka MG) mógłby być odporny na wszelkie 'krzyżowe' ataki. Innymi słowy: gracz chciałby mieć jakieś szanse, bo inaczej raczej szybko umrze: nie za bystry i nie za szybki by ewentualnie zwiać jak się w końcu coś będzie działo... A przecież nawet siła zombiego nie da nic w starciu z kwasem azotowym... No i gubi (jak prawdziwy zombi) ciało. Gnębi go jakiś taki niepokój z tym związany, coś o skończoności i nieskończoności, ale nie doszedł jeszcze co to takiego. Poza tym, ma sporo blizn po chłoście, ale jest kawał przystojnego chłopa. Czerstwa, zdrowa cera, może ciut nieprzyjemny zapaszek, ale nic, czego nie da się zignorować... A te wielkie, brązowe oczy, tak naiwnie patrzą...
 
Tammo jest offline