Faro był wdzięczny swym towarzyszom za pomoc. Teraz sytuacja wyglądała lepiej. Szybkim ruchem wetknąwszy broń na swe miejsce przerzucił na powrót łuk z pleców i cofając się krok odda dwa strzały. (b1,a2)
Nie zamierzał pozwolić im uciec - jeśli przeżyją, wciąż będą zagrażać ludziom. To nie wchodziło w rachubę. A zresztą mogli iść za nimi i napaść gdy nie będą się spodziewali. Tak, nie było wyjścia. Zresztą faktycznie dobrze im szło. Nawet ten mieszczuch kretyn Hallex. Cóż, każdy się do czegoś przydaje - pomyślał sentencjonalnie. |