05-01-2013, 16:25 | #121 |
Reputacja: 1 | W zaroślach, w których siedział, słyszał tylko potupywanie, świst strzał, warknięcia mutantów i jakieś jęki. Wychylił lekko głowę zza pnia drzewa, o które się opierał, żeby móc rozejrzeć się w sytuacji. Zdało mu się, że barbarzyńcy już przystąpili do ataku wręcz, co dodało mu trochę otuchy, bo teraz mógł się z nimi zmierzyć. Tuż obok niego hałasował Naim, którego jeden z dzikusów posłał najwyraźniej na ziemię, tak że prawie cały wpadł pod gałęzie rosnącego tu krzaka. Dzikus był chyba lekko skołowany, ale już po chwili szykował się do kolejnego ciosu. Hallex natychmiast wyskoczył zza drzewa i w stronę prymitywa wystrzeliło ostrze jego gladiusa. Thoertianin ustawił się obok podnoszącego się Rusanamani, uniósł tarczę i ponowił atak. |
05-01-2013, 17:01 | #122 |
Reputacja: 1 | Naim uśmiechnął się w duszy gdy był już pewien, że uniknął potężnego ciosu bydlaka. Jednocześnie dostrzegł siłę z jaką próbował go uderzyć przeciwnik, obserwując jak mutantem obraca pęd jego broni. Szybko zorientował się, że będący obok Hallex właśnie użył swojej broni, Naim cofnął się o krok (I11) będąc gotów do działania. Z precyzją, wykorzystując wyćwiczony do perfekcji ruch sięgnięcia po miecz umieszczony na plecach, chwycił za rękojeść jego białej broni i przyjął pozycję obronną. Liczył, że unieszkodliwią szybko mutanta ... bo dostrzegł, że niektórzy jego kompani potrzebowali pomocy ... i chciał jak najszybciej jej udzielić.
__________________ Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz" Ostatnio edytowane przez Szamexus : 05-01-2013 o 17:12. Powód: drobna zmiana działań w efekcie działania Hallexa |
05-01-2013, 19:55 | #123 |
Reputacja: 1 | Galain widząc ciężką sytuację ponownie dobył topora, zaś w lewą rękę chwytając długi nóż. Przyjął postawę obronną. Liczył że ktoś mu dopomoże. Ta taktyka nie działała, za szybcy byli cholera. |
06-01-2013, 10:06 | #124 |
Reputacja: 1 | Balbinus, widząc w jak ciężkiej sytuacji jest Faro, zrezygnował z formowania Osnowy. Uznał, że lepiej jest dołączyć do broniącego się, zmniejszyć tam morale, niż pozostawić na pastwę przeciwników towarzysza w przypadku nieuśmiercenia, bądź w ogóle nieudanego czaru. Chwycił mocniej miecz i z okrzykiem… - Faro trzymaj się!!! - zaszarżował na rannego już mutanta. |
07-01-2013, 00:49 | #125 |
Reputacja: 1 | Eyjolf wydał z siebie bojowy ryk jakiego nie powstydziłby się prawdziwy wojownik z północy. Widząc (choć krzaki nieco zasłaniały mu widok), iż Faro ma kłopoty, ruszył w jego stronę, przebiegając obok Naima i Hallexa i przedzierając się przez zarośla. Uznał, iż tamci dwaj poradzą sobie z jednym mutantem. Faro za to walczył z dwoma i jak na razie obrywał! Biegnący Relhad wyglądał niczym jakowyś demon, pokryty żarzącymi się na czerwono tatuażami. Musiał stanowić iście przerażający widok, lecz mutanci jakoś nie chcieli uciekać... To go tylko ucieszyło. Nabrawszy rozpędu, tuż wpadnięciem na mutanta, wyskoczył i w locie wystawił nogi ku wrogowi, zamierzając go poczęstować podwójnym kopnięciem o sile pocisku wystrzelonego z katapulty. O ile trafi. |
07-01-2013, 11:12 | #126 |
Reputacja: 1 | - Łaaaaaaa! - zapiszczał. Atak był na prawdę groźny i bolesny. Mutant pędem z wyciągniętą włócznią zaszarżował na złodziejaszka wbijając mu swą broń w okolice ramienia lewej ręki. "Całe szczęście, że nie trafił w serce"- pomyślał Coen. Nie próbował wtedy nawet poruszać ręką. Widział kątem oka, jak wylatuje z niej posoka. Rana była poważna. Po chwili było jeszcze gorzej, włócznia została wyrwana z ciała, kolejna fala bólu. Mrok i odruch wymiotny. Nie miał siły się szarpać, pozwolił by jego ciało poddało się woli napastnika. Podążył za bronią i wykonał zgrabny przewrót przez prawy bark (ręki, która cały czas trzymała broń) starając się zajść przeciwnika od tyłu/ z boku. Wykorzystując swe umiejętności akrobatyczne znalazł się po chwili w pozycji do ataku. Pozostawał nisko na nogach, tuż nad samą ziemią, broń skierowana w stronę mutanta, szybki skok ku niemu, przeraźliwy ból. Ostrze było przedłużeniem dłoni, zamaszysty cios celowany w nogi bestii ich tylną część, około dwudziestu centymetrów nad ziemią. Chciał powalić przeciwnika.
__________________ "Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." |
07-01-2013, 12:49 | #127 |
Reputacja: 1 | Hallex vs mutant – WW 32/9, sukces!x2; Mutant - unik 78, porażka; Obrażenia 7+4-3=8/2+4-3=3 Gnaeus niczym sam Ilien, bóg wojny wypadł z krzaków, w których się ukrywał i z furią spadł na atakującego Rusanamani mutanta. Dwa pchnięcia gladiusa, mimo usilnych starań odmieńca aby ich uniknąć, dosięgnęły celu. Poraniony mutant, wyjąc z bólu i utykając rzucił się do ucieczki. Naim – pozycja obronna Faro – pozycja obronna Balbinus vs mutant – WW (+10 szarża) 92 (PS 32), sukces! Mutant – unik 94, porażka; Obrażenia 3+5-3=5 Mag po raz kolejny zawierzył sile swoich ramion a nie skuteczności postapokaliptycznej magii. Z mieczem w ręku podbiegł do będącego w opałach kłusownika i silnym ciosem ranił mutanta w prawe ramię. Odmieniec upuścił trzymany w zranionej ręce topór i wycofał się. Eyjolf vs mutant – WW (+10 szarża) 22, sukces! Mutant – unik 65, porażka; Obrażenia 8+3-3=8 Siła uderzenia nogami wyprowadzonego przez Eyjolfa uderzenia była tak duża, że trafiony w prawy bark mutant został odrzucony o kilka metrów i ciężko wylądował na stłamszonej trawie. Gdy się podniósł, na jego twarzy malował się wyraz bólu i strachu. Odwrócił się i zaczął uciekać w kierunku dającego schronienie lasu. Abdul vs mutant – WW 77 (PS 49), porażka Sprytny manewr Abdula nie powiódł się. Rusanamani był zbyt otępiony bólem zranionego ramienia, aby móc skutecznie atakować. Narib vs mutant – WW 39 (PS 22) sukces! Mutant – unik 98, porażka; Obrażenia 10 (WW 20)+3+3-3=13 Na pomoc przyszedł mu jednak Narib. Wyskoczył z krzaków, znajdujących się z tyłu i niespodziewanie zatopił szablę w ciele mutanta. Cios był bardzo silny. Mutant krwawiąc padł na ziemię. Mutant – US 15, sukces! Obrażenia 6+3-3=6 Mutant – US 93, porażka Świętowanie zwycięstwa było jednak przedwczesne. Z lasu bowiem wyłoniło się kolejnych dwóch mutantów, ale widząc stan towarzyszy nie byli zbyt skorzy do bezpośredniego ataku. Zamiast tego cisnęli swoje włócznie w kierunku grupy znajdującej się na polanie. Jedna z nich niegroźnie wbiła się w ziemię kilka kroków od Balbinusa. Druga pomknęła płaską trajektorią wprost w Eyjolfa, wbijając się w jego lewe ramię. Ostatnio edytowane przez xeper : 07-01-2013 o 12:51. |
07-01-2013, 13:30 | #128 |
Reputacja: 1 | No i Hallex uratował skórę ciemnoskórego Rusanamani. Ci ludzie, pomyślał, powinni być mu bardziej wdzięczni, powinni czuć większy szacunek do Imperium Thoertiańskiego. Jak na razie przecież jedynie on, Hallex, oraz ten brudny Faro cokolwiek robią ― rozmyślał ― a Faro, pomimo że prostak, to jednak także Thoer. Musi być zatem coś w tym, że ich rasa jest po prostu lepsza. Ocenił odległość od wrogów i przyszło mu do głowy, że mógłby zaszarżować w stronę tego z uciekających odmieńców, który już był najdalej, ale wtedy zbliżyłby się niebezpiecznie do dwóch nowych przeciwników, toteż porzucił ten plan. Niech kto inny się nim zajmie ― uznał. Zamiast tego podbiegł lekkim truchtem, z tarczą przed sobą, w stronę najbliższego dzikusa, któremu się wydawało, że będzie mógł zwiać, i zaatakował go ponownie. Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 07-01-2013 o 13:32. |
07-01-2013, 13:58 | #129 |
Reputacja: 1 | Faro był wdzięczny swym towarzyszom za pomoc. Teraz sytuacja wyglądała lepiej. Szybkim ruchem wetknąwszy broń na swe miejsce przerzucił na powrót łuk z pleców i cofając się krok odda dwa strzały. (b1,a2) Nie zamierzał pozwolić im uciec - jeśli przeżyją, wciąż będą zagrażać ludziom. To nie wchodziło w rachubę. A zresztą mogli iść za nimi i napaść gdy nie będą się spodziewali. Tak, nie było wyjścia. Zresztą faktycznie dobrze im szło. Nawet ten mieszczuch kretyn Hallex. Cóż, każdy się do czegoś przydaje - pomyślał sentencjonalnie. |
07-01-2013, 14:00 | #130 |
Reputacja: 1 | - Jesteś cały- rzekł szybko Balbinus w stronę Fabiusa. - Eyjolf, a ty?- dodał od razu. Gdy towarzysze tylko potwierdzili, chwycił w dłoń pierwiastek żywiołu powietrza, jednocześnie zaczynając inkantować słowa zaklęcia. - Quae mihi potestate est. Et aeris uniuntur. Aura flaverunt te!- wykrzyczał, po czym skierował swe dłonie w kierunku nowo przybyłej dwójki. Chciał ich, jak i trzeciego już rannego, zdmuchnąć, albo choć utrudnić wykonanie ewentualnego, kolejnego rzutu. To powinno dać jemu, jak i jego kompanom czas do szarży, szczególnie, jak tamci na nogach nie ustoją. === Powiew wiatru (z pierwiastkiem). Celuję gdzieś w pole A1 (powinno zasięgiem objąć wszystkich trzech). Jak trzeba, to ruszam na pole I3. Jeśli można pierwiastek i splatanie to jeszcze splatanie. |