Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2013, 18:29   #222
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tarin stanął pod drzwiami Wulframa. Jako że ostatnio widział go w towarzystwie pewnej ilości niewiast, wolał najpierw zastukać, niż wchodzić bez zapowiedzi. Niektórzy nie lubili, gdy kto ich nachodził podczas różnego typu igraszek.
Na stukanie nikt nie odpowiedział.
Co prawda podglądanie nie było zaliczane do najlepszych obyczajów, ale skoro to był najlepszy sposób, na sprawdzenie, co się dzieje w środku, cóż można było zrobić
Lokator leżał na podłodze, sam, i na stukanie ponownie nie zareagował, a że drzwi zamknięte były nie tylko na klamkę, Tarin spróbował otworzyć drzwi na siłę. Dopiero trzeci kopniak sprawił, że skobel puścił.

Wulfram wyglądał dość nietypowo... Wysuszone, żylaste ‘coś’ z jednym ślipiem. Ewidentny dowód na to, że niespożyte najwyraźniej towarzyszki igraszek wyssały z niego wszystkie siły. Jednak, ku zdziwieniu Tarina, okazało się, że Wulfram żyje.
- Hej, Wulfram! Obudź się! - powiedział.
Ze względu na strój leżącego wolał, na razie, nikogo nie wołać. Narzucił na Wulframa koc, a potem, wyciągnął z plecaka miksturę leczenia i spróbował ją wlać w usta wyczerpanego miłośnika igraszek damsko-męskich. Ten jednak wydawał niewrażliwy na zabiegi towarzysza. Potoczył tylko błędnym wzrokiem po ścianach jakby śledząc ruch czegoś, co wydawał się widzieć tylko on sam. Mrucząc coś pod nosem krzywił się z bólu. Najwyraźniej był duchem gdzieś daleko od swego pokiereszowanego ciała.
Takie są skutki nadużywania... przyjemności, pomyślał Tarin.
- Spróbuję sprowadzić jakąś pomoc - obiecał.
Podszedł do okna i zamknął je, a potem wyszedł na korytarz by sprawdzić, czy może z kapłanką jest lepiej. Zapewne Aislin miała większe doświadczenie z takimi przypadkami... po chwili jednak się okazało, że chwilowo z jej pomocy nici. Kobieta była bowiem nie tylko ciężko ranna, ale i w sporym szoku. Co prawda eliksir nieco wyleczył jej rany, i zapewne uratował ją przed śmiercią, Aislin zdecydowanie nie nadawała się jeszcze do niczego. A zresztą, najpierw pewnie będzie musiała wyleczyć siebie, nim uczyni cokolwiek z Wulframem.
- Ilisdurze, pomożesz mi przenieść Wulframa na łóżko? - spytał. - Nie jest z nim najlepiej - wyjaśnił.
Elf skinął jedynie w odpowiedzi głową i ruszył za Tarinem, by mu pomóc z Wulframem.
- Znasz się może na ludzkich obyczajach pogrzebowych ? Trzeba by jakoś Yenica pochować.

Tarin pokręcił głową.
- Na tyle, o ile. Trzeba go pochować, może postawić jakiś kamień zamiast nagrobka - powiedział. - Chyba że prościej by było go spalić.
-Szkoda, że kapłanka jest w szoku. Może potrafiłaby go wskrzesić. Albo... przynajmniej odmówić modlitwę nad jego grobem.- dodał smętnie Isildur.
- Możemy poczekać do chwili wyjazdu - stwierdził Tarin. - Może Aislin dojdzie do siebie - powiedział tonem pełnym wątpliwości.
Elf w odpowiedzi skinął jedynie głową.
- Złamcie jego miecz. - stwierdził flegmatycznie jednooki, zaczynając się poruszać na łożu. Najwyraźniej czuł się lepiej.
- Miecz, powiadasz? - upewnił się Tarin. - Zgoda. I co dalej? Pochować go z tymi kawałkami miecza?
-Jeśli jego miecz jest nasączony magia, to niełatwo go będzie złamać. Magiczny oręż jest bardzo odporny na uszkodzenia.-wtrącił Ilisdur.
- Przekonamy się - skinął głową Tarin. - Lepiej się czujesz?
Wyglądało na to, że Wulfram był w lepszym stanie, niż kapłanka.
- Miecz poległego zgodnie z zwyczajem wbija się w kopczyk grobowy. Jest to znak zakończenia życia szermierza. -Po chwili odpowiedział na kolejne pytanie. - Żyję, a jak słyszę nie wszyscy mogą sie pochwalić podobnym szczęściem. Czy któryś z was może wytropić i sprowadzić lub teleportować mnie do tej która mnie tak urządziła ? - zapytał, nie licząc na pozytywną odpowiedź.
Tarin rozłożył bezradnie ręce.
- Na mnie w tej materii nie możesz liczyć - stwierdził.
-A znasz tożsamość tej, która cię tak urządziła ? Prawdziwą tożsamość?- rzekł w odpowiedzi elf z wyraźnym powątpiewaniem.- Bo bez tego nie starczy ci życia na przeszukiwanie całej Otchłani. Pomijając już fakt, że w tej chwili raczej dla nikogo nie stanowisz zagrożenia.- po czym uśmiechnął się cierpko dodając.-Niech cię jednak pocieszy możliwość, iż... mogą jeszcze wrócić by dokończyć robotę, a wtedy będziesz miał swoją zemstę.
 
Kerm jest offline