Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2013, 21:59   #15
Nathias
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Droga mijała towarzyszom spokojnie, obydwoje uwielbiali bowiem spacery po swojej umiłowanej kniei. Pogoda była wprost wymarzona do wędrówki - nieśmiało wychylające się zza listowia promienie słońca delikatnie pieściły twarz gnoma, a rześki, letni wietrzyk wypełnił płuca druida tak dobrze znanym mu zapachem kwitnącego boru. Zook to wyprzedził swego przyjaciela, pędem wymijając zbliżające się drzewa, to zrównywał z nim krok, domagając się zainteresowania. Pierwszy nocleg spędzili pod liśćmi paproci, na niewielkiej polanie w głębi głuszy. Wieczór i noc były ciepłe, nie było więc konieczności rozpalania ognia. Druid przygotował sobie posiłek z zabranych ze swojej nory jagód, grzybów i odrobiny suszonego mięsa. O Zooka nie musiał się w ogóle martwić. Wilk potrafił sam zorganizować sobie posiłek, co bardzo druida cieszyło. Nie zniósłby on bowiem, uzależnienia się towarzysza od niego. Gdy druid obejrzał się, Zook ruszał właśnie na polowanie.

Zook długo nie wracał, a Glima zaczęło łamać zmęczenie. Postanowił nie czekać na przyjaciela, tylko przygotować legowiska dla nich obu i ułożył się do snu. Następnego ranka obaj ruszyli w dalszą drogę.

***Kilka dni wcześniej***

Glim tego poranka jak zwykle wybrał się zebrać trochę chrustu na opał. Gdy wrócił z drzewem w jego norze siedziała młoda dziewczyna w białej szacie ze zdobionymi elementami zbroi na torsie i kapturem na głowie. Gdy zobaczyła wchodzącego do środka, podniosła wzrok na gnoma i zrzuciła kaptur na plecy.
-Ah, młoda Dorien. Witaj. Dawno cię tutaj nie widziałem.
-Witaj dostojny Glimie, miło cię widzieć. - z uśmiechem odpowiedziała kobieta.
-Wszystko dobrze w kniei? - spytała zupełnie szczerze.
-Dobrze wszystko. Spokojnie dni płyną. Lato wkrótce na dobrze przyjdze, a z nim rozkwitnie wszystko w pełni dookoła, jak co roku - gnom zrzucił drwa w przygotowane na to miejsce, podszedł do tlącego się paleniska i zruszył szczapy. Ogień podniósł się i rozgorzał na nowo. Chwycił za imbryk, zaczerpnął wody z beczki, wrzucił do środka kilka listków i zawiesił nad ogniem. Wyjął z kieszeni soczyste jabłko, przetarł o szatę i podał dziewczynie.
-A w mieścinie jak się sprawy mają? Bardzo cię obowiązkami obarczyli po święceniach?
- Niestety, łatwo nie jest. Ponadto mamy nowy problem, w okolicy pojawiła się grupa ogrów. Karawany napadają, ludzi mordują. Muszę się tym zająć. - wyznała szczerze młoda kobieta.
-Ogry powiadasz? Niebezpieczne to istoty. Szalone często. Łatwo ich powstrzymać nie będzie. Co zamierasz zrobić?
- Muszę wynająć kogoś, kto będzie na tyle odważny, by spróbować się z nimi rozprawić. Albo na tyle głupi. - dodała nieco ciszej.
-Głupców na świecie nie brak. W pogoni za złotem, sławą, zaszczytami gotowi są serce dziczy na talerzu mocodawcom podać. Nie będziesz miała z tym problemu. Jednak widzę, że cię mocno trapi ta sprawa. Jesli zechcesz, pomoc ci mogę w zadaniu twoim.
- Boję się, że to może przerosnąć moich najemników. Jednak z twoją pomocą ich szanse rosną. Na prawdę byłbyś w stanie im pomóc? - spytała z nadzieją w głosie
-Im? Wątpię. Za nic charmonię mają. Równowage świata. Dreszczyku emocji szukają. Dla zabawy często życie odbierają... Nie, im pomóc nie umiem. Ty za ludzi odpowiadasz, niestety niewdzięcznych często. Życia postradać tam niemożesz. Z tobą pójdę a z nami Zook. - Glim skinął na wilka siedzącego przed jamą.
- Dziękuję ci Glim. Jestem twoją dłużniczką. Może mogę coś dla ciebie zrobić?
Gnom wziął gliniany kubek, podszedł do imbryka i nalał gorącego płynu.
-Oczywiście, że możesz. Herbatę wypij - powiedział druid, podając dziewczynie parujące naczynie.


***Droga do miasta***


Trzeciego dnia wędrówki, wczesnym rankiem, Glim i Zook ujrzeli prowadzącą do miasta drogę. Według obliczeń druida własnie dziś miała wyruszać wyprawa najemników, których zatrudniła kapłanka Dorien do rozwiązania problemu Ogrów. "Rozwiązania? Do wyrżnięcia, jak pewnie więszkość uważa" - ta myśl uderzyła gnoma niczym nawałnica. Tak, postanowił dołączyc do grupy, która za nic miała jakiekolwiek życie i była w stanie je sprzedać za garść nic nie wartych, złotych monet. Nie robił jednak tego dla nich. A z drugiej strony ogry stanowiły niebezpieczeństwo dla spokojnie podróżujących ludzi. Bijąc się z myślami znalazł odpowiedni do siedzenia korzeń, zrzucił torby obok, do których przytroczone były trzy fretki, upolowane przez Zooka i rozparł się wygodnie, odprowadzając wbiegającego do lasu wilka wzrokiem.

Po niezbyt długim czasie na drodze, od strony mieściny, pojawiła się grupa ludzi. Gdy zbliżyli się dostatecznie, Glim rozpoznał prowadzącą sylwetkę.
-Moi drodzy, oto Glim Ningel Liściopalcy. Stróż okolicznych kniei, znawca przyrody i zacny przedstawiciel gnomiej rasy. Będzie nam towarzyszył oraz służył swoją wiedzą i dobrą radą - rzekła odrobinę zbyt formalnie Dorien
-Witajcie. Rad jestem poznać was - gnom zebrał swoje rzeczy i dołączył do grupy
-Ruszajmy. Dzień do marszu doskonały. Szmat drogi zrobić możemy.
W drodze Glim zapoznał się ze wszystkimi, pogawędził też o kilku mniej lub bardziej istotnych rzeczach. Zamienił też kilka krótkich słów z Dorien. Osobliwą kompanię kapłance udało się zebrać, jednak nie było to nic niezwykłego. Poszukiwacze przygód, awanturnicy zwykli być równie niezwykli i do siebie niepodobni, jak potrafi być letnie niebo. Nie było innego wyjścia jak pogodzić się z tym i przyjąć sytuację taką, jaka jest.

Po kilku godzinach zarządzono odpoczynek. Każdy z podróżników zrzucił plecaki i tobołki i grupa zaległa na polanie posilając się i gasząc pragnienie. Jedni rozkoszowali się chwilą odpoczynku inni zajmowali się pogaduszkami. Jednak niziołek Brand, zwrócił uwagę na wschodzi skraj polany. Z zarośli wyłoniły się dwa wilki i powoli zbliżały się do grupy. Glim nie czekał na oczywistą reakcję pozostałych, wstając z ziemi.
-Na miejscach zostańcie... - i mimo spokoju w głosie nie było w nim proźby.
Gnom chwycił swoją włócznię oraz torbę i ruszył w kierunku wilków, podpierając się drzewcem. Zwolnił kroku. Doskonale widział obnażone kły drapieżników - musiały nie jeść do wielu dni. Zamknął na chwilę oczy i wyciągnął dłoń w ich stronę. Wilki zatrzymały się, wpatrując się w druida. Nie poruszały się. Gnom zrobił krok naprzód. Potem drugi. Wilki ciągle stały nieruchomo. Glim schylił się i odłozył włócznię na ziemię. Wilki nadal nie reagowały. W końcu druid zbliżył się na wyciągnięcie ręki i delikatnie położył dłonie na łbach drapieżników. Wilki zachowywały się zupełnie niegroźnie, poddając się delikatniej pieszczocie. Druid powolnym ruchem sięgnął do torby i chwycił przytroczone do niej fretki i rzucił je wilkom. Te chwyciły zdobycz i zaczęły łapczywie konsumować. Gnom z uśmiechem pochylił się nad zwierzętami, głaszcząć je i szepcząc coś, czego żaden z jego towarzyszy nie był w stanie usłyszeć. Ostanią fretkę, którą miał przy sobie druid wilczury rozerwały na pół pochłaniając w mgnieniu oka. Były naprawdę wygłodzone. Glim jeszcze przez chwilę zabawiał wilki, by później odprowadzić je do głuszy. Zawrócił dopiero, gdy stracił obydwa z oczu.

Wracając do reszty zabrał włócznię i bez słowa usiadł na swoim miejscu. Bardzo był ciekaw reakcji najemników, która nie wahałaby się przed zabiciem obu wilków, które w akcie desperacji chciały zaatakować liczniejszą grupę.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline