- A propo tego ochroniarza, będę musiał go więc przesłuchać. Bardzo proszę o namiar do niego. Również obawiam się, że przyda się moja rozmowa z ojcem. Mam nadzieję, że jest w stanie kooperować. Dobrze, jeszcze chciałbym o parę rzeczy zapytać.
Lee spojrzała na niego srogim wzrokiem, z góry, jak szlachcianka. Dotknęła swojego niedokończonego piwa. Napiła się krótkim łykiem i spojrzała Castorowi w oczy, spod tego pomarańczowego makijażu.
-Drogi panie Castor. Mój ochroniarz to mój ochroniarz, i nie po to pojedzie pan do Westendu samodzielnie , by dodatkowo męczyć moich pracowników- powiedziała strasznie władczo- Powtórzę to tylko raz, głośno. Działa pan dyskretnie niczym, kolejne terrańskie powiedzenie, mysz kościelna.
Cały czas nie opuszczała wzroku, po swoich ''rozkazach'' obserwowała go bacznie jak jakiegoś urwisa. |