Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2013, 22:41   #102
Elas
 
Elas's Avatar
 
Reputacja: 1 Elas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znany
~Boom! K.O.~

Hana uśmiechnęła się lekko. Zadanie wykonane, kłopoty zostały odnalezione! Była nim kobieta, która miała na sobie więcej żelastwa niż Calamity. Przynajmniej w ocenie czarnowłosej.
Hana przechyliła lekko głowę na bok a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Zapowiadało się ciekawie. Przeważnie tacy lokalni mistrzowie prezentowali jako-taki poziom, który - bo jakże inaczej!- i tak był zbyt mały aby pokonać Hane.
- Ja? Bać się? Haha. Podaj zasady i możemy zaczynać. - stwierdziła z uśmiechem i zdjęła z siebie czarną kamizelkę, zostając w białej koszuli. Najwyraźniej postanowiła potraktować przeciwniczkę poważniej, niż szeregowego bandziora.
- Zasady? Kto pierwszy się podda ten przegrywa proste. -stwierdziła kobieta powoli wchodząc na arenę walki.
- Mam nadzieje, że będziesz w stanie sie poddać, nie chciałabym aby ta walka trwała w nieskończoność. - stwierdziła Hana z gigantyczną dozą pewności siebie, rzucając przy tym kamizelką w męską publiczność. A co, niech się cieszą! Prawdopodobnie był to ich najbliższy kontakt z jakąkolwiek pięknością, nie licząc tych, którzy przed kilkoma minutami witali się z jej pięściami.
Następnie weszła na ring i przygotowała gardę.
- Graj muzyko! - wykrzyknęła, nieświadomie nawiązując do pewnego utworu. Hana ruszyła do przodu, starając się wybadać obronę przeciwniczki.
Kobieta przyjęła gardę, a małe piąstki Hany z głuchym brzdękiem uderzyły o potężnych rozmiarów rękawice, nie czyniąc im żadnej szkody.
- I ty powaliłaś wszystkich tych złamasów? -prychnęła różowowłosa i wzięła szeroki zamach by ugodzić swoją przeciwniczką w brzuch, jednak nim potężna łapa nabrała odpowiedniej prędkości, Hana już zdążyła odskoczyć do tyłu. Widać Mira była twarda... ale refleksem nie grzeszyła.
- I ty kogoś trafiłaś? - odbiła słowną piłeczkę, jednak bez jakieś finezji. Zresztą, to nie siła argumentów miała zadecydować o wyniku tej walki a argument siły. Problemem jednak były wielkie rękawice jej przeciwniczki. Chociaż Hana miała pomysł jak dostać się do wnętrzności różowowłosej, nie miała pojęcia jak mogłaby przebić się przez gardę. Zaczęła powoli się cofać i wyprostowała palce swojej lewej ręki, które po chwili pokryły się tą samą substancją co pręt. Chwilę później zgromadziła nieco energii magicznej i wystrzeliła w kierunku przeciwniczki, mając zamiar prześlizgnąć się pod nią i ciąć palcami niczym sztyletami.
Hana wystrzeliła do przodu, dokładnie w tym momencie gdy jej przeciwniczka postanowiła wykonać prawy podbródkowy swoją masywną rękawicą. Efekt był taki, że rozpędzona Hana wpadła prosto na metalową rękawicę, która gruchnęła w nią z monstrualną siłą. Ciało bladej dziewczyny zostało poderwane do góry, a z broni jej oponentki trysnęły kłęby pary, przez co cios jeszcze bardziej przybrał na sile. Efektem tego było to że plecy Hany zawarły bliską znajomość z sufitem piwnicy, który aż zadrżał od uderzenia. Dziewczynie zaparło aż dech w piersiach, a gdy spadła na ziemię, kaszlnęła krwią. Cios był na tyle silny, że przerwał całkowicie jej defensywę, nie zdziwiłaby się gdyby okazało się, że jedno z żeber zostało pogruchotanych.
- Tylko tyle? prychnęła Mira, strzelając metalowymi palcami, niczym zawodowy zabijaka. - Wstawaj maleńka.
Krew. Hana wpatrywała się w tą życiodajną ciesz, która opuściła jej ciało przez usta. Jej źrenice rozszerzyły się gwałtownie. Kim ona była, że udało jej się zadać tak poważną ranę?! Czarnowłosa oparła się na rękach i podniosła na kolana. Czuła ból pochodzący z klatki piersiowej.
- Zraniłaś mnie. - powiedziała cicho, w jej głosie słychać było coś w gust szoku. Zrobiła nierozsądną rzecz, jaką było przymknięcie na chwilę oczu. Wykorzystując swoją energię magiczną, załatała te rany, które były niebezpieczne dla jej życia, złamane żebro mogło poczekać. Następnie wstała na nogi, jeszcze bardziej wzmacniając swoją obronę. Spojrzała na lewą dłoń, wciąż pokrytą czerwonawą substancją.
- Pięć. - zaczęła głośno. - Mogłabym ci powiedzieć co mówi piąty punkt Kodeksu. Ale i tak nie zrozumiesz, czyż nie? Ty możesz masz zaledwie jedną zasadę w tej walce, lecz ja mam ich więcej. I to one dadzą mi siłę, żeby skosztować twojej krwi.
Na chwilę pozbawiła się magicznej obrony z swojej prawej ręki, tylko po to, żeby zanurzyć w niej palce tej drugiej, pokrytej czerwonej substancji. Wykorzystała własną krew, żeby zwiększyć swój potencjał bojowy. Co prawda wciąż daleko było temu do rękawic jej przeciwniczki, lecz zawsze to lepsza broń. Bladość wróciła do jej ręki.
Tym razem plan był inny. Wpierw wystrzelić w sufit nad swoją przeciwniczką i od niego wybić się kolejny raz, tym razem za nią. Wtedy zamierzała trzeci raz użyć swojej nadzwyczajnej szybkości, żeby wyprowadzić atak od tyłu za pomocą lewej dłoni, chcąc ją zanurzyć jak najgłębiej w różowowłosej dziewczynie.
Dziewczyna niczym torpeda wystrzeliła w stronę sufitu, następnie odbiła się od niego niczym piłeczka pingpongowa i lądując za przeciwniczką, która nie zrobiła nawet kroku, wzięła zamach, by wbić się w ciało swej oponentki. Jednak rozpędzona dłoń, poczęła nieoczekiwanie zwalniać, by zatrzymać się niemal tuz przed ciałem Miry. Hana poczuła jak ciężko nagle poruszać jej swoją dłonią, zaś różowowłosa powoli odwróciła głowę do tyłu.
- Sorki mała, wmontowałam sobie w rękawice małe generatory, kiedy jakiś bydlak wbił mi nóż w plecy. Pole magnetycznie nie jest za silne, ale starcza by zatrzymać takie ataki. - mówiąc to zamachnęła się wielką dłonią by odgonić czarnowłosą od siebie. Odwróciwszy się, uderzyła zaciśniętymi pięściami o siebie i splunęła na bok. - To jak poddajesz się?
Hana cofnęła się kawałek, mierząc przeciwniczkę wzrokiem. Musiała mieć słabe punkty, pytanie jednak brzmiało, jak do nich dotrzeć.
- Poddać się? Kpisz sobie, prawda? Ledwo co mnie zraniłaś! - oznajmiła bojowniczo, rozglądając się przy tym po pomieszczeniu. Dojrzała miotłę w kierunku której się rzuciła. Odłamała “część sprzątającą”, zostając z samym kijem. Wchłonęła czerwonawą substancję z swojej dłoni, bądź raczej przeniosła ją na badyl. Różnicy w stosunku do prętu teraz nie było.
- Zacznijmy zabawę. - oznajmiła.
- Jak miło, że jest tylko jedna zasada. - oznajmiła i wbiła swoją nową broń w jednego z widzów walki. Drewno szybko pokryło się czerwonymi wypustkami. Nie czekając na reakcję innych, wystrzeliła w kierunku różowowłosej, mając zamiar okładać ją swoją bronią.


Szybko wybuchła panika a ludzie poczęli uciekać z piwnicy, gdy zobaczyli, że Hana nie chce jedynie trochę się pobić. Mira zmierzyła dziewczynę wzrokiem i przyjęła defensywną gardę.
- Widzę, że jakiś psychol z Ciebie. Pewnie jesteś jedną z zarażonych, jak się tu dostałaś? -warknęła kobieta, a pręt uderzał o jej ciężkie rękawice nie dając jak narazie szansy na kontratak.
- Cztery. Życie członka Ścieżki jest cenniejsze niż życie kogokolwiek innego. - oznajmiła w odpowiedzi na zarzut, wciąż kontynuując ataki. Postanowiła chwycić kij oburącz i zgromadzić więcej energii magicznej w kończynach górnych, żeby jej ataki były silniejsze. Pytanie brzmiało jedynie, czy jej broń będzie w stanie zniszczyć metal, któremu z pewnością dorównywała.
- Zresztą, podróż była długo i nudna. Zero seksu, zero alkoholu, zero zabijania. Jak tu żyć? - zapytała z kpiącym uśmiechem, by w tym samym momencie cofnąć się o krok, obrócił broń ku dołowi, celując w kolano przeciwniczki i błyskawicznie skrócić dystans za pomocą swojej umiejętności, chcąc tym pozbawić mobilności różowowłosą.
Czarnowłosa ślizgiem weszła pod obronę swojej przeciwniczki, a jej pręt brutalnie łupnął w kolano, wbijając się w nie i sprawiając ,że różowłosa krzyknęła z bólu, po czym upadła na zranioną kończynę, nie mogąc utrzymać się w pozycji pionowej. Jednak nie poddała się łatwo, jej mocarna dłoń chwyciła za rękę Hany dzierżącą pręt i poczęła zaciskać się na niej mocno, wypuszczając przy tym kolejne strumienie pary.
- Nie łatwiej się poddać? - zapytała Hana przez zaciśnięte zęby w momencie, w którym wyprowadziła przyśpieszone kopnięcie w raną nogę. Potem kolejne, tym razem wycelowane w twarz. I znowu, znowu, znowu. Aż będzie zadowalający efekt z kolejnych nadzwyczajnie szybkich kopnięć.
Malutka stópka Hany, pod wpływem prawideł fizyki z niezwykłą siłą uderzyła w ranne kolano, gdy magicznie rozpędzony cios osiągnął odpowiedni pęd. Mira syknęła z bólu, zaciskając jednak swoją metalowa rękę mocniej, gdy pot rosił jej czoło, od wysiłku jaki wkładała w to by nie krzyknąć niczym ranione zwierzę. Jednak drugi, mocniejszy kopniak, sprawiał że noga różowowłosej wygięła się, pod dziwny katem, a krew trysnęła na wszystkie strony, a krzyk opancerzonej kobiety przeszył piwnicę, niczym grzmot. Mira wypuściła z miażdżącego uścisku Hanę, która szybko wyprostowała się by kopnąć druga kobietę w twarz. Jednak wielka rękawica, zasłoniła posiadaczkę nietypowego koloru włosów, a ta cała spocona z wysiłku jakim była walka z bólem wstała na jednej nodze.
- Ty wstrętna mała suko... -syknęła niekoniecznie przyjacielsko, po czym zrobiła coś czego po jej stanie Hana nie mogła się spodziewać. Odbiła się od ziemi na tyle mocno, że runęła na posiadaczkę magicznego pręta, przygniatając ją do ziemi, a potężne rękawice zacisnęły się na ramionach Hany, dociskając ją do podłoża jeszcze mocniej.
- PRZYNIEŚCIE TU JAKIEŚ ŁAŃCUCHY!-ryknęła Mira w stronę drzwi, które pozostały otwarte po ucieczce gawiedzi. - MAMY TUTAJ JEDNĄ SZALONĄ!- dodała gdy z jej broni buchały kłęby pary mające utrzymać Hanę w tej niekomfortowej sytuacji.
Szło już tak ładnie. Noga różowowłosej wydała piękny odgłos, chwilę później pojawił się jeszcze piękniejszy dźwięk wydanej przez ranną. Na ustach Hany mimowolnie pojawił się uśmiech. Dosyć szybko jednak sytuacja obróciła się o 180 stopni. Nagle czarnowłosa znajdowała się na dole, przygnieciona przez przeciwniczke.
- Tylko jedna zasada obróciła się przeciwko mnie? Nie potrafisz samotnie wygrać pojedynku? - wysyczała Hana, której bardzo, ale to bardzo nie spodobało się oskarżenie jej o szaleństwo. Jednak była w dosyć kiepskiej sytuacji. Do głowy przyszła jej tylko jedna myśl. Substancją którą normalnie pokrywała broń, teraz próbowała pokryć jej rękawice. Wprowadzić ją do środka, zranić, stworzyć tak wiele wypustek jak to tylko możliwe, zniszczyć i krzywdzić co się tylko da. Choćby i kosztem własnej krwii i many.
- Ty pierwsza złamałaś zasadę, atakując zwykłych widzów. -warknęła dziewczyna, zaś w głównej izbie słychać było wyraźne poruszenie, widać Mira została usłyszana.
Wtedy też, maź której zwykle używała Hana wpłynęła pod gigantyczne rękawice, bulgocząc w nich niczym wrząca woda, jej oponentka widząc to tylko wzmocniła swój uścisk, jak gdyby w ten sposób chciała pokonać magię. Jednak uderzenia które dudniły wewnątrz rękawic nie ustawały, a po chwili prawa rękawica rozpadła się na drobne kawałeczki, rozsadzona od środka magiczną energią krwi i many. Mira puściła kobietę, unosząc lewą rękę przerażona, gdy bulgotanie w niej tez nasiliło się. zaś Hana uśmiechnęła się szeroko dumna ze swej pomysłowości. Tylko, że Mira zaciskając z całej siły zęby, posłała lewy sierpowy na spotkanie tego uśmiechu. Buchnęły wszystkie zasoby pary, a drobna twarz Hany, została wręcz wgnieciona w ziemię, jedynie jej magiczna zbroja uchroniła dziewczynę przed rozłupaniem czaszki na miliony możliwych kawałków. Po tym ataku mana rozsadziła drugą rękawicę Miry...ale Hana tego nie zobaczyła, bowiem jej świadomość odpłynęła ku ciemności.
 

Ostatnio edytowane przez Elas : 09-01-2013 o 16:22.
Elas jest offline