Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2013, 22:39   #35
Szamexus
 
Szamexus's Avatar
 
Reputacja: 1 Szamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znanySzamexus wkrótce będzie znany
Yokohama.

Sprzęt nie ucierpiał. Głównie obawiał się o narty. Zdobycie ich jeszcze w Ameryce nie było łatwe, ale wskazówki gdzie szukać udzielone przez jednego z towarzyszy wyprawy okazały się trafne. Tam za pieniądze które otrzymał od dr Chanca zakupił 7 par nart. Był też naprawdę zadowolony z torby jaką skonstruował na potrzeby ich transportu. Długa, z usztywnionym dnem zrobionym na "szkielecie" skonstruowanym ze splecionej grubo wikliny i wszytym w solidne grube płótno. Co więcej był naprawdę zadowolony z patentu "wstawienia" niedużych kółek na jednym z końców torby, tak, że pomimo swojej długości dawała się swobodnie jedną ręką ciągnąć. A wszystko mogło być zrealizowane dzięki Pani Johnson, jej pomocy i znajomości ludzi z Bostońskich fabryk. Zapakował też tam 7 par rakiet śnieżnych które również dostał w odwiedzonym ośrodku sportów zimowych. Sprzęt był naprawdę świetny.

Zabrał też ze sobą linę, 50 m przyzwoitej liny, uprząż wspinaczkową jeszcze z Polski i drugą którą zrobił ze skórzanego grubego pasa, nóż w pochwie, kilka cienkich metrowych linek, busola, ciepłe ciuchy i buty na mroźną wyprawę, oczywiście swoje okulary chroniące przed słońcem tak dokuczliwym na śniegu. Zabrał też ochraniacze, uszyte dla wszystkich członków wyprawy, chroniące przed tym aby śnieg nie dostawał się za cholewki butów na głębokim śniegu. I trochę maneli które zwykł mieć na zimowych wyjściach.

Data odpłynięcia do Władywostoku została ustalona. Chmurski czuł się doskonale, ostatnie dwa dni postanowił spędzić zwiedzając to jakże odległe kulturowo miasto. Opłacało się zabrać z Chancem, pomyślał.

Była jednak sprawa którą chciał załatwić zanim wypłyną- choroba morska. W hotelu zapytał o zielarza, znachora i wytłumaczył o co chodzi. Człowiek w recepcji próbował wytłumaczyć, ale nie było szans na trafienie tam samemu. Jednak Chmurskiemu zależało bardzo, nie miał ochoty na powtórkę z tego co przeżywał przez ostatnie dni, więc zapytał czy ktoś nie mógłby go zaprowadzić. Jak się okazało człowiek był bardzo przyjaźnie nastawiony i za chwilę przyszła młodziutka Japonka - Ona cię zaprowadzi.
Chmurski się ucieszył, wyciągnął ręką i powiedział swoje imię, ale ona jedynie się ukłoniła. Miała cerę nieskazitelnie gładką, i młodą nie sposób było zgadnąć ile ma lat. I była tak mała. Podobała się Chmurskiemu ... ile to czasu był bez kobiety .... Przebiegła mu zdrożna myśl przez głowę. Poszli razem. Okazało się, że dziewczyna mówi jedynie trochę po angielsku ... więc było trochę komicznie przy próbach komunikowania się ...
Najważniejsze, że doprowadziła go na miejsce, gdzie od starca z siwą długą brodą dostał specyfik na chorobę morską. Wrócili do hotelu, Chmurski niezbyt świadom lokalnych zwyczajów, zaproponował dziewczynie drinka w barze. Po kilku minutach podszedł do niego ten sam mężczyzna z recepcji i wyjaśnił, że musi zapłacić. Henryk nieco zaskoczony, jednak wyjął banknot waluty amerykańskiej i zapłacił, sądząc że płaci za doprowadzenie do znachora ... Jednak okazało się potem, że zakres usługi był zgoła inny ....

Dziewczyna wyszła z pokoju dopiero rano, po tym jak przyniosła Chmurskiemu do łóżka miskę ryżu i zupę rybną. Henryk uznał, że nie wiedział do tej pory jak może ludziom służyć ich ciało i zmysły ... na rzecz czerpania rozkoszy. To była noc spełnionych a niepoznanych do tej pory przez Henryka możliwości miłosnych i ... akrobatycznych ... Miał ciągle w głowie widok buzi z kroplami potu na twarzy dziewczyny tuż przed zaśnięciem ...

[MEDIA]https://dl.dropbox.com/u/72358962/japan.jpg[/MEDIA]


Najtrudniejsze do zniesienia tego dnia było odbijanie się rybą ... tego rodzaju menu śniadaniowe jednak nie jest tym co Chmurskiemu przypadło najbardziej z Yokohamy.

***

W porcie.

Czas pobudki nie stanowił problemu. Zimowe wyjścia w góry często zaczynał na kilka godzin przed świtem, tak się robi aby zdążyć wrócić ...

Nie był ekspertem od statków, ale zadał sobie pytanie czy dopłynął do celu jak zobaczył czym mają płynąć. Pomógł w załadunku bagaży. Wzbudził zaskoczenie umiejętnością rosyjskiego:
- Skąd jesteś czeławiek? Zapytał go bosman Pioeter pomagając wrzucać jakąś waliskę.
- Ja iz Polszy, a teraz w ameryce. Priwiet! Szeroko uśmiechnął się do bosmana.
- Witaj na "Raswijjet". Potem wpadnij na szklanicu, pogaworim.

Swój człowiek, pomyślał Chmurski, od razu nieco "jaśniej" widząc ten zardzewiały, zaoliwiony statek. Tak czy inaczej trzeba płynąć.

Szybko zorientował się, że pomimo przebywania na poziomie morza, warunki będą jak na trudnej górskiej, zimowej wyprawie ...
 
__________________
Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz"

Ostatnio edytowane przez Szamexus : 09-01-2013 o 22:43.
Szamexus jest offline