Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2013, 11:29   #182
Fenris
 
Fenris's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skał
Pierwsza część planu poszła jak z płatka tak jak się spodziewał. Niestety była to najłatwiejsza część całej operacji. Utrzymanie się przy życiu i wyciągnięcie z niej profitów było już daleko bardziej skomplikowane. Robar przez większość swojego życia działał impulsywnie, co w przypadku porwania tak wysoko postawionego człowieka nie koniecznie było słusznym podejściem, na szczęście przebywając w towarzystwie Domerika tak wiele czasu, nauczył się już tego i owego o ostrożności i planowaniu. Nie. Tym razem będzie działał metodycznie. w końcu nie tylko jego życie było na szali. Pod wpływem tej myśli spojrzał na Ferro uśmiechającą się pod nosem, najwyraźniej zadowoloną z nowego płaszcza. Widząc jej minę, sam również nie mógł się nie uśmiechnąć. Ach! Cóż to była za kobieta. Na jej pytające spojrzenie skierowane na chwilę na Wronę skinął twierdząco. Czarny Brat nie był mu potrzebny, a przedłużanie jego agonii mijało się z celem. Rozejrzał się po trakcie, wypatrując ewentualnego zagrożenia, po czym wrócił myślami do Karła, zamarłego w oczekiwaniu. W pierwszej kolejności będzie musiał dowiedzieć się ile mają czasu, zanim rozpocznie się pogoń, a co ważniejsze czy będą zmuszeni kryć się po lasach czy będą mogli wykorzystać konie. Wiedział, że Krasnal jest diabelnie sprytny, mimo to postanowił spróbować podstępu, Tyrion nie musiał wiedzieć, że to on był celem.

Ferro w tym czasie zaczęła ściągać trupy braci w chaszcze otaczające trakt, gdzie utopią trupy w jakiejś sadzawce, których było pełno w okolicy.

- O dwie Wrony mniej! - Powiedział z zadowoleniem, bardziej do siebie niż do kogoś w szczególności. - Popatrzył na Tyriona z udawanym zaciekawieniem. - A teraz powiedz mi mały człowieczku. - Wyciągnął zza pasa ostrze, a jego głos nabrał groźniejszej barwy. - Gdzie są pozostałe ptaszki?

- Zdaje się, że głównie na Murze - mruknął karzeł z lekkim uśmieszkiem. Nie był chyba w stanie się powstrzymać - A ty się chyba trochę zgubiłeś, dziki.

Robar westchnął. - Nie chcesz po dobroci... - Bardziej stwierdził niż zapytał. - Dobrze. Chwycił bezceremonialnie Karła za tylną część kamizelki, w którą był ubrany i podniósł go na tyle wysoko że ten zwisał bezwładnie. Krasnal z pewnością musiał czuć się upokorzony gdyż mamrotał niecenzuralne słowa w stronę Robara, ten jednak niewzruszony zaniósł go w pobliskie krzaki, co z resztą wywołało odpowiedni komentarz ze strony Tyriona. Lepiej było przesłuchać Lannistera z dala od ciekawskich spojrzeń przygodnych podróżnych wędrujących traktem.

Poprosił Ferro by zajęła się końmi, je w końcu też trzeba było ukryć, a sam wrócił ponownie do Krasnala, uprzednio rzuciwszy go na glebę. Karzeł podnosił się niezdarnie, gdy kopnięcie w brzuch wybiło z jego płuc większość powietrza. Robar przykucnął przy nim gdy ten rozpaczliwie starał się złapać oddech.

- Radzę ci słuchać uważnie mały człowieczku. - Nóż Robara krążył leniwie, niebezpiecznie blisko twarzy Tyriona. - Oto zasady. - Powiedział zachowując zimną krew. - Ja pytam...a ty robisz wszystko żeby twoja odpowiedź mnie zadowoliła. Jeśli uznam, że jest inaczej... - Zwiesił głos, gdy jego ostry nóż przejechał po poliku Krasnala, zostawiając niewielką krwawiącą linię. - Po skończonej rozmowie będziesz najbrzydszym karłem we wszystkich waszych zawszonych królestwach. - Dokończył. - A teraz zapytam jeszcze raz...Gdzie reszta oddziału?!?

Tyrion syknął przez zaciśnięte szczęki, działania Robara widocznie były mu nie w smak. Poniżenie, choć było chlebem powszechnym dla karła, nie szło w parze z jego wrodzoną dumą.

- Pojechali przodem, pół dnia drogi, może więcej - zgadzało się to z tym co wiedział Robar.

Robar spodziewał się takiej odpowiedzi, nadal nie był jednak przekonany czy nie natkną się na kolejną grupę kawałek dalej. Karzeł wiedział, że skoro był tu zaczajony nie mógł nie widzieć poprzedniej grupy, to jednak nadal nie oznaczało, że dwoje braci zostało by w tyle dzień drogi, mając pod opieką tak ważnego jegomościa.

- Nie kłamiesz. Dla twojego dobra, mam nadzieję, że faktycznie szybko się uczysz. - Powiedział. - Czy to wszyscy? Jesteś pewien, że w okolicy nie czai się jeszcze kilka ptaszyn? - Zapytał podejrzliwym tonem sugerującym, że wie więcej niż chce przyznać.

Karzeł skrzywił się z irytacją.

- Zostaliśmy z tyłu by zapolować - uśmiechnął się półgębkiem - Widziałeś pewnie wozy. Nie trać czasu i przechodź do rzeczy. Czego chcesz?

- Chcę żebyś mnie zabawiał podczas drogi na Mur. - Robar uśmiechnął się. - Może twoi wroni towarzysze zapłacą za ciebie bronią. - Robar nie zamierzał wdawać się w szczegóły, im mniej wiedział Lannister tym on i Qohorka mieli większe szanse na przeżycie. - Będziesz jechał ze mną, a jak będziesz grzeczny to może nawet cię nie zwiąże. - Robar odczekał chwilę, żeby Krasnal przetrawił jego słowa. - Pierwsza zasada: Odzywasz się tylko zapytany. Jasne?!? - Robar uniósł sztylet na wysokość oczu Tyriona. - Czy może potrzeba ci dodatkowej zachęty, Hę?

Tyrion skrzywił się jeszcze bardziej.

- Znowu Mur? Ja to mam szczęście … - mruknął i zamilkł.

Chwilę później, zostawiwszy Tyriona pod opieką Ferro, Robar pobieżnie zatarł ślady niedawnej walki, choć może egzekucja byłaby lepszym określeniem. Doświadczony łowca i tak będzie w stanie dojść do tego, co się tu wydarzyło, ale może przynajmniej kupi im trochę czasu. Po uprzątnięciu śladów, Robar rzucił czarne ubrania zdjęte z trupów, zdecydowanie zbyt duże na Tyriona, i kazał mu się w nie przebrać. Mały człowieczek wyglądał w nich pokracznie, ale przynajmniej nie miały na sobie Lannisterskich oznaczeń. Dodatkowo owinął go płaszczem zabranym jednemu z braci, a sam poprosił Ferro żeby użyczyła mu swojego. Niestety jego stary wysłużony płaszcz, który tak wiele dla niego znaczył, spłonął razem ze statkiem. Piękna wojowniczka z prychnięciem zdradzającym oburzenie zdjęła swoją najnowszą zdobycz by szorstkim gestem wręczyć narzutę w ręce Snowa. Na szczęście zdawała się rozumieć, że nie na darmo Wrony nazywają się braćmi.

Ustalili między sobą, że najlepiej będzie jeśli będą udawać dwóch wysłanników bractwa wracających na Mur i napotkanej przygodnie kobiety, która przyłączyła się do nich po drodze. Nie była to może najlepsza przykrywka, ale przynajmniej dawała jakieś nadzieje. Tak przygotowani ruszyli Królewskim Traktem. Ferro jechała w pewnej odległości z przodu, aby w razie potrzeby ostrzec przed niebezpieczeństwem. Dzięki trzem koniom podróż powinna nabrać trochę większego tempa a przy okazji dawała dużo większe szanse na wymknięcie się pościgowi.
 
Fenris jest offline