Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2013, 11:24   #67
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Któż mógłby lepiej zająć się konikiem jeśli nie druidka ? Cierpienie zwierzęcia nie mogło pozostawić jej obojętną. Podeszła do zwierzęcia i uspokajająco mówiła do niego zdejmując jednocześnie siodło z grzbietu. Koń miał otarcia i odparzenia. Nena złościła się, że nikt się nim nie zajął do tej pory.

- Kto jest twoim panem mały – pytała delikatnie – dlaczego o ciebie nie zadbał?

Zwierzę parskało niecierpliwie, jakby krzywda zadana celowo czy też nie przez nieznanego jej człowieka sprawiła, że obraziło się na cały świat.

- Już dobrze – uspokajała głaszcząc końską grzywę – zaraz przyniosę ci wody i obroku, a potem zajmę się ranami.

Wprowadzenie planu w życie nie zajęło jej wiele czasu. Dobrych kilka chwil później konik zarżał radośnie kiedy napojony i nakarmiony mógł wreszcie odpocząć.

Nena zajęła się jego ranami nanosząc na nie zrobioną jeszcze przez jej ojca maść. Ziele Larolli miało właściwości kojące dla skóry.

Teraz mogła już spokojnie zajrzeć do gospody i poszukać niziołka i starca, z którym rozmawiali wieczorem, a który obiecał im opowiedzieć o tajemniczej wielkiej bitwie.

Ku jej zaskoczeniu Orina nie było w izbie głównej.
Czyżby tak szybko się posilił? – pytała się w myślach – A może zaspał?
Postanowiła udać się na pięterko i sprawdzić.
Już wchodząc po schodach jej uwagę zwróciły podniesione głosy i hałas na piętrze. Kiedy weszła na górę zauważyła zamieszanie w pokoju starca.

Ten wychylony twarzą z łoża w kierunku nieheblowanej podłogi, leżał nieruchomo, zwiotczały z jego ust zaś toczyła się spieniona krew.

- Co tu się stało? - krzyknęła przypadając do dziadunia. Przyłożyła dłonie, sprawdzając jego puls.

Pod palcami wyczuła jeszcze słaby puls. Zauważyła, że dziad porusza ustami.
Jako zielarka znała się trochę na rozpoznaniu pewnych objawów.

- Do diaska! - przeklnęła chyba po raz pierwszy druidka - To mi wygląda na zatrucie. Gdzie jest Kesa? - spytała Orina i zajrzała do swojej sakwy żeby spojrzeć czy znajdzie w niej coś przydatnego. Jednocześnie przyłożyła ucho do ust dziada, żeby posłuchać co próbuje powiedzieć.

- U siebie w pokoju - odparł zaaferowany bard - J-już ją zawołam! - rzucił i obrócił się już do drzwi ale nie zdążył nawet wyjść na korytarz.

Dziad rzeczywiście starał się coś przekazać. Słowa były ledwie słyszalne.
- Złoto... mag... dzwonnica...
- Ciiii, oszczędzaj siły dzaduniu. Wrzątku, szybko! - rzuciła do niziołka wyciągając z torby ziele Serafinu. Korzeń tego kwiatu znany był z właściwości oczyszczających organizm. Nie była pewna, czy napar w ogóle pomoże, ale podczas nieobecności Kesy to było jedyne, co mogła zrobić.

- Niech to! Zdecyduj się! - odrzekł poddenerwowany napiętą sytuacją bard. Chciał pomóc ale nie wiedział co robić, co jest ważniejsze, wrzątek czy medyczka.
Nie było jednak czasu na spory.

Starzec zakasłał i zakrztusił się krwią. Chudymi palcami złapał dziewczynę za szaty. Spojrzał na nią przygasającymi oczyma.

- Chciwość i pycha ich zgubiła - wycharczał wyraźnie.
- Kogo, dziadku? - spytała, widząc, że starzec umiera.

Starzec chciał zrobić ruch wolną ręką ale brakowało mu siły.
- Wielka magia... - zakasłał znowu - pycha...

Po czym opadł nieżywy.
Nena westchnęła głośno i przymknęła otwarte oczy dziada. Zmówiła krótką modlitwę, aby jego dusza została przyjęta przez matkę naturę, a potem spojrzała na krasnoluda i bardzo poważnie spytała.

- Jak to się stało? Coście tutaj robili?

- Co? Gdzie? Ja? - krasnolud najwidoczniej nie potrafił dobrać właściwego słowa. - Chyba nie myślisz, że ja mam z tym coś wspólnego?!
- Ktoś go otruł... a ty i Orin, widzieliście go ostatni. Nie twierdzę, że to wasza sprawka, ale pytam co tutaj zaszło??

- Jak tutaj przyszedłem już z nim coś było nie tak! - krasnolud wrzeszczał zdenerwowany. - Ktoś tutaj nieźle pogrywa. Trzeci kurwa trup tego ranka!
- Jak to trzeci? - spytała zaskoczona druidka - kto jeszcze??

- Ech... - machnął ręką nie uważając najwidoczniej, że sprawa wymaga głębszego komentarza. - Skoro tak... trzeba by kogoś wziąć na spytki. Niech no komuś w końcu ja krwi utoczę!

Mówiąc to wyszedł z pomieszczenia

- T-t-to nie ja - rzucił niewinnie Orin z podniesionymi w górę dłońmi i nerwowym uśmiechem, który wykwitł mu na twarzy po czym czmychnął korytarzem za krasnoludem. Mimo, że bardowi już głośno burczało w brzuchu zdecydował mieć Gzargha na oku. Nie chciał by tamten znów zrobił coś pochopnego. Liczył na to, że zatrzyma krasnala na chwilę w karczmie i może uda mu się przy okazji zjeść śniadanie.

Nena ze zdumieniem pokręciła głową. Odkąd przybyli do tej wsi, wszystko strasznie się skomplikowąło. Wilki, trupy, morderstwa... a przecież miała określony cel...
Podniosła się z podłogi, nakryła ciało starca kocem i postanowiła zawiadomić sołtysa.
Trzeba było poszukać mordercy... kimkolwiek by nie był.


Kiedy jednak zeszła na dół do głównej izby znalazła grupkę znajomych twarzy przy pobitym sołtysie…
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline