Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2013, 13:58   #68
aveArivald
 
aveArivald's Avatar
 
Reputacja: 1 aveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie coś
Orin wszedł do karczmy, która o tej porze była pusta. Jedynie sołtys stał za kontuarem. Niziołek podreptał w tamtą stronę i z poziomu grubego, poplamionego blatu zapytał gospodarza gdzie się podziewa Nena oraz starzec, który dzień wcześniej towarzyszył im przy wieczornym posiłku.
- Dziad? Pewnie jeszcze śpi. Nena? A która to?
- Taka łania, smagła i spokojna - rzekł będąc przekonanym, że brzmi to wystarczająco poetycko - Siedziała koło mnie wczoraj cały wieczór - dodał nie ukrywając dumy - O! Pytała waćpana o pszczoły. I ule!
- Łania, powiada waćpan... Tak, teraz sobie przypominam. Zdaje się, że wyszła gdzieś... z rana...
Drzwi karczmy otworzyły się z hukiem i do środka wpadł Gzargh. Rozejrzał się szybko po pustej izbie i podszedł wprost do karczmarza.
- Gdzie staruszek? - spytał.
- Na górze - odbąknął zapytany.
Krasnolud nie zważając na niziołka udał się na schody mijając się z Elfarem, który podszedł spokojnym, lekkim krokiem do kontuaru. Orin pamiętał elfa. Dzień wcześniej siedział z nimi ale chyba w ogóle się nie odzywał. Gość nie był zbyt sympatyczny, a wręcz podejrzany dlatego niziołek milczał i udawał, że go nie widzi.

Rzucił na blat siekańca bo w brzuchu zaczynało mu głośno burczeć i poprosił sołtysa o syte śniadanie ale bardziej był zainteresowany poczynaniami krasnoluda. Poza tym sam chciał z dziadkiem pogadać. Zaraz po złożeniu zamówienia poszedł schodami na górę, za Gzarghiem. Liczył na to, że zdąży obejść tam i z powrotem zanim jego porcja będzie gotowa.

Szedł cichutko, starając się nie skrzypieć dechami i nasłuchiwał. Gdy tylko wszedł na szczyt schodów usłyszał porykiwania Gzargha.
- Gadaj co wiesz dziadu bo ci tym scyzorykiem otworzę gardło! Tylko wartko, bom głodny i znerwiony! Dwa trupy już mamy, więc jeden więcej nie zrobi mi różnicy.
Orin poczekał chwilkę, starając się usłyszeć co dziadek odpowiada oraz dokładnie zlokalizować krasnala żeby w razie konieczności interweniować. Nie chciał by Gzargh wyrządził staruszkowi jakiejś krzywdy. Zdawał się rzeczywiście być poddenerwowany. Cóż, trudno było mu się dziwić skoro człowiek związany z tajemniczym skarbem leżał martwy a drugi zniknął niemal bez śladu...

Krasnoluda nie było widać w korytarzu lecz jedne z drzwi były otwarte na oścież i prawdopodobnie z tamtąd dochodził hałas. Staruszek nie odpowiadał, lub odpowiedział tak cicho, że ze schodów nie było tej odpowiedzi słychać. Cisza przedłużała się niebezpiecznie ale przerwała ją Kesa, która w milczeniu zniknęła w swoim pokoju.

Orin tymczasem już nie ukrywając się przeszedł do otwartego pokoju gdzie spodziewał się znaleźć dziadka i niechcianego przez starca intruza. Widok, który mu się ukazał był, jakby to ująć... dość niecodzienny. Krasnolud ze swoim wielkim toporem stał oparty jedną dłonią o stylisko, drugą zaś drapał się za uchem wyraźnie skonsternowany. Starzec zaś, wychylony twarzą z łoża w kierunku nieheblowanej podłogi, leżał nieruchomo, zwiotczały z jego ust zaś toczyła się spieniona krew. Gzargh zauważył niziołka.
- Słabowity on jakiś - zauważył z zakłopotaniem. - Tylko krzyknąłem...
Orin z impetem przyłożył wnętrze otwartej dłoni do czoła. Plasnęła cicho po czym przejechała po całej twarzy w dół. Nici z legendy... A był już tak blisko jakichś informacji...
- Jeśli mamy działać razem, to pozwól, że następnym razem to ja podejmę się konwersacji... Szczegółnie z tak... delikatnymi osobami... - powiedział powoli Orin będąc święcie przekonany, że przez wtargnięcie krasnoluda dziadek po prostu zszedł na zawał. Gdyby medycy się o tym dowiedzieli... teraz w wiosce było ich dwóch, a zdawało się, że ludzie giną szybciej niż muchy. Po chwili zmrużył oczy w zamyśleniu i dodał podejrzliwie:
- Ale dziadzio żył jak... jak przyszedłeś z nim pogawędzić? - podejrzewał, że ktoś mógł chcieć pozbyć się dziadka, na przykład jakąś trucizną. Niestety niziołek nie znał się na medycynie a po tym jak zmęczona Kesa zaryglowała się u siebie w pokoju nie chciał jej przeszkadzać prosząc o ekspertyzę. Chociaż w ostateczności...
- Żył... Mamrotał coś pod nosem - odrzekł krasnolud a Orin, który podszedł do łóżka zreflektował się, że leżący przed nim starzec żyje! Miał twarz zdjętą grymasem bólu ale żył! Jeszcze...
 
__________________
Wieża Czterech Wichrów - O tym co w puszczy piszczy.
aveArivald jest offline