Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2013, 18:17   #66
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Ach, jakiż ubaw mieliby świątobliwi i stare baby. Wytykaliby palcami, śmiejąc się do rozpuku z całego widowiska. Ich opowieści zawsze były brane za wyssane z palca, malowane przez nich wizje piekeł nikogo nie interesowały, a płomienne i żarliwe kazania mogli sobie o kant rzyci rozbić. Bezbożny lud nie przejmował się takimi bredniami, zwyczajnie machał dłonią i udawał się do tawerny na kufel procentów i darmowe macanko.

Najemnicy jednak równie dobrze mogli się obecnie znajdować na ekspresowej drodze do nawrócenia, odnalezienia porzuconej w bogów wiary i życia w celibacie. W końcu dowód na istnienie piekeł właśnie gwałcił Zasłonę, jedyną granicę pomiędzy wymiarami. Za bordową łapą zwieńczoną pazurami wychynęły się ramiona, a następnie morda. Podłużna i kurewsko brzydka, z kozią bródką i zakręconymi rogami. Błysnęły przekrwione, żółte ślepia; kłapnęły długie, ostre zębiska. Zielonkawa ślina wytoczyła się spomiędzy warg i poleciała w dół, sycząc i żrąc podłogę. Druga łapa dołączyła do pierwszej, wspierając się na krawędzi rzeczywistości. Diabelskie mięśnie zagrały pod skórą, gdy gość z innego wymiaru odchylił się do tyłu i ryknął, pryskając naokoło śliną. Jedna z kropli zaskwierczała przy spotkaniu z błękitną tarczą Sinilina, druga wyżarła widoczną dziurę w pancerzu Coriaga.

Zasłona pękła pod zacisniętymi nań rękoma diabła, który poleciał na zbity pysk. Huk rozszedł się po sali, gdy najnowszy gość przywitał posadzkę. Dolna połowa, cała w sierści i zwieńczona kopytami zatańczyła, próbując odnaleźć oparcie. Szpony zazgrzytały na drewnie, gdy potężna sylwetka zaczęła się podnosić. Magowie przyspieszyli znacznie swoje inkantacje, towarzyszka Noisilho posyłała bełt za bełtem w stronę czorta, na którym jednak nie robiły żadnego wrażenia.

Yngvar nie czekał i posłał na powitanie coś znacznie zabawniejszego; ot, a nuż wkupi się w łaski i wyjdzie stąd żywy? Diabeł był już na jednym kolanie, kiedy góralowy podstęp został wprowadzony w życie. Coriag, nadal pokrzykujący w jakimś dawno zapomnianym języku, nagle znalazł się zbyt blisko przybysza. Jedno machnięcie bordowego łapska i rycerzyk już szybował na spotkanie balustradzie. Nikt poza Yngvarem raczej nie zwrócił na to uwagi. Na to, co niedokończone zaklęcie Coriaga zdziałało – już tak.

Czysta energia poszła we wszystkie kierunki: zerwała kolejną część balkonu, wyrąbała dziurę w ścianie i rozerwała kawałek powały. W paru miejscach wygięła posadzkę, nadłupała trochę kolumny. Następnie uderzyła w najemników, którzy zatoczyli się jak jakieś pijaczyny i nawet musieli oprzeć się o siebie nawzajem, coby utrzymać się na nogach. Tarcza Noisilho zamigotała raz, drugi i rozpadła się. Natomiast obie czarownice, ciemnowłosa i gówniara, wycwaniły się i rąbnęły razem z Sinilinem splecionym zaklęciem.

Jego siła po raz drugi zachwiała duetem najemników, jednak to diabeł oberwał najgorzej. Łańcuchy, które nagle zmaterializowały się w powietrzu, zaczęły go oplatać. Zacisnęły się wokół tułowia, owinęły ciasno krtań i zbiły go z nóg. I gdy ogromne cielsko rąbnęło na powrót o posadzkę, wiedźmy na powrót skoczyły sobie do gardeł, miotając zaklęciami na wszystkie strony. Towarzyszka Noisilho dobyła dwóch noży i skoczyła w stronę diabła, podczas gdy Sinilin zaczął splatać kolejne zaklęcie.

A Vonmir z Yngvarem... Vonmir z Yngvarem gapili się na wyrwę w rzeczywistości, którą chudy mag zaczął właśnie cerować.
 
__________________
"Information age is the modern joke."
Aro jest offline