Godzina minęła wam szybko na rozglądaniu się po bazie, wypoczynku i złożeniu zamówienia na uzbrojenie. Do waszego pokoju przyszedł jeden z pracowników administracyjnych. Miał na sobie czarny mundur i komunikator włożony w ucho, wyglądał na około 40 lat.
- Zwiadowcy Sylvany proszę za mną. Udamy się do zbrojowni po wyposażenie.
Pracownik poprowadził was gąszczem korytarzy do windy, a następnie na niższe poziomy bazy. Na tym poziomie korytarze przeplatały się z tymi większymi dla pojazdów dostawczych. Ciężkie maszyny skrzypiały i ciężko dudniły przewożąc kontenery z uzbrojeniem dla pojazdów lądowych i latających. Mechanicy w żółtych uniformach uwijali się przy pojazdach łatając dziury i tankując je. Kilku zbrojmistrzów w ciężkich metalicznych zbrojach oceniało działa wymieniając im chłodziwa, ładując przy tym mechanicznymi kończynami w kształcie kluczy potężne pociski.
Doszliście w końcu do przedziału zbrojowni poświęconej zwiadowcą. Stał w niej zbrojmistrz w czerwono czarnym uniformie palący fajkę tuż nad pojemnikami z amunicją. Połowa jego twarzy była zastąpiona cybernetycznymi implantami, czerwony oczodół błyskał nikłym światłem, gdy was oglądał.
- Jestem zbrojmistrzem zwiadowców, nazywam się Letal Dorow. - zaciągnął fajkę wznosząc obłoki dymu. - Osobiście doglądam każdą broń i pancerz po konserwacji dokonanej przez moich podwładnych, aby mieć pewność, że to nie ekwipunek zawiódł na polu walki. - Podparł się o metalowe biurko cmokając fajkę i puszczając z niej kolejne opary tytoniu. Z jego pleców wystrzeliły cztery długie metalowe ramiona, które chwyciły ciężki bojowy bolter i rozebrały go w powietrzu, wyczyściły, zakonserwowały, a następnie załadowały i powiesiły na ścianie. Wszystko trwało z trzy sekundy podczas dalszej przemowy. - Oczywiście możecie marudzić, że mieliście w rękach lepsze cacka, ale to nie rozmiar lufy, ani ostrza robi z was żołnierza. Pokażcie tym z góry co możecie zrobić podstawową bronią, a mogę was zapewnić, że dostaniecie do ręki naprawdę coś ekstra.
Stary zbrojmistrz pomógł każdemu się dozbroić, potrafił w trakcie opowiedzieć o miejscach, w których była, o ludziach którym służyła i potwornościach jakie widziała. Na odchodne pomachał wam stalową macką, gdy pozostałe trzy żonglowały rakietami i uzupełniały nimi wyrzutnie na ścianach. - Pamiętajcie by szanować każdą broń, wtedy odwdzięczy się ona tym samym!
Pracownik administracyjny cierpliwie czekał, aż się dozbroicie, a następnie poprowadził was do hangaru, w którym sierżant Sylvana dyrygowała mechanikami i zbrojmistrzami. Przed wami stał czarny statek zwiadowczy z licznymi bliznami i łatami, trumna na skrzydłach prosząca się o godny pochówek. |