Samolot wystartował, stara awionetka telepała się w powietrzu, ale dzielnie obracała śmigłem obracała i ciągnęła przez Atlantyk. Podróż była długo, oj długa. Na tyle, że chomik z nudów rozkładał i składał swój karabin. Za każdym kolejnym podejściem, z satysfakcją stwierdzał że poprawiał swój rekord o 0,00000000000000000001 sekudny. Miał skubany wprawę.
Kiedy byli już niedaleko Kanady, śmigło samolotu tak dziwnie się zatrzymało, a po minie pilota widać było… Cóż, przerażenie w oczach jego było takie, aż sam chomik się wystarszył. - Człowiek… – zaczął – Człowiek, czy my mamy jakieś spadochrony? Wiesz, ja mam swój, ale ta biała mysz…
W magiczny sposób, Rambo zbudował spadochron ze szmatek, pokrowca fotela i części już tylko szybującej awionetki. Gdyby tak miał minutę więcej, stworzył by może i jakaś motolotnię…
Człowiek oznajmił, że spadochrony, są, ale nie dla myszów. A więc mysz skoczyła razem z pilotem w jego kieszeni, a on sam poszybował samotnie prosto w jakiejś dziwne, zielone, świecące oko zła które chciało zachromolić święta.
Zabawne, a on obstawiał że to w Polsce je ukradną jako pierwsi, ale że w Kanadzie? KANADZIE?! Tam w ogóle żyją ludzie? Czy tylko manekiny? Nie wiedział. Jakiś niebywałym fartem wylądował prosto na drodze, którą sunął radiowóz. A kiedy radiowóz śmignął nad nim, zaplątał się w płachtę czaszy. A że chomik nie zdążył ściągnąć cholernej uprzęży… Powiedzmy tak. Jeszcze w życiu jego Chomicza dupa tak go nie piekła…
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być. |