Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2013, 02:09   #131
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kiedy znad rozłożonych na stole papierów strofował Konrada, że ruszać owszem mogą, tyle że raczej z powrotem niż dalej, jeżeli tylko cały Grissenwald pod osłoną nocy nie przeniósł się był z przyległościami w górę rzeki, zabrakło jakoś między osobistym zafrasowaniem i ogólnym zniechęceniem miejsca dla upierdliwości z prawdziwego zdarzenia.
Ericha – po oszczędnej zapowiedzi Płomiennego – zaszczycił tylko przeciągłym badawczym spojrzeniem, po czym wrócił do bezczelnie wyniesionych z przybytku wiedzy zapisków, chociaż nie bardzo wierzył, że zdoła z nich wyczytać sobie albo innemu zainteresowanemu coś więcej.
Do czasu, aż znowu odezwał się Ghartsson.
Z każdym słowem posępnej tyrady krasnoluda bardziej tężała Spielerowi twarz, jakby zamiast piwa łyknął niespodzianie z kufla czegoś o wiele gorszego. I cięższego, gdyby ktoś zechciał sądzić po tym, jak nabrzmiały mu na dłoni żyły i pobielały kłykcie, choć niepozorne naczynie trwało niezmiennie na stole. Dopiero pod sam koniec przemowy dźwignął je wreszcie w powietrze, ale widać zaraz znowu się rozmyślił, bo zamiast donieść do gęby, huknął tylko dnem o blat, aż podskoczyły rozłożone wokół papierzyska.

Wyszedłby od razu, kręcąc gniewnie głową, gdyby nie Sylwia. Zatrzymał się gwałtownie w progu i zmusił do wysłuchania tego, co miała do powiedzenia, spoglądając na nią przez ramię.
Stamtąd też, zanim zniknął za drzwiami, odpowiedział chrapliwie:
– Nie wierz w te bzdury.

Tuż obok znalazł cichy, spokojny zaułek. Akurat, żeby pozbyć się nadmiaru piwa i emocji, a potem przysiąść na pustej skrzynce i pozbierać myśli, jeśli komuś nie przeszkadzają zanadto sterty śmieci i pokancerowane kocie mordy.
Żeby popatrzeć w zdumieniu na oderwane od kufla ucho.
– Gówno...

Pierwotnie zarzucił pomysł odwiedzin u mistrza Lehnera, bo zdawały mu się niepotrzebną stratą czasu. Wątpliwe, żeby majster od skrzynek, choćby nawet obijanych ołowiem, potrafił wskazać, gdzie Spieler mógłby poszukać swojej zagubionej żony. Na pewno nie precyzyjniej niż dokumenty z jej własnej szuflady.
Mimo to poszedł szukać warsztatu, popytać o tajemnicze zamówienie i tę, która je złożyła.
A gdzieś głęboko, w ciemności, obudziła się paskudna nadzieja, że mistrz Lehner spróbuje się stawiać.
 
Betterman jest offline