Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2013, 19:35   #135
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Hallex był z siebie bardzo zadowolony ― udało mu się zabić swojego mutanta, a w dodatku sam nawet nie został draśnięty. Miał z pewnością trochę szczęścia, trochę pomógł też zdrowy rozsądek, ale myślał sobie z satysfakcją, że prawdopodobnie sporą rolę odgrywała thoertiańska sztuka wojny. Gdyby tylko więcej osób w drużynie walczyło na sposób legionów, mówił w swojej głowie, to starcie poszłoby dużo lepiej.

Chyba musimy iść dalej ― oznajmił głośno po chwili milczenia, gdy mutanci już znikli z pola widzenia. ― Wiecie, oni mogą jeszcze wrócić, przyprowadzić ze sobą więcej ze swoich ziomków. Trzeba ruszać, a i w nocy chyba warto będzie wystawić warty, skoro te dzikusy tutaj już grasują.

Mówiąc to, spoglądał po kolei po swoich towarzyszach, ale szybko przestał to robić i zaczął patrzeć tylko w punkt, w którym zniknęli barbarzyńcy, gdy dostrzegł zwijającego się z bólu Veneficusa. Hallex nie wiedział, co dokładnie mogło mu być, ale nie przypominał sobie, żeby widział, aby czarodziej obrywał w czasie walki, nie było też wokół niego krwi... Jego nagłe cierpienie musiało mieć zatem jedną z dwóch przyczyn: albo sama magia uszkodziła jego ciało, albo bogowie pokarali go za korzystanie z niej. Jedno i drugie wyjaśnienie sprowadzało się do złowrogich efektów korzystania z magii, a zatem Hallex wolał nie mieć z tym nic do czynienia. Nie był przecież nawet pewien, czy to nie jest przypadkiem w jakiś sposób zakaźne, nie wspominając już o tym, że nie czuł wielkiego żalu na myśl, iż jeden z tych bezbożników, którzy doprowadzili do zagłady całego świata, zginie.

Tak więc ignorując zupełnie Veneficusa, udając, że nie słyszy jego krzyków, skierował się z grubsza w kierunku, w którym zmierzali, zanim natknęli się na to pobojowisko, i zaczął bardzo uważnie oglądać ziemię, drzewa, patrzeć, czy odmieńcy nie wracają, i tak dalej, w czasie, gdy czekał aż reszta oddziału pozbiera się do kupy i będzie gotowa, by iść.
 
Yzurmir jest offline