07-01-2013, 17:00 | #131 |
Reputacja: 1 | Naim dostrzegł zadowolenie i satysfakcję na twarzy Hallexa, ech ci z Imperium są tak zadufani, on pewnie sądzi, że mi życie uratował ... pomyślał, ale dyskretnie puścił oko i kiwnął głową w jego kierunku. Teraz już dwa mutanty były w pewnej odległości, upuścił miecz nie chcąc tracić czasu i sięgnął po strzałę do kołczanu, naciągnął cięciwę i oddał błyskawicznie strzał w kierunku najbliższego bydlaka. Oby ranni zechcieli i zdołali się wycofać , pomyślał ... zaraz po oddaniu strzału spojrzał poszukiwawczo w kierunku swojego konia....
__________________ Pro 3:3 bt "(3) Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz" |
08-01-2013, 00:45 | #132 |
Reputacja: 1 | Oddał kolejny strzał z kuszy pistoletowej, wycelował w mutanta stojącego najbliżej, po czym wycofał się daleko do tyłu. Postanowił zając się swoją raną. Coean na pewno nie był medykiem, ale wychowany na ulicy potrafił sobie poradzić w takich sytuacjach. Stworzył prowizoryczny opatrunek, który miał zmniejszyć ilości uchodzącej z ciała krwi.
__________________ "Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." |
10-01-2013, 11:33 | #133 |
Reputacja: 1 | Eyjolf po raz kolejny dziko zawył, wyrywając z ramienia włócznię. Wiedział, że takie działanie zwiększy upływ krwi, ale przecież nie będzie biegał z włócznią wbitą w rękę, prawda? Miast tego cisnął włócznią w uciekającego przeciwnika, po czym cofnął się kilka kroków, by "nowi" mutanci musieli do nich podejść przed atakiem. Jeśli zaszarżowałby na uciekających to zbytnio wystawiłby się na ich atak. ___________ rzut włócznią na E7 i ruch na G10 |
12-01-2013, 18:55 | #134 |
Reputacja: 1 | Hallex vs mutant - WW 93 (PS 92)/27, sukces! Mutant - unik 41, porażka; Obrażenia 9+4-3=10 Gnaeus niemal cały ukryty za sporych rozmiarów, prostokątną tarczą szybko zbliżył się do poranionego, przerażonego mutanta. Ten starał się uniknąć pchnięcia, ale gladius pewnie dzierżony przez Hallexa spenetrował skórę i zagłębił się w jego brzuch. Mutant chwycił za ostrze i bezsilnie osunął się na ziemię. Faro vs mutant - US 56 (PS 40), sukces! Obrażenia 2+3-3=2 Faro vs mutant US 40, sukces! Obrażenia 4+3-3=4 Fabius zręcznym ruchem dobył długiego łuku i błyskawicznie, niemal tak szybko, że jego ruchy zlały się w jedną całość wystrzelił dwie strzały w kierunku wynurzających się z lasu mutantów. Obie strzały niemal jednocześnie ugodziły mutantów. Obie trafiły w głowy stworów. Natychmiast twarze mutantów pokryły się krwią, gdy ci rzucili się do ucieczki. Balbinus - splatanie magii 82 (PS 04), sukces! Poziom mocy 3+1+2=6, porażka; Skaza - SW 59 (PS 75), porażka; Obrażenia 4+1=5 Próba rzucenia czaru przez thoertiańskiego maga poszła nad wyraz źle. Nie dość, że stracił jedną z kulek żywiołu, to nie udało mu się uzyskać wystarczającej energii do uformowania efektu. Skutek był taki, że cała zebrana z Osnowy moc wniknęła w jego ciało, rozchodząc się po organach wewnętrznych i parząc je dotkliwie. Balbinus wrzasnął z bólu i upadł na ziemię, wijąc się w konwulsjach. Naim vs mutant - US 41 (PS 71), porażka Naim podobnie jak Fabius chciał dokończyć walkę na dystans, nie ryzykując zranienia w bezpośrednim starciu. Jednak strzała wystrzelona przez niego dosłownie o włos minęła mutanta, ginąc gdzieś między drzewami. Niezrażony niepowodzeniem Rusanamani odwrócił się. Jego koń stał dokładnie w tym miejscu, w którym go pozostawił. Spokojnie skubał trawę przywiązany do sporego krzaka, zupełnie ignorując toczącą się w niewielkiej odległości od niego walkę. Abdul vs mutant - US 54 (PS 30), sukces! Obrażenia 2+3-3=2 Także drugi Rusanamani nie miał zamiaru atakować wręcz. Podniósł kuszę i wystrzelił w rannego, wycofującego się odmieńca. Mały, stalowy bełt zahaczył o skalp mutanta, żłobiąc rysę w jego czaszce. Niezrażony tym wydarzeniem mutant uciekał jednak dalej. Eyjolf vs mutant - US 63, porażka Relhad zaciskając zęby z bólu wyrwał z ramienia włócznie i odrzucił ją w kierunku najbliższego mutanta. Niestety rzut był całkowicie chybiony i pocisk minął cel o dobre dwa metry, wbijając się niegroźnie w ziemię. Mutant uciekł. Podobnie jak pozostali przy życiu jego pobratymcy. Już po chwili na polu walki nie pozostał nikt, z kim można było walczyć. |
12-01-2013, 19:35 | #135 |
Reputacja: 1 | Hallex był z siebie bardzo zadowolony ― udało mu się zabić swojego mutanta, a w dodatku sam nawet nie został draśnięty. Miał z pewnością trochę szczęścia, trochę pomógł też zdrowy rozsądek, ale myślał sobie z satysfakcją, że prawdopodobnie sporą rolę odgrywała thoertiańska sztuka wojny. Gdyby tylko więcej osób w drużynie walczyło na sposób legionów, mówił w swojej głowie, to starcie poszłoby dużo lepiej. ― Chyba musimy iść dalej ― oznajmił głośno po chwili milczenia, gdy mutanci już znikli z pola widzenia. ― Wiecie, oni mogą jeszcze wrócić, przyprowadzić ze sobą więcej ze swoich ziomków. Trzeba ruszać, a i w nocy chyba warto będzie wystawić warty, skoro te dzikusy tutaj już grasują. Mówiąc to, spoglądał po kolei po swoich towarzyszach, ale szybko przestał to robić i zaczął patrzeć tylko w punkt, w którym zniknęli barbarzyńcy, gdy dostrzegł zwijającego się z bólu Veneficusa. Hallex nie wiedział, co dokładnie mogło mu być, ale nie przypominał sobie, żeby widział, aby czarodziej obrywał w czasie walki, nie było też wokół niego krwi... Jego nagłe cierpienie musiało mieć zatem jedną z dwóch przyczyn: albo sama magia uszkodziła jego ciało, albo bogowie pokarali go za korzystanie z niej. Jedno i drugie wyjaśnienie sprowadzało się do złowrogich efektów korzystania z magii, a zatem Hallex wolał nie mieć z tym nic do czynienia. Nie był przecież nawet pewien, czy to nie jest przypadkiem w jakiś sposób zakaźne, nie wspominając już o tym, że nie czuł wielkiego żalu na myśl, iż jeden z tych bezbożników, którzy doprowadzili do zagłady całego świata, zginie. Tak więc ignorując zupełnie Veneficusa, udając, że nie słyszy jego krzyków, skierował się z grubsza w kierunku, w którym zmierzali, zanim natknęli się na to pobojowisko, i zaczął bardzo uważnie oglądać ziemię, drzewa, patrzeć, czy odmieńcy nie wracają, i tak dalej, w czasie, gdy czekał aż reszta oddziału pozbiera się do kupy i będzie gotowa, by iść. |
12-01-2013, 20:18 | #136 |
Reputacja: 1 | Mój drogi, jedyni jego towarzysze to ci których trupy tu oglądaliśmy. Niedobitki nie miewają towarzyszy. Przynajmniej nie wielu i nie blisko. Ale lepiej by warty były czujne najbliższymi nocami odparł mu Faro. Widząc stan Veneficusa, kłusownik podszedł bliżej i spróbował mu pomóc, czekając aż ci z nich którzy są w stanie opatrywać rany zajmą się i nim i jego towarzyszem. |
13-01-2013, 10:35 | #137 |
Reputacja: 1 | Tym razem, oberwał i to całkiem porządnie. Posoka wylewała się z jego ramienia. Całe szczęście przeciwnikom, którzy pod koniec walki byli wyraźnie już zagubieni spadło morale. Abdul przekonał się na własnej skórze, że to już nie przelewki, a każdy następny przeciwnik będzie coraz silniejszy. Obwiązał rękę skrawkami materiału, by krew przestała się wydostawać, po czym pozwolił sobie zapytać. - Czy jest tu może jakiś medyk? Sam bowiem potrafił zanieść zaledwie pierwszą pomoc.
__________________ "Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." Ostatnio edytowane przez Coen : 13-01-2013 o 12:21. |
13-01-2013, 12:05 | #138 |
Reputacja: 1 | - Dlatego właśnie musimy ich ścigać - rzekł do Hallexa. - Opatrzymy rany i ruszamy za nimi. To ścierwo nie zasługuje na życie. - Relhad był fanatykiem i miał zamiar upierać się przy swym zdaniu. Mutanci znaczyli dla niego tyle co nic. Ba! Byli wrogami ludzkości numer jeden! Oczywiście, jeśli nikt go nie poprze to nie będzie polował na mutantów sam. Nie jest głupcem. Głupcami będą ci, którzy zostawią bandę upadłych za swymi plecami. - Ja znam się na leczeniu - oznajmił podchodząc do swych "bagaży" i odziewając się w swoją szatę. Ze swej torby wyciągnął wcześniej zebrane zioła i polecił jednemu z członków drużyny utłuc je na miazgę, a sam postanowił obejrzeć rannych. Zaczął od maga, któremu nie wyszedł czar, a skończył na sobie. Chwilę się zastanawiał na kim użyć pasty ze stiurgi (może nie była najwyższej jakości, lecz powinna działać), po czym zdecydował nałożyć ją na rany własne, Faro i Abdula. Ciężej ranny był jeszcze Veneficus, ale Eyjolf był pragmatykiem - Faro i Abdul o wiele lepiej sprawdzali się w walce niż czarodziej, któremu nawet czary nie wychodziły. |
13-01-2013, 12:11 | #139 |
Reputacja: 1 | -Jeśli zajęło by to krótko to dopadnięcie ich było by lepsze niż ciągłe oglądanie się za plecy.Tacy nie odpuszczają. ale nie możemy za stracić dużo czasu. Mamy drugą grupę przed sobą a czas ucieka. Decydujcie. Możemy wysłać całych i mniej rannych za nimi, póki nie umkną, a najciężej ranni naszykują nas do dalszej drogi zaoponował Naim, Hallex i Narib spokojnie starczą by ich dobić pomyślał. |
13-01-2013, 12:32 | #140 |
Reputacja: 1 | - Dzięki-powiedział nienawykły do używania tego rodzaju słów. Pozwolił sobie też na wyrażenie opinii. - Moim zdaniem najgorszą rzeczą, jaką możemy teraz zrobić jest rozdzielenie się. Sam Fahim wie, czego możemy się tu jeszcze spodziewać. Mutanci nie są naszym wrogiem, skupmy się na zadaniu i ruszajmy czym prędzej. To była ciężka walka...
__________________ "Wyobraźnia jest początkiem tworzenia. Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz, chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu tworzysz to, czego chcesz." |
| |