Niestety Ketil się nie pomylił. Eldred jako dowódca był do niczego. Na domiar złego grupa była dość liczna. Zbyt liczna zdaniem krasnoluda, jak na jednego wiedźmiarza. Nijak nie dałoby się z taką grupą podejść niepostrzeżenie. A bez efektu zaskoczenia wiedźmiarz mógł im po prostu zwiać na bagna i tyle będą go widzieli.
Grupa jakiś siedemnastu osób żmudnie przedzierała się przez cały dzień przez bagna. Hurgan miął ochotę ponarzekać, ale gdy usłyszał kwękanie ludzi zmilczał. Nie chciał z jednej strony obniżać morale, a z drugiej zniżać się do poziomu narzekaczy. W końcu był krasnoludzkim najemnikiem, a nie jakimś kmiotkiem z Pcimia Dolnego. Dlatego pomimo niezadowolenia trzymał fason.
Dzień chylił się ku końcowi, a słońce posyłało nad bagniska coraz bardziej czerwone promienie, gdy nagle stanęli przed nowym zagrożeniem. Pędziła w ich stronę chmara owada z jednej, a kilka wielgaśnych pająków z drugiej.
Zapanował chaos, nad którym Eldred nie potrafił zapanować.
Ketil rzucił okiem na okolicę starając się ocenić sytuację. Nie było co zostawiać biegu wydarzeń w rękach niedoświadczonego barona. Przeciwnik nie wydawał się groźny, ale mógł im narobić wiele szkód. Więcej niż to było warte, a przecież nie wiedzieli z czym jeszcze mogą mieć do czynienia. To starcie mogło być niezła rozgrzewką dla zahartowani grupy. Musiał się jednak znaleźć przywódca.
Ketil wziął się pod boki i swym basem zakrzyknął, by przebić się przez harmider spanikowanych ludzi: - Spokój kurwać, albo Wam łby porozwalam! Słuchać psie syny! Saskia, Pan Baron i łowcy do środka! Saskia i łowcy rozpalać pochodnie! Już!
Zaczerpnął tchu by wrzeszczeć dalej. - Milicja i moi kompani na zewnątrz brać się za ostre! Ci z pochodniami odpędzać owady! Ci na zewnątrz z bronią ciąć pająki! W kupie się kurwać trzymać i nie rozłazić sukinsyny! Jasne?! To ma być obrona okrężna! Do roboty!
Wydał polecenie chwytając za stylisko topora. Starczyło mu jeszcze czasu by rzucić do Eldreda: - Zechce Pan stać nieruchomo. Będziemy się skupiać wokół Pana. To bardzo ważne. – powiedział uprzejmym tonem nie chcąc zrażać do siebie arystokraty.
Wielkie pająki były tuż, tuż. Owady też.
------------------------------
2 x 1k100 = 28 i 37
Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 14-01-2013 o 09:42.
|