Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-01-2013, 09:24   #81
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Gereke był niezwykle rad, że kolejnego dnia jego kompani wrócili do wioski. Co nieco wyglądali oni na styranych i po niełatwej batalii, ale byli cali, a to najważniejsze. Cali i jak widać zwycięzcy. Dumnie, z uratowanymi przez siebie ludźmi, wkroczyli do wioski. Jutzenowi nie zostało nic więcej, jak przekazać im gratulacje, sprawdzić, czy rzeczywiście nie potrzebują pomocy i przekazać, że wiosce noc była spokojna.

***

Gdy Gereke ujrzał na własne oczy barkę, która właśnie przybijała do nabrzeża, z trudem musiał zacząć ukrywać swe przerażenie. Wiedział on, że takie wizyty zwykle nie kończą się za dobrze, nie mógł więc też pojąć skąd tyle radości wśród tubylców. Sam był człekiem ze wsi i w jego wsi raczej wszyscy, a też przy tym i on sam, raczej by znosili modły do Sigmara, by żaden Łowca z jego zakonu, ze swoimi ludźmi, nie zawitał u nich w siole. Tu było wprost przeciwnie, ci ludzie chyba nie wiedzieli, że pożar spowodowany przez wiedźmiarza, mógł być niczym w porównaniu z Oczyszczającym Płomieniem Łowcy Czarownic.

I choć, po pierwszych słowach, przybysz na usługach Świętego Zakonu Templariuszy Sigmara, sprawiał wrażenie hmmm… ludzkiego, to w oczach Gereke jakaś większa pewność nie zawitała. Tradycyjnie już, pozwolił przemówić swoim towarzyszom, samemu obserwując i starając się zachowywać jak najnormalniej tylko mógł. Wiedział jednak, że za bardzo nie powinien odmawiać ‘zaproszenia’, by udać się z łowcą do Barona, więc bez zbędnego słowa ruszył ze wszystkimi.
 
AJT jest offline  
Stary 07-01-2013, 10:27   #82
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Przespana noc odnowiła siły Ketila. Wstał niczym nowo narodzony i od razu poprawił mu się humor. Coś tam przegryzł w jaskini, ale mając nadzieję, że niedługo wrócą do wioski nie jadł wiele szykując się na coś lepszego pod Trzema Lochami.

Widząc jaki efekt przyniosła śmierdząca maść starca, która dosłownie postawiła Tomasa na nogi stwierdził:
- Może masz trochę tego na zbyciu? Hę? Przydałoby się. W naszym fachu o rany nietrudno, a widzę, że znasz się na rzeczy. Tak przy okazji ...
Wyciągnął zza pazuchy kartkę pergaminu z wyrysowaną rośliną. Pokazując ją starcowi.
- Nie widziałeś tu na bagnach czegoś takiego? Znajomy prosił bym mu trochę tego przywiózł. Uczeni nazywają to ostropest bagienny.
Spytał z nadzieją w głosie, że wreszcie ktoś będzie wiedział o co mu chodzi.

Dzięki przewodnictwu bagiennego odludka szybko trafili do Fauligmere. Starzec co prawda nie chciał wejść do wioski, ale podprowadził ich pod samą palisadę.

Ketil nie był jakimś ponurakiem i z zadowoleniem przyjmował dowody wdzięczności. Nie chciało mu się opowiadać o przewagach na bagnisku. Wolał dać zajęcie gębie i językowi, przy jedzeniu jajecznicy i piciu piwa, a nie przy gadaniu. Nie miał jednak nic przeciwko obcałowywaniu jego policzków przez żonę i córki Tomasa.
Zrobił się nawet taki wybredny, że z uśmiechem na brodatej facjacie pokazywał dziewczynom, w który policzek mają go cmokać.

Na umknęło też jego uwadze, że Helv przyglądał się wszystkiemu z ponurą miną. Ketil wyczuł o co chodzi kuzynowi. Przy nadarzającej się okazji przysiadł się do Sverissona i poklepał go przyjacielsko po ramieniu.
- Nie frasuj się, że spieprzyliśmy przed tą ośmiornicą, a i trolla ledwo ubiliśmy. Żaden to zaszczyt być pożartym przez jakieś głupie bydle, choć żal że cholery nie ukatrupiliśmy. Nie zawsze da się zwyciężyć, czasem trzeba odpuścić Helv. Wystarczająco długo jestem najemnikiem, by o tym wiedzieć. Po za tym najważniejsze, że zadanie wykonane, a Tomas i Karel są w domu. Spójrz jak się cieszą. Twoje zdrowie Helv.
Ketil nalał piwa pobratymcowi i stuknął się kuflem.
- Jeszcze nie raz unurzamy nasze ostrza we krwi wrogów. – rzekł pijąc do dna pieniste piwo.

Ledwo otarł wąsy, a do gospody wpadł jakiś smark z wiadomością, że do przystani przybija barka z czarnymi żaglami. Ketil spokojnie osuszył kolejny kufelek przeczekując tłum ciekawskich wieśniaków, którzy rzucili się ku wyjściu.

Po chwili podążył na przystani krzesząc po drodze ogień i zapalając fajkę. Szedł nieśpiesznie, by dać żołądkowi czas na trawienie.
Faktycznie okręt miał czarne żagle i ciekawe zdobienia. Trochę mroczne. Ketil omal nie parsknął śmiechem, gdy zobaczył cudaka z koszem na głowie. Sigmaryta najwyraźniej chciał przerazić wieśniaków, co z resztą mu się udało. Musiało mu być pierońsko gorąco w takiej czapce. Na szczęście przybysz dość szybko skończył ten cyrk przechodząc do konkretów.

Okazało się, że Ojciec Anders nie dowierzał do końca Ketilowi i jego kompanom angażując w całą sprawę łowcę czarownic. Owego Matthiasa Kriegera.
Huragan nie miał nic przeciwko temu. W sumie mogli się pozbyć kłopotu zostawiając śledztwo sigmarytom. Ketil się nie odzywał pozostawiając gadanie innym. Z czystej ciekawości poszedł jednak do rezydencji barona. Krieger wyglądał na fachowca. Ciekawe jak sobie poradzi?
 
Tom Atos jest offline  
Stary 09-01-2013, 22:14   #83
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Krieger wydawał się zadowolony z odpowiedzi, które usłyszał, mimo, że nie powiedziały mu wiele o sprawie wiedźmiarza. Zawsze to jednak miał kilka pytań mniej.
- Myślę, że w rezydencji barona omówimy dalszy plan. Jestem pewien, że wasz pracodawca będzie w Fauligmere w pełni bezpieczny, wykonując swoją pracę. Musicie zrozumieć, że są sprawy ważne i ważniejsze.
Ludzie Łowcy Czarownic, których było około tuzina, wynieśli już część rzeczy z barki, część nawet od razu udała się z nimi, ku rezydencji Eldreda. Najwyraźniej bez żadnego pytania to właśnie tam mieli zamiar chwilowo się osiedlić, nawet jak część pozostanie na łodzi. Matthias nie zwracał na ich działania uwagi. Za to najwyraźniej zaciekawiła go część opowieści.
- Niemowa, który was uratował, powiadacie? Stary? Nie pasuje do opisu, który przedstawił mi Ojciec Anders, ale i tak może posiadać dużą wiedzę. Przydałoby się go tu sprowadzić.
Mówił to już bardziej do siebie, bo zdołali już dotrzeć do zabudowań, a baron poprowadził ku jadalni, pomieszczenia największego i najwygodniejszego. Nawet z gołębiami, na które łowca wydawał się nie zwracać uwagi.

Pierwsza dyskusja nie trwała zbyt długo. Eldred streścił swoje działania, do których należało głównie wysłanie na bagna wszystkich łowców ośmiornic i niewiele więcej. Krieger wypytał go jeszcze o okolicę i możliwości, zadał kilka pytań bardziej osobistych i nadmienił, że chciałby poznać imiona tych, którzy według barona mieli z tym wszystkim najwięcej wspólnego, razem z rannym, zielarką i tutejszym kapłanem. Niewiele było w tym ciekawego dla grupy spoza Fauligmere, choć również im zadał kilka następnych pytań. Mieli za to czas, żeby sprawdzić co z poborcą, który jednakże był pochłonięty pracą. Wysłuchał tylko wieści i zasugerował, by w razie czego spełnić prośby Matthiasa, zwłaszcza, że we wsi byli teraz dodatkowi potencjalni obrońcy.
Ostatecznie Łowca podsumował.
- Najpierw muszę założyć bazę operacyjną i wybadać wieś. Baron Eldred zgodził się, abyśmy użyli jego rezydencji na czas trwania tego kryzysu, za co mu bardzo dziękuję. Z tego co usłyszałem wnioskuję, że wiedźmiarz faktycznie może działać w tym rejonie, ale to oznacza, że wysłani łowcy powinni wkrótce wrócić z jakimiś wieściami. Być może nakierują nas na tego pustelnika, o którym mówiliście. Jeśli to zawiedzie, musimy szukać wskazówek tutaj. Jeśli wiedźmiarz zostanie znaleziony, zakuty zostanie w łańcuchy i doprowadzony przede mnie. Wtedy dopiero zadecyduję o jego winie bądź niewinności.
Nie było w tym wielu konkretów, w sumie nie dziwne. Krieger dopiero zaczynał.

***

Nie zdążyli jeszcze nawet opuścić rezydencji, gdy wpadł do niej raczej niski i chudy mężczyzna, wyraźnie wycieńczony, w ubraniu mokrym i brudnym. Śmierdział bagnem. Był łowcą ośmiornic, bowiem strażnicy wpuścili go od razu. Pozostali także więc wrócili do jadalni, w której dowiedzieli się, że człowiek nazywa się Jacco de Valk i uważa, że znalazł siedlisko wiedźmiarza. Zanim zdążył wszystko opowiedzieć, do "zgromadzenia" dołączył także jeden z ludzi Matthiasa - niski i krępy, niemłody już, z wielkim młotem przytroczonym do pasa i tatuażami na łysej głowie. Łowca przedstawił go jako Klemensa Geiera, najbliższego ze współpracowników. Po oczach i zachowaniach można było wnioskować, że najbardziej także bezwzględnego.
Opowieść Jacco nie była długa.
- Miejsce to znalazłem na bagnach, dzień drogi na północ stąd. Lepianka, zrobiona z torfu. W środku zioła, wszelkich rodzajów. Kociołek z jakąś wstrętną, zieloną mazią, której nawet nie wąchałem. Były tam też inne dziwadła, jak zasuszone kawałki przeróżnych zwierząt. Co więcej, znalazłem zmiażdzone zwłoki Aarda Boermana, znajomego łowcę ośmiornic. Nie byłem w stanie ich przenieść na taką odległość, znalazłem je bowiem niedaleko tego ziemnej chaty.
Zakończył, korzystając z okazji, że może usiąść. Był przemęczony, ale i chętny do dalszego działania. Tak jak i Matthias.

Dyskusja, która po tym się wywiązała, toczyła się praktycznie pomiędzy Łowcą Czarownic a Eldredem, błyskawicznie dochodzącymi do wniosku, że wyprawa musi ruszać natychmiast. Ostatecznie stanęło na tym, że Krieger pozostanie w Fauligmere, organizując obronę i tutaj prowadząc dalej śledztwo. Wyprawę poprowadzi natomiast Baron, oczywiście razem z Jacco i tyloma ludźmi, ilu będzie się dało zabrać ze wsi, aby nie pozostawić jej zbyt słabo chronionej. Wyraźnie wszyscy tutaj mieli duży szacunek do potencjalnej siły wiedźmiarza. Ostatecznie Matthias skierował się także do nich.
- Byłbym bardzo kontent, gdybyście dalej zdecydowali się pomagać tutejszym mieszkańcom i ruszyli razem z baronem. Osobiście zapewniam, że wasz pracodawca będzie w tym czasie odpowiednio chroniony.
 
Sekal jest offline  
Stary 10-01-2013, 09:56   #84
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Gereke zdecydował, że uda się z Baronem – gołębiarzem. Wolał z pewnością niebezpieczną wyprawę z nimi, niż zostawać we wsi, w której panoszyć się będzie tylu potencjalnych religijnych świrów. Swoją decyzję przedstawił od razu, oczywiście tylko krótkim:
- Ja oczywiście pójdę na bagna - nie dodając reszty o której myślał. Przez chwilę pomyślał o Saskii, która z pewnością będzie miała teraz ‘przyjemność’ porozmawiać z Łowcą, ale liczył, że kobieta sobie z nim poradził. W sumie to mieszkańcy teoretycznie nie mieli nic do ukrycia. I Jutzen, jak i miał nadzieję Gerekę, że i Matthais, nie mieli powodów, by przypuszczać by było inaczej. Wiejskiego cyrulika zainteresowało tylko, co Łowca miał na myśli, gdy mówił o organizowaniu obrony… Tych słów i zmian, jakie chce wprowadzić się nieco obawiał.

Czas jaki miał minąć do wyruszenia na bagna spędził na przygotowywaniach. Zjadł coś, sprawdził swój ekwipunek, a także (choć może szczególnie) udał się do Saskii na rozmowę. Postanowił jej przekazać wszystko co powiedział o Łowca, a także poinformować o swojej decyzji, że udaje się ba Bagna, do chatki znalezionej przez Jacco.
 
AJT jest offline  
Stary 10-01-2013, 12:18   #85
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Ze słów Jacco wynikało, że nie trafił na kryjówkę pomocnego starca. Ten wszak ukrywał się w jaskini, a zmoczony człowiek mówił o lepiance. Po za tym odległość była większa. Dzień drogi. Ketilowi nie uśmiechało się wyruszenie na bagna. Eldreda miał za pętaka, a nie barona. Już jego mamuśka bardziej się nadawała na przywódcę, ale udział miejscowych zdecydowanie zwiększał szanse powodzenia. Może tym razem nie zabłądzą. W końcu Jacco był łowcą.
- A co tam. Co będziemy tu na rzyci siedzieć. Chodźmy na te bagniska, ale przedtem muszę wziąć jakąś linę. Okazuje się że bez niej ani rusz. – stwierdził zdecydowanie.

Nim grupa się uformowała Hurgan wrócił do gospody pożyczyć linę od Tomasa. Przy okazji oświadczył, że nie wróci na kolację i żeby mu coś przygotowali do jedzenia na wynos. Zaopatrzył się też we flaszkę czegoś mocniejszego na rozgrzewkę. W razie gdyby znów się zmoczył w bagnisku.
Wypalił jeszcze fajkę przed gospodą i w zasadzie był już gotów do drogi.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 10-01-2013, 15:58   #86
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Gustav ponownie znalazł się w rezydencji barona, a konkretnie w jadalni, która tym razem nie była zastawiona jedzeniem.
Przez pierwsze parę chwil Gustav zastanawiał się co tu w zasadzie robi. Rozmowa toczyła się miedzy baronem a łowcą czarownic, reszcie przyszło słuchać bądź gapić się w obsraną podłogę. Później jednak Gustav miał okazję odpowiedzieć łowcy czarownic na pytania, które zadawał. Odpowiadał krótko i konkretnie, na temat.
Łowca czarownic po raz kolejny w rozmowie pokazał się z ciekawej strony. Starannie przyłożył się do roboty, tak jak gdyby naprawdę chciał pomóc baronowi i mieszkańcom wioski a nie tylko pozbyć się czarownika z okolicy. Wszystko to wydawało się Gustavowi lekko podejrzane.

W pewnym momencie, gdy strażnicy dopuścili do jadalni łowcę ośmiornic, wszyscy się uciszyli i zaczęli słuchać co mówi owy łowca. Zaraz po tym powstały kolejne plany.
Gustavowi wcale nie podobało się wracać na bagna. Ponowne narażanie się i walka z Przeklętymi Bagnami? Dopiero z nich wrócił. Część jego towarzyszy wyraziła chęć udania się na bagna. Gustav jednak wolał poczekać na deklarację reszty towarzysz, samemu nie dając odpowiedzi.
 
wysłannik jest offline  
Stary 13-01-2013, 21:13   #87
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Nikt nie zamierzał czekać do następnego dnia i grupa zbierała się bardzo szybko, mając wyruszyć zaledwie dwie godziny po tym, jak przybył do Fauligmere Jacco, który ten czas spędzał na śnie, tak bardzo mu potrzebnym. Baron Eldred organizował innych ludzi, milicję oraz tych kilku łowców ośmiornic, którzy powrócili do wioski tego samego dnia. Grupa szykowała się więc całkiem solidna, wzmocniona jeszcze na dodatek przez Saskię, zbierającą swoje tobołki już w chwili, w której Gereke powiedział jej o wyprawie.
- Musicie mieć kogoś, kto w razie czego zajmie się ranami. Myślisz, że ja nie chcę, żeby skończył się już ten koszmar z wiedźmiarzem? Większość panikuje więcej niż jest to warte, ale dopóki coś się nie wyjaśni to nigdy nie zaznamy spokoju. No i wcale mi się nie podoba, że ten cały łowca zostaje tutaj.
Ostatnie słowa powiedziała ciszej i wydawała się żałować, że wyszły z jej ust. Ostatecznie tylko splotła włosy w ciasny warkocz i zarzuciła sakwę na ramię.

Swoją niespodziewaną rozmowę miał także Wiliard, którego odnalazła elfka.
- Powiedziano mi, że wybieracie się na bagna. Musicie być bardzo odważnymi ludźmi - jej głos świadczył o tym, że być może faktycznie tak myśli. - Nie chciałabym odwracać twojej uwagi od prawdziwego celu, ale gdybyś mógł zwrócić uwagę na ślady mojego zaginionego okrętu, to byłabym prawdziwie wdzięczna. Ślady statku, lub jakiekolwiek inne, wskazujące na to, jak reszta floty przebyła drogę od Reiku do morza - to mogłoby by skierować nas na odpowiednie trop statku, którego szukam.
Na jej pięknym obliczu pojawił się uśmiech. Wręcz obiecujący, gdyby się Noelowi owe poszukiwania udały.

W końcu grupa była gotowa. Prócz Barona Eldreda, który nią kierował, choć z wyraźnym brakiem zainteresowania i zdolności, znajdowało się w niej sześciu członków milicji, trzech łowów ośmiornic, nie licząc Jacco de Valka, mającego służyć za przewodnika oraz Saskia van Oort, będąca tu największym zaskoczeniem. Grupę oczywiście dopełniało pięciu poszukiwaczy, którzy przybyli tu w zupełnie innym celu, a w końcu skończyli jako przeszukiwacze Przeklętych Bagien, nie zamierzając sprzeciwiać się grzeczne prośbie Łowcy Czarownic. Wyposażeni, zaopatrzeni w prowiant i pełni wiary w odnalezienie wiedźmiarza wyruszyli, pozostawiając północną bramę Fauligmere za sobą.

***

Bagna były takie same, jak podczas wcześniejszej wyprawy ratunkowej. Brzydkie, wilgotne, niebezpieczne i zwyczajnie w świecie niosące przekaz: "trzymaj się od nas z daleka". Tym razem przynajmniej mieli przewodnika, sprawiającego wrażenie kompetentnego. Sprawnie wybierał drogę, z rzadka tylko zatrzymując się, aby sprawę przemyśleć czy poszukać śladów, które zostawił w drodze powrotnej z chaty wiedźmiarza. Od czasu do czasu pomagali mu także pozostali łowcy, bez wyjątku wszyscy starci od Jacco.
Zupełnym przeciwieństwem tej kompetencji był Eldred, bez słowa i bez większych umiejętności maszerujący za przewodnikiem.

Nic dziwnego więc, że pod wieczór, kiedy resztki słońca chowały się za i tak niewidocznym horyzontem, kilku ludzi milicji już trochę psioczyło, brodząc w głębszej wodzie, na którą teraz weszła cała grupa. Robiło się naprawdę ciemno, a oni nie znaleźli nigdzie w pobliżu bezpiecznego miejsca na nocleg. De Valk wspominał co prawda o tym, że w pobliżu znajduje się duża i sucha wyspa, to jednak na razie jej nikt nie widział. Wydawało się oczywiste, że ludziom wkrótce będzie potrzebny jakiś bodziec, morale spadało bowiem szybko. Nocą w końcu Przeklęte Bagna były jeszcze bardziej nieprzyjemne niż za dnia.

Jacco zatrzymał się nagle, nakazując postój także pozostałym. Chwilę wcześniej zmienił kierunek, bez słowa pokazując dłonią ledwo widoczną, bardzo gęstą mgłę, którą teraz starali się ominąć. Najwyraźniej pojawił się inny problem. W końcu usłyszeli go także ci z bagnami nie zaznajomieni. Szum, który powoli narastał.
- Rój!
Ciężko było stwierdzić czyje to słowa, ale było to nieszczególnie istotne. Niewiele przed nimi, oświetlana resztkami dziennego światła, pojawiła się wręcz ściana wielkich owadów, lecących prosto na nich. Dokładnie w tym samym momencie, okazało się, że pajęczyny, które widzieli tu i ówdzie, mają swoich właścicieli. Kilka olbrzymich pająków, dorównujących wielkością sporym psom, pędziło ku nim po powierzchni wody.
Zapanował chaos, a Barona zatchnęło, bo tylko w przerażeniu rozglądał się na boki.
 
Sekal jest offline  
Stary 14-01-2013, 09:38   #88
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Niestety Ketil się nie pomylił. Eldred jako dowódca był do niczego. Na domiar złego grupa była dość liczna. Zbyt liczna zdaniem krasnoluda, jak na jednego wiedźmiarza. Nijak nie dałoby się z taką grupą podejść niepostrzeżenie. A bez efektu zaskoczenia wiedźmiarz mógł im po prostu zwiać na bagna i tyle będą go widzieli.

Grupa jakiś siedemnastu osób żmudnie przedzierała się przez cały dzień przez bagna. Hurgan miął ochotę ponarzekać, ale gdy usłyszał kwękanie ludzi zmilczał. Nie chciał z jednej strony obniżać morale, a z drugiej zniżać się do poziomu narzekaczy. W końcu był krasnoludzkim najemnikiem, a nie jakimś kmiotkiem z Pcimia Dolnego. Dlatego pomimo niezadowolenia trzymał fason.

Dzień chylił się ku końcowi, a słońce posyłało nad bagniska coraz bardziej czerwone promienie, gdy nagle stanęli przed nowym zagrożeniem. Pędziła w ich stronę chmara owada z jednej, a kilka wielgaśnych pająków z drugiej.

Zapanował chaos, nad którym Eldred nie potrafił zapanować.
Ketil rzucił okiem na okolicę starając się ocenić sytuację. Nie było co zostawiać biegu wydarzeń w rękach niedoświadczonego barona. Przeciwnik nie wydawał się groźny, ale mógł im narobić wiele szkód. Więcej niż to było warte, a przecież nie wiedzieli z czym jeszcze mogą mieć do czynienia. To starcie mogło być niezła rozgrzewką dla zahartowani grupy. Musiał się jednak znaleźć przywódca.

Ketil wziął się pod boki i swym basem zakrzyknął, by przebić się przez harmider spanikowanych ludzi:
- Spokój kurwać, albo Wam łby porozwalam! Słuchać psie syny! Saskia, Pan Baron i łowcy do środka! Saskia i łowcy rozpalać pochodnie! Już!
Zaczerpnął tchu by wrzeszczeć dalej.
- Milicja i moi kompani na zewnątrz brać się za ostre! Ci z pochodniami odpędzać owady! Ci na zewnątrz z bronią ciąć pająki! W kupie się kurwać trzymać i nie rozłazić sukinsyny! Jasne?! To ma być obrona okrężna! Do roboty!
Wydał polecenie chwytając za stylisko topora. Starczyło mu jeszcze czasu by rzucić do Eldreda:
- Zechce Pan stać nieruchomo. Będziemy się skupiać wokół Pana. To bardzo ważne. – powiedział uprzejmym tonem nie chcąc zrażać do siebie arystokraty.

Wielkie pająki były tuż, tuż. Owady też.

------------------------------

2 x 1k100 = 28 i 37
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 14-01-2013 o 09:42.
Tom Atos jest offline  
Stary 14-01-2013, 21:40   #89
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Ludzi na wyprawę na bagna faktycznie zbierało się sporo, tylko czy to dobrze czy źle? Prawdą jest że Gustavowi nie chciało się wybierać ponownie na bagna i pewnie nie poszedłby gdyby to nie łowca czarownic poprosił. Gustav wiedział, że takim jak on się nie odmawia. Widok gotowej do drogi Saski nie zdziwił Gustav, żyjąc w tej wiosce pewnie nie raz już była na bagnie. W ogóle jej nie znał, ale skoro miała być odpowiedzialna za ewentualne leczenie ran, przyznał że może się przydać.

Gustav pocieszała myśl, że tym razem mają dobrego przewodnika i nie powinni się zgubić ani zostać zaskoczeni przez Przeklęte Bagna. Jednak w tym wszystkim Gustava zadziwiała jedna rzecz, a raczej osoba, mianowicie baron Eldred. Nie przypominał on Gustavowi w żadnym stopniu barona. Baronowie których on znał, oczywiście tylko ze słyszenia, nigdy by pewnie nie postawili nogi na tym bagnie, a organizowanie wyprawy pewnie powierzyliby swoim ludziom jak i całą wyprawę. Eldred taki nie był.

Pod wieczór ledwo wysuszone buty Gustava ponownie były mokre, dlatego nie omieszkał rzucić paru słów jak zadowolony jest z wyprawy. Przez ciemne, powykręcane w dziwaczny sposób drzewa, na bagnach robiło się znacznie szybciej ciemno niż w wiosce, a noc nie jest przyjacielem podróżnika. Tej nocy Gustav postanowił być czujny i bardzo często spoglądał pod swoje stopy, by nie ugrzęznąć ponownie w bagnie.

W pewnym momencie cała grupa się zatrzymała wypatrując roju, o którym krzyknął ktoś z grupy.
- Zaraza, wiedziałem że ten dzień się ładnie nie skończy. - powiedział widząc zbliżające się owady.
Sytuacja się zaogniła. Baronowie, o których Gustav myślał wcześniej, pewnie mieliby kogoś, kto zapanował by nad sytuacją, Eldred nie miał kogoś takiego. Jednak jeden z krasnoludów wykazał się inicjatywą i szybko rzucił taktykę. Chyba nikt nie zastanawiał się czy jest zła czy dobra, chwilowo była jedyną a na inne nie było czasu, bowiem pająki przebierały swoimi odnóżami z ogromną prędkością. Gustav nie patrzył czy wszyscy stosują się do słów Hurgana. Ochroniarz dobył miecz, ustawił się plecami do barona i wyczekiwał aż któryś z pająków zechce naskoczyć na Gustava.

---
2xk100: 74 i 44
 
wysłannik jest offline  
Stary 15-01-2013, 10:59   #90
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Decyzja Saski zdziwiła nieco Gereke. Widać, kobieta ta była jeszcze odważniejsza, niż Jutzen przypuszczał. A i z tego co mówiła podchodziła do sigmarytów, podobnie, jak i Gereke. Różniło ją to, od pozostałej w wiosce tłuszczy. Gereke przypuszczał jednak, że tubylcy szybko zmienią swoje nastawienie, tak jak to bywało w innych wioskach do których przybywała taka ‘ekspedycja’.

***

Przebywanie na bagnach, do przyjemnych rzeczy nie należało. Gereke, choć miłośnikiem natury był, to przebywać tutaj w samotności by z pewnością nie chciał. Teraz lepiej było mieć przy sobie kompanów, Saskię i innych zaznajomionych z okolicą. Raz, że bezpieczniej. Dwa, że można było sobie jako tako krótką rozmową umilić wyprawę.

***

Gdy krasnolud przejął dowodzenie, bez wahania posłuchał jego komendy. Zawinął usta i nos szmatą, chwycił dłoń i stanął na zewnątrz grupki rozpalającej pochodnie, ale przy okazji tak, by plecami być odwróconym do Saskii. Owady pewnie podążą do światła, więc z nimi powinni mieć względny spokój, a przynajmniej ci z zewnątrz, którzy szykowali się do obrony przed pająkami. Gereke miał zamiar przyjąć obronną, wyczekującą pozycję i czekać na kolejną komendę khazada, wtedy dopiero przystąpić do ataku na przerośnięte, szybkie, pająki. No chyba, że sytuacja zmusi go do wcześniejszej reakcji.


===
92,73
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172