Mogła się tego domyślić, kiedy zgodziła się żeby Eryk im towarzyszył. Co za osioł! Wyrwał do przodu jak opętany jakiś.
- Eryk! - wrzasnęła w ślad za Jostem - czyś ty oczadział, zaczekaj!!!
A że głos jej donośny jak dzwon w leśnej ciszy zabrzmiał to i Gniady niespokojnie zerwał się do szybszego biegu. Nieomal z grzbietu nie zleciała.
- Prrr, spokojnie mały - machnęła ręką i pogłaskała konia po szyi żeby go uspokoić.
- Prędzej czy później się zatrzyma - powiedział Jost patrząc za znikającym Bauerem.
-Echhhh... gorąca głowa u niego. Przyspieszmy trochę, żeby go drab jaki nie ubił zanim przyjedziemy. - odparła na to Marianka
I rzeczywiście w niespełna pół godziny ujrzeli Eryka...
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają! |