Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2013, 20:54   #108
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Przepis na: Nocną przechadzkę
(czyli o efektach ubocznych zostawiania Hany z Johnem.)

Pozwól Hanie odłączyć się jeden raz od drużyny a z wyplewiania szalonych klaunów zrobi wątek na pół podróży. Przynajmniej teraz nie mogła narzekać na nudę co nie było wcale takie złe.
Informacja jednak miała swoją wartość i o ile niebieskoskóra rozważała słodką strategię wyskoczenia na przeciwników i wymachiwania tasakiem to jednak nie zamierzała ubrudzić się cudzą krwią zaraz po kąpieli...no i istniała możliwość zbieżności imion.
Dziewczyna podeszła do swoich ubrań rozrzuconych na łóżku i zdjęła z siebie szlafrok.
- Jasna cho...
Zdecydowanie nie miała czasu aby skakać i wywijać małpie tańce próbując ubrać się w porządny strój za pomocą jednej ręki. Podarowała sobie zakładanie pasa na broń czy piekielnego gorsetu i wyskoczyła za parą ubrana w podstawowe części garderoby oraz owinięta płaszczem. Safaię trzymała w dłoni pod postacią laski. Kto wie może i broń będzie potrzebna.
Za swoją przewagę Shiba miała naturalną cechę dla sidhe. Jej skóra absorbowała światło i może nie było to aż takie zdrowe z sztucznych źródeł pokroju lamp to wciąż pozwalało jej bez większych obaw skradać się za tajemniczą parą.
Shiba pod osłoną nocy ruszyła za parką, która nie wspominała już o Johnie czy Hanie, rozmawiali tylko wesoło niczym para prawdziwie zakochanych na długo wyczekiwanej randce. Kręcili się po uliczkach miasta, zmierzając do dzielnic na które ich stroje nie wskazywały. Spokojny spacerek trwał ponad godzinę, a gołe stopy młodej Pani szpieg powoli protestowały, bowiem wieczór nie należał do najcieplejszych, aczkolwiek mimo to kobieta czuła się jak gdyby chodziła po gorącym piasku.
W końcu parka zatrzymała się, a mężczyzna z żalem burknął.
- Nie mógł wybrać jakiegoś lepszego miejsca... zapłaciłbym jeżeli akurat nie ma gotówki.- po tych słowach mocniej przytulając kobiet, wkroczył do obskórnego Pubu o uroczej nazwie “Zardzewiała śrubka”
"Pokręcili by się jeszcze trochę to może faktycznie poszłabym do domu" Pomyślała niebieskoskóra zadowolona z okazji aby usiąść gdzieś na tyłku.
Pokręciła w kieszeni płaszcza za jakimiś drobniakami. Coś tam było.
Przekształciła laskę w przerośnięty Le klucz nie zdejmując z głowy kaptura weszła do środka.
Planowała zamówić sobie piwko przy barze i usiąść gdzieś niedaleko parki. Przy szczęściu znajdzie jakiś średnio oświetlone (czyli przy jej obecności ciemne jak w tyłku u murzyna) miejsce do kontynuacji przeszpiegów.
Jednak pojawił sie pewien problem. Otóż gdy kobieta wkroczyła do niemal opustoszałego przybytku, zobaczyła iż parka wsuwa barmanowi w dłoń kilka złotych monet, po czym bierze od niego klucz i rusza po schodach na drugie piętro starego pubu. Miejsce gdzie konwencjonalnymi metodami bez zwracania uwagi ciężko będzie się zapewne dostać.
No dobra to nie było planowane.
Shiba podeszła do barmana I wyrzuciła na ladę drobniaki z kieszeni.
- Piwo.- poprosiła rozglądając się po pustej sali. - Co to za godzina, że widuję nadziane zombiaki i gorgony czy jakie inne wężowe damy? - zapytała przeciągłym tonem barmana. Położyła przed sobą "klucz" po czym oparła się na dłoni.
- A bo ja wiem...chcą to chodzą.- odparł mrukliwy stary barman i niezwracając uwagi na klucz, począł nalewać płynu mającego udawać piwo do starego kubka. - Ty też masz dziwną gębę laluniu a nikt się tego tutaj nie czepia. -dodał jeszcze zerkając na niebieska twarz pod kapturem.
- Dziwną gębę to będziesz miał jak ci kluczem wyrąbie. Jak ty damy traktujesz? - zapytała machając mu palcem przed twarzą. - Poza tym nic nie ukrywaj. Kupili pokój na górze czy jak? To jacyś naukowcy z wyższej półki prawda? Wiesz co odkryli? - nagle zaczęła silić się na słodki głos starając się wykrzesać w barmanie jakieś zainteresowanie swoją osobę i w miarę wpasować się w klimat miasta.
Teoretycznie mogła mu zacząć grozić ale nie sądziła aby aż tak się to opłacało. Pewnie ma strzelbę pod ladą. No i zawsze jeżeli zobaczy że dwójka opuszcza bar może rzucić na luzie "ciekawe co u johna i hany?" aby zwrócić ich uwagę. O ile mieli zamiar wyjść dzisiaj z baru.
- Chcieli pokój to go dostali. -stwierdził starzec i trzasnął przed twarzą Shiby kuflem. - Co mi tam, kobitka niczego sobie to pewnie chcą się zabawić. -powiedział przeliczając dane mu pieniądze.
Shiba zaczęła popijać piwo z pewnego rodzaju zawodem "on o niczym nie wie" doszła do wniosku. "oraz mam nadzieję że nie szczał do tego".
Tracenie czasu na karczmarza dużo by nie dało. Były jednak inne drogi zwiadu.
Po pierwsze dwójka wspomniała "jego" tak więc muszą czekać na trzecią osobę. Jeżeli ktoś tutaj wejdzie może poprosić go na stronę i trochę z nim przedyskutować.
Podniosła klucz i zostawiło przed karczmarzem prawie nienaruszone piwo udając się do wyjścia.
Jeżeli nikogo nie znajdzie może przecież zawsze obejrzeć pokój od zewnątrz.
Miała tą małą nadzieję, że tylko jedno okno będzie się świecić.
Kobieta wyszła przed przybytek, niekoniecznie rozkoszy, wypatrując nadchodzącego osobnika, albo chociaż kogoś przypominającego znajomego dziwnej parki. Jednak nikt się nie pojawiał przez dłuższa chwilę, jednak w jak to zwykle bywa pojawił się blask nadziei. Tym razem było to jedno, jedyne okno w którym paliło się światło, a jak by tego mało, znajdowało się ono bardzo blisko dachu sąsiedniego, niższego budynku. Czyżby dar losu dla domorosłego szpiega?
Niebieskoskóra uśmiechnęła się lekko. nie miała jednak zamiaru ryzykować przyglądania się oknu z odległości dachu.
Po chwili namysłu wykonała podwójny skok, odbijając się w locie od powietrza. Jej broń czy może raczej narzędzie przekształciło się w ostrze które zamierzała wbić obok okna i zawisnąć.
Przy szczęściu drewno nie wydaje destrukcyjnych odgłosów gdy się je przebija.
Ostrze wbiło się w deski, a kobieta zawisła przy rozświetlonym oknie, za którego dało słyszeć się przytłumione przez drewno odgłosy rozmowy.
- Czyli kot zrezygnował? -zapytał jakiś mężczyzna o basowym głębokim głosie.
- Tak, ruszył w swoją stronę. prychnęła kobieta, której głos zdawał się być Shibie znajomym.
- Wytłumaczycie mi w końcu po co się tu wszyscy zebraliśmy? Mieliśmy dziś plany na wieczór... -te słowa na pewno należały do zombie w garniturze, którego śledziła niebieskoskóra.
-Hana i John są w mieście... -odezwał sie ponownie osobnik o basowym głosie. -...trzeba ich odnaleźć i złapać, mamy rysopis Hany... ale z tym drugim było gorzej, niewiadomo dlaczego nasz informator nie za bardzo pamięta jak wyglądał. Ponoć wydawał się bardzo przeciętny... -zaczął mówić facet, opisując typowe cechy które pamięta się o Johnie, ale które nie dają wielu wskazówek co do jego aparycji.
"miasto klaunów, jak nic coś tam przeskrobali."
Stwierdziła Shiba wzdychając ciężko.
Ciekawe tylko kogo mają na myśli wspominając kota? Niebieskoskóra już dawno zapomniała o osobie Fateusa.
Jakby nie było pozostało się przysłuchiwać. Na tyle na ile będzie mogła utrzymać się tutaj na jednej ręce.
- Musimy ich znaleźć jak najszybciej, niedługo pewnie będą opuszczać miasto. -zachrypiał jakiś stary człowiek, który wcześniej nie brał udziału w rozmowie. - Zabili moja córką więc teraz oni muszą zająć... -urwał jednak, w połowie zdania, jak gdyby coś go wielce zadziwiło.
Shiba zaś zobaczyła że z dachu, budynku niedaleko zajazdu wpatruje się w nie przedziwny ptak. Kruk o trzech parach oczu, który przechylił łeb zamyślony, zaś w momencie gdy uczynił ten gest wewnątrz podsłuchiwanego pokoju poczęło cicho odsuwać się krzesła.
Zwisająca przy ścianie kobieta zmróżyła o czy po czym puściła się i wylądowała na ziemi robiąc nieco wgniecenia w podłożu.
- Kuźwa. - westchnęła. Tyle z przeszpiegów. No cóż trzeba będzie ostrzec Johna i Hanę.
Niebieskoskóra zaczęła biec z powrotem w stronę mieszkań. Jeżeli zobaczy, że kurk leci za nią to może zawsze w niego rzucać sztyletem na łańcuchu.
Nie chciała być widziana a przy szczęściu barman też dużo pamiętać nie będzie.
Na całe szczęście to była noc.
Kruk faktycznie leciał za kobieta, kracząc do tego głośno, ale nie był on jedynym psem pościgowym. Z okna bowiem w pogoni za kobietą wyskoczył...

[media]http://www.youtube.com/watch?v=fGKN1Adzckk[/media]
...łysy mężczyzna z potężną butlą na plecach. Uzbrojony w pawęż i przywdziany w lekki pancerz, jeden z mężczyzn którzy oferowali pracę Fateusowi. Kierując się odgłosami wydawanymi przez kruka, który nic chyba sobie nie robił z kamuflażu Shiby, pędził za dziewczyną, raczej nie po to by wydać jej zapomniana resztę.
Dziewczyna raptownie zatrzymała się w miejscu, obróciła na pięcie i wyskoczyła niewiarygodnie wysoko w powietrze. Jej broń zaczęła zmieniać kształt w ogromnych rozmiarów patelnię.
- Nie mam ochoty na pojedynki - skomentowała z lekkim uśmiechem obierając za cel kurka.
Kruk na widok skaczącej kobiety rozwarł swój dziób, z którego wystrzelił promień zielonej energii, wycelowany w unoszącą się w powietrzu kobietę. Patelnie jednak to nietypowa broń, której można wszak użyć tez jako tarczy, więc czemu by tego nie zrobić? Energia, uderzyła w kuchenny instrument, rozpryskując się po spodzie naczynia. Jednak strumień zielonej mocy, zmuszając kobietę do defensywy, pozwolił ptaszysku odlecieć na bezpieczny dystans.
Facet z butelką zaś biegł nie zwalniając nawet na chwilę.
Kruka będzie musiała dorwać tak czy siak więc nie było sensu interesować się dziwakiem z traczą.
Postanowiła zmienić nieco pole walki udając się skokiem na najbliższy dach. Nie sądziła aby pies gończy mógł się tutaj dostać równie szybko co ona przeskoczyć na następny.
Czas na drugie podejście w polowaniu na ptaki.
Tym razem planem było wyskoczyć na niego z wielką patelnię i tym razem go zabić.
Jakby znowu otworzył z czymś pysk to patelnie można przekształcić w długi wałek który wepcha cały laser do dzioba i wyjdzie gdzieś tyłkiem.
Shiba skoczyła po raz kolejny, biorąc zamach potężną patelnią, tym razem kruk tez postanowił kontratakować. Jego dziób rozwarł się, tylko tym razem zamiast zielonego laseru, buchnęły zeń gorejące płomienie, zmiana w wałek tym razem nie dałaby efektu, więc Shiba ponownie pochwyciła atak w patelnię, na której aż zawrzało. Jednak płomienny atak, był tylko zasłoną dymną, dla mężczyzny który podbiegł pod budynek, na którym stała teraz Shiba. Wydobył on zza pasa dwie mniejsze buteleczki i cisnął nimi w górę, a te rozbijając się na dachu wznieciły spory opar fioletowego dymu, który gryzł oczy niebieskoskórej, sprawiając ze te szybko zaczęły łzawić, zaś z nosa poczęły wypływać niczym z kranu gluty.
Biorąc to pod uwagę niebieskoskóra zaczęła biec.
Jej zamiary były proste: Udać się tak daleko od alchemika jak to możliwe.
Wtedy będzie mogła zająć się ptaszyskiem bez niemiłych niespodzianek tego typu.
Przekształcając patelnię w poprawną tarczę Shiba zaczęła przeskakiwać z dachu na dach.
O dziwo po dłuższym czasie niebieskoskóra stwierdziła że ptak jej nie gonił. Tak samo z przedziwnym alchemikiem.
Westchnęła uradowana, że oszczędziła sporo zamieszania w środku miasta.
Pobłądziła jeszcze chwilę po mieście. Tym razem jednak po jego ulicach.
Następnie udała się z powrotem do zajazdu aby wyspać się przed kontynuacją podróży. Najpewniej prześpi nieco poranka.
 
Fiath jest offline