Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2013, 22:53   #183
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Epilog


Nazywali go Pożeraczem, Czarownikiem, Ogarem, nazywali go Kyr’Wein, miał wiele imion i twarz, która łatwo wtapiała się w tłum. Jednak to mogło nie wystarczyć by wyjść cało z ostatniej kabały, w którą się wpakował. Mieszkańcy Westeros widzieli go, znali, może nie wszyscy wierzyli w to czego byli świadkiem, ale wiedział że znajdą się tacy, którzy uwierzą i ci zechcą go odnaleźć, wykorzystać lub zabić. A był zbyt słaby by się bronić w otwartej walce. Ostatnie posunięcie wiele go kosztowało i nie zakończyło się pełnym sukcesem.
Zasępił się i poluzował lejce. Prosty drewniany wózek, na którym przemierzał bezkres Westeros, nie był zbyt wygodny - podskakiwał i trzeszczał na najmniejszych nawet wybojach. Ukradł go zabitemu tragarzowi, tak jak zdarte ubrania i zapchlonego muła, którego nazwał Danice.
Wiedźma była o wiele sprytniejsza niż mu się początkowo wydawało. Każdy jej krok kolidował z cierpliwie zaplanowanymi posunięciami Pożeracza. Irytowała go każdym swoim oddechem. Parszywa Dzikuska, Prostaczka, Córka Kowala, N’Ourhan. To przez nią był teraz sam, osłabiony, zdany na łaskę i nie łaskę obcego lądu i jego mieszkańców. Trudno było uwierzyć, że przez tyle lat żywiła do niego urazę.
Chwila ciszy omiotła otaczające trakt bagna. Ptaki zamilkły, rozproszone na ułamek sekundy. Ktoś był w pobliżu. Inni podróżni. Po chwili usłyszał stukot kopyt. Odwrócił się na koźle. Jechali za nim, także na północ, w trzy konie. Zmrużył oczy i wpatrywał się przez chwilę w las. Użycie Spojrzenia było jednak wciąż poza jego zasięgiem. Pozostało mu jedynie jechać drogą i wyglądać najżałośniej jak się da. Nie sprawiło mu to wielkiego problemu.
Wyłonili się ze ściany zieleni kilka minut później. Wysoka kobieta z szerokim uśmiechem na ustach, mężczyzna w czerni i karzeł udający dziecko. Przebranie pewnie zmyliłoby prostych mieszkańców tych ziem, jednak Kyr’Wein nie był ani prosty, ani stąd. Kobieta i mężczyzna wyglądali na silnych i sprawnych, byli też niezaprzeczalnie uzbrojeni. Pożeracz pomyślał, że chętnie podróżowałby w towarzystwie wojowników. Potrzebował nowych ludzi, potrzebował strażników i ludzi, którzy wiedzieli jak poruszać się po tym obrzydliwie zimnym lądzie.
Zamachał więc do podróżnych i pokazał im swój najbardziej przyjazny uśmiech.
- Oi! Wy tam! Niech bogowie wam towarzyszą w podróży. Może chcecie uzupełnić zapasy? - wskazał na swój ładunek - Mam tu, co dusza zapragnie, niskie ceny … darmo prawie ...

 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline