Decyzja Saski zdziwiła nieco Gereke. Widać, kobieta ta była jeszcze odważniejsza, niż Jutzen przypuszczał. A i z tego co mówiła podchodziła do sigmarytów, podobnie, jak i Gereke. Różniło ją to, od pozostałej w wiosce tłuszczy. Gereke przypuszczał jednak, że tubylcy szybko zmienią swoje nastawienie, tak jak to bywało w innych wioskach do których przybywała taka ‘ekspedycja’.
***
Przebywanie na bagnach, do przyjemnych rzeczy nie należało. Gereke, choć miłośnikiem natury był, to przebywać tutaj w samotności by z pewnością nie chciał. Teraz lepiej było mieć przy sobie kompanów, Saskię i innych zaznajomionych z okolicą. Raz, że bezpieczniej. Dwa, że można było sobie jako tako krótką rozmową umilić wyprawę.
***
Gdy krasnolud przejął dowodzenie, bez wahania posłuchał jego komendy. Zawinął usta i nos szmatą, chwycił dłoń i stanął na zewnątrz grupki rozpalającej pochodnie, ale przy okazji tak, by plecami być odwróconym do Saskii. Owady pewnie podążą do światła, więc z nimi powinni mieć względny spokój, a przynajmniej ci z zewnątrz, którzy szykowali się do obrony przed pająkami. Gereke miał zamiar przyjąć obronną, wyczekującą pozycję i czekać na kolejną komendę khazada, wtedy dopiero przystąpić do ataku na przerośnięte, szybkie, pająki. No chyba, że sytuacja zmusi go do wcześniejszej reakcji.
===
92,73 |