Po kupieniu trochę przepłaconych wystrzelaczy , łowca udał się do najbliższego kuszącego co nie co klubu. Nikt nie pilnował wejścia , dopiero w środku zatrzymał go bramkarz z dwoma bionicznymi łapami wspartymi hydrauliką. Pewny wzrok Castora przebił się przez maskę typa. Wpuścił go mówiąc ''żadnych kłopotów''. W środku grał tech-house, dudniąc miło choć monotonnie. Wnętrze wyglądało na zużyte, nawet jaskrawe fioletowe światła nie mogły ukryć upływu czasu i zaniedbania właścicieli . Nie było raczej parkietu tanecznego. Ogólnie rzecz biorąc miejscówka była ciasna , zadymiona słodką wonią haszyszu. Barmanem był znakowany replikantem , o ogolonej głowie , pełnych automatyzmu oczodołach. Coś nietypowego w takiej zaniedbanej pracowniczej dzielnicy. Najwyraźniej niedawny zabytek. Z czasem tacy warunkowani chłopcy nabierali rys człowieczeństwa.
Ostatnio edytowane przez Pinn : 19-01-2013 o 12:29.
|