Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2013, 21:17   #14
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Arkadiusz rozejrzał się w około jednak jedyną sensowną osobą, która wpadła mu w oko był strażnik. Przechylił trochę od niechcenia, jakby odczuwając jego strach przed krwią, co wydawało mu się absurdalne w dzisiejszych czasach, głowę i odparł:
- Przy-pilnujcie mi wozu, jak coś zniknie to więcej dostaw nie będzie. - odparł trochę melancholijnie, by po tym wrócić wzrokiem na dziewczynę. Nie bardzo przejmował się krwią bo i tak stał w łachmanach. Złapał ją w miarę delikatnie i podniósł z wozu. Z pewnością dość wprawione oko lekarza było w stanie zauważyć zarysy mięśni mężczyzny. Jedno mógł powiedzieć od razu, to nie typowy woźnica, który boi się własnego cienia. Tak czy inaczej Arek odparł jedynie:
- To prowadź.
Piotr bez słowa otworzył drzwi do baru. Poczekał aż nieznajomy wejdzie z jego przyszłą pacjentką. Właściciel pubu widząc minę medyka wiedział co właśnie odbędzie się w jego lokalu. Piotr szybko zrzucił zbędne przedmioty z największego stolika i prowizorycznie przetarł blat.
- Z czego oberwała? - zapytał sięgając za ladę po swoje rzeczy.
- Sztucer myśliwski jak na moje to cud, że jeszcze dycha ale nie znam się na tym, więc zostawię to w Twoich rękach, ewentualnie pomogę jeśli będzie w czym.- odparł z uśmiechem co wzbudziło w właścicielu pubu raczej wymowny grymas, mówiący “czubek, morderca” czy coś w ten deseń.
- Z bliska? Z daleka? - pytał dalej medyk wyjmując właśnie kilka przedmiotów z torby. Wodę, jakiś kawałek blachy, żyletkę, igłę, nici i bandaże.
- Trzy może cztery metry. - odparł, przyglądając się medykowi dość uważnie.
- Dobra, znieczul ją. - powiedział Piotr podając nogę od krzesła mężczyźnie.
- Teraz trochę zaboli maleńka ale nie przejmuj sie tym zbytnio. - powiedział nie będąc pewnym czy dziewczyna go słyszy czy też nie, może mówił do samego siebie. Tak czy inaczej jeden zamach nogą w zupełności wystarczył, jeśli chodziło o znieczulanie był specem.
Piotr obrócił dziewczynę na bok. Podwinął łachmany i zerknął na jej plecy. Oczy momentalnie otworzyły mu się szerzej.
- No pięknie ją ten skurwiel załatwił. - powiedział polewając ranę wodą. Pocisk przeszedł na wylot tworząc ze skóry i mięśni istną mielonkę.
- Mam nadzieję, że kula nie była jakąś samoróbką. Szczerze mówiąc nie chce mi się babrać w wyjmowanie odłamków. - dla pewności medyk jednak sprawdził czy coś nie zostało w środku.
- Idź teraz do barmana i poproś o jakiś palnik czy coś... nie ma rady. Trzeba to przypalić. Zastosujemy metody średniowiecznych.
Arkadiusz niechętnie jednak wykonał polecenie, podchodząc do barmana wiele w sumie mówić nie musiał bo i nic nie powiedział dostając palnik do łap. Wrócił z nim po zaledwie paru sekundach.
- Kule to nie samoróbki mam ich całkiem sporo, nie rozbiły się jeszcze nawet na większych zwierzętach, nie musisz się o to zbytnio martwić.
- Yhym... No to widzę, że nazwałem cię skurwielem. Chyba nie masz mi tego za złe, bo zasłużyłeś. - powiedział Piotr wyjmując z torby łyżkę z drewniana rączką. Podłożył jej metalową część pod palnik i poczekał aż się zagrzeje. Chwilę później czuć było swąd przypalonego mięsa.
- Oceniamy książkę po okładce a i w życiu gorzej na mnie mówili. Tak czy inaczej w tym wypadku powinieneś nazwać mnie miłosiernym samarytaninem lub chociaż dobrym kupcem. Bo na moim miejscu nawet byś sie po nią nie odwrócił. - odpowiedział spokojnie lekarzowi.
- No popatrz... nie wydaje mi się, żebyśmy ze sobą już kiedyś pili, a znasz mnie lepiej niż ktokolwiek... Jakby nie miała czym zapłacić to pewnie bym się nie obrócił. - powiedział zerkając na chwilę na nieznajomego. Po chwili jego wzrok znów spoczął na rannej. Na twarzy Piotra zagościł niezbyt przyjemny grymas.
- Kurwa... chyba zahaczyło o nerkę. Aa... będzie żyła. Nie wygląda to groźnie. Od czasu do czasu siknie krwią. - medyk mówił w sumie do siebie, ale skupiał uwagę gapiów. Jak widać, mało etyczny z niego lekarz.
- A tak w ogóle to ten mały zbój jest od was z wiochy? Widziałeś ją tu może kiedyś. - zapytał zaciekawiony. Na sam żart czy też ogólnie mówienie do siebie nie zareagował w żaden specyficzny sposób. Odkąd żyje może i sikać na kolorowo.
- Nie przypominam sobie. Nie jestem tu jakoś specjalnie długo. Mogła tu być, mogło tu jej nie być. Zazwyczaj oglądam się za nieco starszymi dziewczynami.
Arek rozejrzał się na około ale nikt nie dawał znaku jakoby ją rozpoznawał, no cóż najwidoczniej dorobił się pół-darmowej pomocnicy, zastanawiał się nad tym już wcześniej ale jeśli ta mała wiedźma nie jest stąd a on musi zapłacić, to ona będzie pracować dla niego. Każdy płaci za swoje czyny. A już na pewno nie odpuści podrzędnym złodziejom, bo tych z wyższej półki to znał jak własną kieszeń.
- Ja też nie przepadam, a już na pewno nie za nią. Gdzie można ją położyć i czym płacą Ci ludzie? albo inaczej czego potrzebujesz.- odpowiedział wracając do spraw można to nazwać biznesowych.
- Naboje 7,62mm, alkohol, leki, żarcie... cokolwiek. Złotnikami też nie pogardzę. Za amputacje ostatnio wziąłem trzy, powiedzmy, że to będzie kosztowało dwa i jakieś tam … dodatki.
- A co powiesz na Whisky przedapokaliptyczną w moim towarzystwie. odparł wyjmując dwa złotniki z woreczka i wręczając mu je. Nie był to aktualnie tani towar ale miał jedną butelkę dla siebie a skoro dorobił się tanią murzynkę od prac ścisłych to było co opijać, a i znajomy lekarz jeden więcej by mu nie zaszkodził.
- Hm... Whisky nie odmówię. Dawno nie piłem, a dość lubię. Niech będzie. - powiedział medyk podając dłoń na zgodę.
Interesy z Tobą to czysta przyjemność. - w zasadzie i tak miał ją wypić więc był to dobry dla niego układ. Uścisnął dłoń lekarza. - muszę ją jeszcze gdzieś zanieść i zająć się towarami, no i wyjąć nasz dzisiejszy trunek. Wiesz może gdzie można ją położyć żeby się chociaż wyspała, w końcu oberwała trochę dziś, po nerkach i głowie?
- Tia... każdy tak mówi, z wyjątkiem tych, którzy wychodzą spod mojego noża. Co do noclegu, gadaj z tamtym facetem. - Piotr wskazał na barmana.
- To jak barmanie, znajdzie się coś w miarę miękkiego? I tak część towarów wyląduje u was więc cenę uzgodnimy później o ile warunki będą znośne. - odparł, barman jedynie kiwnął głową i wskazał gdzie iść, Arek złapał delikatnie dziewuchę i zaniósł, na miejsce. Gdy wrócił zwrócił się w stronę lekarza:
- muszę roznieść towary będę za jakąś godzinkę, ale chyba nigdzie Ci się nie spieszy co? - zapytał.
- Mam tu pokój za to, że tu jestem. Nigdzie się nie będę raczej ruszał.
- Doskonale, więc zobaczymy się później. - powiedział wychodząc.
 

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 18-01-2013 o 15:20. Powód: słychać przypalone mięso... chyba mam problemy z koncentracją
Aeshadiv jest offline