Baltazar machnął ręką. Słyszał dość i nie miał zamiaru zagłębiać się w czcze urzędnicze dysputy. Oczywistym było, że akurat ta informacja dotyczyła go w sposób decydujący - od niej bowiem mogło zależeć, czy tajemnicza dwójka w najbliższym czasie nastawać będzie na jego życie. Z drugiej strony prawo było prawem i upór irytującego prawnika był zrozumiały. Kapłan dowiedział się przynajmniej, iż spadkobiercy wiedzą o misji, co też było poniekąd informacją cenną.
Usłyszał wystarczająco, na odchodnym dopytując tylko jedno: - Przed śmiercią pan Seawood obiecał, że zapewni nam statek, który pozwoli nam wypełnić tę misję. Rozumiem, że nie ma nic o tym w testamencie?
Niezależnie od odpowiedzi jednak pożegnał się, powracając do Goblina. |