Prawnik głęboko, naprawdę głęboko westchnął. Wykrzywił usta w grymasie nie zadowolenia.
- I tak, i nie. - burknął wyraźnie wściekły.
- Jeden z naszych statków - Czarny wiatr - został zatopiony przez tsunami. Kolejny został mocno uszkodzony i naprawa potrwa tygodnie. Trzeci i czwarty natomiast są na morzu - daleko stąd. Wrócą może za tydzień albo dwa. - przetarł oczy.
- Z transportem jest problem, panie Baltazarze. Do tego ta gorączka gwiezdnych metali... nie wiem czy pan wie, ale magnaci przestępczy, krasnoludy z huty i szyfromagowie rozpoczęli wobec siebie niemal otwartą wojnę handlową o ocalałe statki. Slyeg miał najwięcej szczęścia, Zincher dzisiaj wypływa, szyfromagowie i krasnoludy natomiast powinny być gotowe w przeciągu 2-3 dni. Może uda się wam kogoś z nich przekonać? - dodał z nadzieją w głosie.
- Chętnie dostarczyłbym wam dodatkowe środki na podróż, ale mam ręce związane - majątkiem zarządza teraz rodzeństwo.