― No pewnie ― burknął. ― Mam pieniądze. I powiem ci, jak zrobimy: połowę dam wam teraz, a połowę po wykonaniu zadania... Rozumiesz? ― Wyjął z sakiewki dziesięć złotych monet, ale wciąż nie wręczał ich marynarzowi; jego ręka zawisła ponad stołem trochę bliżej niego niż jego rozmówcy. ― Rozumiesz, że masz połowę tych pieniędzy dać temu swojemu koledze? Jeśli się z nim uczciwie nie podzielisz zaliczką, to po prostu nie wręczę ci nigdy reszty. Zadanie ma być wykonane, obydwaj macie pracować, oddasz kumowi pięć monet, a resztę dostaniecie później ― powtarzał powoli i z uporem, jakby musiał to wbić do głowy człowiekowi. Nie bardzo ufał marynarzom, nawet takim, którzy wyglądali na dość porządnych. |