Don rozglądał się po nadbrzeżu. Nie dziwiło go wcale że było pełne ludzi szukających okazji. Jakby nie patrzeć wielu z nich straciło wszystko, inni z kolei nigdy niczego nie mieli więc teraz mieli swoją szansę. Siedział na złamanej belce żując rzemień w oczekiwaniu na Jaspera. Skórzane spodnie grzały podwójnie w słońcu, zaś szeroki kapelusz osłaniał go przed ogłupiającym słońcem. Mimo tego jednak trochę mu się w nich ćmiło. Nie mógł się doczekać zagłębienia się w mrocznych głębinach. Do ramienia miał przymocowane ostrze, gdyby to nie pomogło, miał na tej dłoni również rękawicę z kolcami. Nie miał zamiaru igrać z morskimi bestiami, ale wolał się zabezpieczyć. Długa lina i wór na ewentualne łupy czekały na swoją rolę.
- Spróbuję przy Czarnym Wietrze i Zgubie. Jeśli znajdę jakieś zapasy żywności, to spróbuję je wyłowić, może ktoś będzie w stanie je odratować, chociaż nie jestem przekonany. Potem Zajmę się szukaniem czegoś bardziej wartościowego, gdyby któryś z kapitanów się zgłosił z pretensjami, to policz mu jakiś sensowny procent, nie widzę przeszkód żebyśmy dali się nająć dla publicznego dobra. Jeśli chcą pomocy w montowaniu lin żeby wyciągnąć coś cięższego lub całe wraki, myślę że też da się to załatwić, za odpowiednią dopłata oczywiście. No a teraz potrzymaj mi kapelusz i imbryka, pewnie będę zmarznięty jak wyjdę, idę się popluskać. - Don zsunął się do odmętów i ruszył odkrywać tajemnice zatopionych statków.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |