Rimini westchnął ciężko.
- Dziewczyno, zaraz pewnie przyjdzie nam walczyć. Przygotuj się.- Rzekł, bardziej by uspokoić siebie, niż powiadomić ją o i tak wyraźnym zagrożeniu, które zaraz mogło wyciągnąć po nich swoje szpony. Ciemnowłosego Dusta nie liczył już zbytnio jako osoby walczącej. Wyglądał tak żałośnie mizernie i słaniał się na nogach, że Czarna Jaskółka szczerze wątpił, czy ten człowiek zobaczy jeszcze kiedykolwiek niebo ponad lasem.
- Pilnuj otoczenia.- Rzucił krótki rozkaz dziewczynie i szybko złapał chwiejącego się mężczyznę za ramionach. Był wiotki i czuć po nim było, że długo już nie pociągnie.
- Wybacz, kolego, ale musisz przysłużyć się wyższemu dobru w tej walce.- Powiedział Rimini do siebie i (po sprawdzeniu jego asortymentu) odpiął Dustowi nóż od pasa. Po chwili to samo zrobił z resztą jego ekwipunku, na który składały się jeszcze dwa pistolety półautomatyczne, kastet i trochę nabojów.
Rimini pokręcił głową... Niewielki użytek, ale jednak da się to wszystko wykorzystać...
- cough... co ty... wyrabiaszzzz... - zapytał z trudem ledwo żywy najemnik, chwytając zaskakująco mocno nadgarstek Solidera. - to moje!..
Czerna Jaskółka nie miał jednak zamiaru pozwolić, żeby ten mężczyzna, umierający już praktycznie na jego oczach zaważył na życiu jego i tej dziewczyny tylko dlatego, że nie dostrzega, że jest zbyt słaby, by bronić się samodzielnie. Odstępując ekwipunek miałby jaką taką szansę na ocalenie, ex-SOLDIER zwróciłby mu wszystko, gdyby ten poczuł się lepiej w miejscu, w którym mogliby odpocząć i udzielić mu jakiejś pomocy medycznej. Ale cóż, nie ze wszystkimi można łatwo.
Rimini zwinął rękę w pięść i całą siła mięśni wyprowadził cios w skroń Dusta.
Uderzenie powaliło strzelca. Ze skroni zaczęła spływać strużka krwi. Rimini odczuł pulsujący ból dłoni. Tak jakby pięścią uderzył w kamień, bądź metal. Zrozumiał że Dust nie jest tak zwykły, jak mu się wydawało. Najemnik znalazł w sobie tyle siły by się podnieść i uklęknąć na jedno kolano. Łapiąc z trudem oddech i odczuwając silne napięcia wewnętrzne zdołał wypowiedzieć ostatnie słowa:
- Zapamiętaj sobie... (dyszenie) że zabijać... (dyszenie) mogą tylko osoby... (dyszenie) gotowe na śmierć - na twarzy Dusta pojawił się uśmiech, a chwilę później nieprzytomne ciało legło na ziemi.
- Nie gadaj? A byłem pewien, że każdy matoł z ulicy...- Odrzekł cynicznie Rimini, biorąc od ogłuszonego mężczyzny wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Nóż przypiął do pasa, podobnie pistoletu wraz z kaburami, kastet zaś wsunął na rękę. Był gotów do walki, o ile można tak powiedzieć o kimś, kto ma broń do której nie nawykł i zagrożenie o którym nic nie wie.
__________________ " - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika". |